– Och, to nie powinno być problemem – odezwał się nagle ktoś po ich prawej stronie. Wszyscy zgodnie odwrócili się, by zobaczyć mężczyznę w czarnej szacie, stojącego niedaleko. Wyglądał na zdezorientowanego, może lekko przestraszonego, choć starał się zachowywać pozory. Przeczesał dłonią czarne włosy, by wróciły do swojego nienagannego ułożenia. Zając instynktownie wyjął swoje bumerangi, gotowy do zadania ciosu. Jack również wystawił swoją laskę, na wypadek, gdyby musiał się bronić. Doszedł już do siebie, tak naprawdę odzyskane wspomnienia dodały mu nowych sił.
– Strażnicy, jak miło. – Mężczyzna skłonił się teatralnie. – Postanowiliście w końcu zaszczycić mnie swoją obecnością? Dość długo wam to zajęło, muszę przyznać. Nie sądziłem, że jesteście aż tak nieudolni w swoich działaniach. Och, i przynieśliście ze sobą zabawkę? – Wskazał długim palcem na Jacka. – Urocze.
– Kim ty w ogóle jesteś, koleś? – prychnął Zając. – I jaki masz cel w tym wszystkim?
Mężczyzna roześmiał się, otaczając swoje nogi ciemną mgłą.
– Kim jestem? Kim ja jestem? Cóż, słuchajcie uważnie, żebyście zapamiętali tę lekcję do końca życia! Jestem Mrok, Czarny Pan! Pan koszmarów, pan strachu, a już niedługo... wasz pan. I pan całego świata! Strach, gniew, nienawiść. – Wciągnął powietrze, jakby delektował się jego zapachem. – Czujecie to, mam rację? Czujecie jak rośnie z każdą chwilą? Niedługo opanuję cały świat! Wszyscy będą o tym mówić. Będą nazywać tę epokę "wieki ciemne"!
– Ta – prychnął Jack. – Chyba "średnie", bo coś średnio ci idzie!
Mrok wydał z siebie okrzyk oburzenia i srebrnowłosy nawet nie zdążył zareagować, a Czarny Pan już trzymał go za gardło.
– Woah, opanuj się, koleś! – zawołał Zając, robiąc krok w tył. North natychmiast wyjął swoje szable.
– Nie atakujcie! – zawołała Śnieżka. – Możecie trafić Jacka.
Jednak mężczyzna niewiele sobie robił ze Strażników.
– Jak śmiesz w ogóle się do mnie odzywać?! – krzyknął, ściskając krtań srebrnowłosego. Chłopak aż wypuścił z dłoni swoją laskę. – Moja potęga jest tak ogromna, że powinieneś bać się pisnąć chociaż słówko! Kim ty w ogóle jesteś, co, dzieciaku?! – Zaraz jednak przekalkulował w myślach sytuację. – Och, chciałeś znaleźć jaśnie panią Elsę, czy tak? Cóż, w takim razie miejmy nadzieję, że będzie to warte zachodu! – Błysnął zębami do Strażników. – Pożyczę to – oznajmił i zniknął w czarnej mgle, zabierając ze sobą Jacka.
– Wspaniale! – zawołał Zając sarkastycznie. – Wiedziałem, że ten cały Jack Mróz tylko narobi nam problemów.
– Przynajmniej wiemy, z kim mamy do czynienia – mruknęła Śnieżka, przykucając przy lasce Jacka. Przejechała palcami po zimnym drewnie.
– Nie powiesz mi chyba, że mamy zamiar go ratować?
Wróżka uśmiechnęła się tylko. Podniosła laskę i wstała, opierając się o nią. Zając bezbłędnie odczytał jej minę. Opuścił łapy z oburzeniem.
– Wspaniale, no po prostu wspaniale! Mogliśmy zaatakować tego gościa, jak mieliśmy szansę!
– Wtedy zraniłbyś też Jacka.
– A kogo on obchodzi?! Ofiary konieczne dla większego dobra!
– Nas obchodzi, Zającu. Bo jesteśmy Strażnikami. I nie na tym polega nasza rola.
Wielkanocny zmarszczył nos i poruszył wąsami z oburzeniem, jednak odpuścił sobie kłótnię z wróżką. Kobieta uśmiechnęła się.
– Ale w jednym masz rację – przyznała, na co wszyscy spojrzeli na nią z zaskoczeniem. – Większe dobro jest bardzo ważne. Dlatego najpierw trzeba zająć się królestwem. Nie wystarczy tylko sprowadzić królowej, musimy opanować sytuację tu, na miejscu. Wprowadzić pozytywne nastroje wśród mieszkańców, przyzwyczaić ich do mocy królowej. Król bardzo namieszał, ukrywając ją przed wszystkimi – westchnęła, kręcąc głową. – Że też nie sprawdzałam, co się tutaj dzieje...
– Byłaś zajęta – Mikołaj położył jej dłoń na ramieniu – to nie twoja wina.
– To wina nas wszystkich – oznajmiła Śnieżka, co nie omieszkało spotkać się z oburzeniem Zająca. – Ale w szczególności moja. Mrok może i jest zwariowanym maniakiem ciemności, ale w jednym ma rację. Byliśmy nieudolni. Leczyliśmy skutki, zamiast im zapobiegać. Nie tak to powinno wyglądać. Nigdy nie powinniśmy dopuścić, by zyskał taką potęgę.
– Cóż, co się stało, to się nie odstanie. – Wzruszył ramionami North. – Co w takim razie mamy teraz robić, szefowo?
Śnieżka zważyła w dłoni laskę Jacka.
– Idźcie, zaraźcie wszystkich pozytywną energią. Przygotujcie ich na powrót dobra.
Nad głową Piaskowego Ludka zajaśniało kilka symboli.
– A ja? – Wróżka uśmiechnęła się. – A ja pójdę odwiedzić, hm, starego przyjaciela. Może dowiem się coś więcej o naszym problematycznym Czarnym Panu. A przy okazji znajdę królową i pomogę Jackowi.
– Ach, czyli najlepsza część jak zwykle przypadnie tobie? – obruszył się Zając. Śnieżka uniosła brwi.
– O ile dobrze pamiętam, wcale nie chciałeś iść chłopakowi na ratunek...?
North roześmiał się.
– O to, to, nasza zła wróżka wróciła! Powiedz tylko, co to za przyjaciel?
– Kiedyś to była niemal rodzina – zastanowiła się kobieta. – Mam tylko nadzieję, że znajdę go w tym samym miejscu, co dawniej. To... pewien troll. Szaman. Bardzo potężny i bardzo stary. Jeszcze z moich czasów. – Zaśmiała się. North pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Dobra, w takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak zabierać du... Eee... się do pracy!
Wróżka skinęła głową.
– Dawajcie znać, jak tylko napotkacie jakiś problem i będziecie mnie potrzebować – poprosiła, machając sugestywnie nadgarstkiem.
– Jasna sprawa. – Mrugnął do niej Mikołaj. Patrzyła, jak cała trójka odchodzi w stronę miasteczka. Zawahała się, lecz w końcu podjęła decyzję. To, co stało się między nią a trollami dawno temu, nie miało znaczenia. Jak to Zając powiedział, chodziło o większe dobro. Uniosła więc laskę Jacka i wzbiła się w powietrze.
Miała nadzieję, że dotrze na czas.
I że trolle będą w stanie jej pomóc, bez względu na wspomnienia z przeszłości.
CZYTASZ
Płatek śniegu || Jelsa fanfiction ✔
FanficJack zapomniał. Zapomniał o wszystkim, co wiązało się z jego poprzednim życiem. Zapomniał o swojej siostrze, matce, zapomniał o dziewczynie, którą znał z Arendelle. Elsa nigdy nie zapomniała o nim.