5.

4.6K 283 155
                                    

Tydzień minął od czasu, gdy Jimin mieszkał u gangstera. Dla rudowłosego było to aż siedem dni, a dla Mina było to tylko siedem dni. Tylko siedem dni spędzonych razem, gdy to Park dogadzał starszemu, lecz nie ciałem, a jedynie swoimi dłońmi lub przesłodkimi ustami. Jimin nie próbował już uciekać, akceptując narazie stan rzeczy, ale rozmowy między nimi nie rozwijały się jakoś specjalnie. Krótkie polecenia Yoongiego i równie krótkie odpowiedzi młodszego. Wszystko szło dobrze, do czasu, gdy Min nie został ranny podczas jednej z misji swojego gangu. Wrócił zakrwawiony do swojego domu, a gdy Jimin zobaczył, że to jego krew upływa z jego boku, szybko poleciał do łazienki po apteczkę.  Pomógł starszemu położyć się na kanapie w salonie i ściągnął z niego, już nie białą, a czerwoną koszulę. Prawie by panikował, gdyby nie to, że wiedział co ma robić. Uciskał ranę, chcąc zatamować krwotok. Był w takiej pozycji przez dłuższy czas, dopóki nie zatamował krwawienia. Oczyścił całą ranę i dokładnie opatrzył opatrunkiem. 

- Wiesz, że nie musisz tego robić? - odezwał się w końcu Yoongi, gdy spokojnie już leżał na kanapie, a Jimin kucał przy nim na podłodze - Mógłbyś zostawić mnie na pastwę losu i sobie spokojnie uciec - westchnął ciężko i się poprawił, przez co jęknął z bólu.

- Nigdzie indziej nie będę bezpieczny, jak u twojego boku - Park uśmiechnął się lekko - Najciemniej pod latarnią, prawda? - zaśmiał się cicho i nagle ucichł, gdy usłyszał jak ktoś wchodzi do domu. Yoongi wiedział, że nikt nie może zobaczyć Jimina, dlatego rozejrzał się dookoła.

- Właź do szafy - rozkazał cicho, a młodszy bez zawahania wszedł do dużej szafy, chowając się za zwisającymi płaszczami. 

- Agust? Jesteś tutaj? - z korytarza zawołał niski głos, wchodząc powoli do środka. Yoongi narzucił niezdarnie na siebie koc, aby nie było widać w jak okropnym jest stanie. Przecież to nieustraszony Min Yoongi.

- Tu jestem Taehyung - zawołał najnormalniej jak potrafił, a gdy ten wszedł do środka, położył wygodnie głowę na oparciu - Mówiłem ci tyle razy, że gdy nikogo dookoła nie ma, możesz mówić mi po imieniu - zamknął oczy, czując wielkie zmęczenie.

- Tak... wiem, wiem - westchnął i wszedł głębiej do środka, a za nim również dwoje innych.

- Dlaczego przywiozłeś do mnie świeżaków, Namjoon? - Min otworzył oko, spoglądając na całą trójkę w swoim salonie. 

- Muszę ich trochę podszkolić. Z resztą, truli mi dupę, że chcą w końcu gdzieś jechać - Namjoon usiadł na fotelu, a dwójka chłopaków oparła się o ścianę, patrząc raz na jednego, a raz na drugiego.

- Hyung, zrobiłeś coś sobie? - zapytał ciemnowłosy, patrząc na leżącą na ziemi apteczkę.

- Nie, spokojnie. Tylko szukałem tabletek na łeb i parę plastrów, nic takiego Gguk - westchnął ciężko - Po co przyjechaliście? - zapytał w końcu, patrząc na najstarszego.

- Przyjechałem w sprawie tego chłopaka, którego szukamy od tygodnia. Mam wrażenie, że coś nam umyka. Wiemy o nim wszystko, ale nigdzie go nie ma. Jakby wyparował nam sprzed oczu - westchnął ciężko, a Min jakby przeczuwał, że o to chodzi - Wiesz coś na ten temat więcej? 

- Szczerze mówiąc, nie miałem ostatnio czasu się tym zająć. Z resztą, wydawał się na mało problematycznego - przetarł oczy, siląc się ze zmęczeniem.

- No tak, czasami zapominam, że masz jeszcze dragi - zaśmiał się Namjoon i popatrzył na szafę, mając wrażenie, że przed chwilą widział kątem oka, jak drzwiczki się poruszyły. Zignorował to, gdy Yoongi zaczął kaszleć - Wszystko w porządku? - zapytał, gdy na dłoni Mina zobaczył krew.

- Tak, wszystko w porządku. Ale jestem zmęczony już całą akcją. Przyjadę do ciebie jutro, okay? - Yoongi popatrzył na wspólnika i popatrzył zmęczonym wzrokiem, aby tylko przekonać go do swojej racji. Namjoonowi coś nie pasowało, coś mu się nie zgadzało, ale ufał Yoongiemu. Wierzył mu, ponieważ był nie tylko jego wspólnikiem, ale i też przyjacielem.

- Okay, w takim razie będziemy się zbierać - wstał z kanapy i poklepał Taehyunga po plecach, by go popędzić - Będę wtedy na ciebie czekał - machnął do niego i wyszli z jego salonu, a następnie z domu. Min odetchnął głośno, wiedząc, że omało nie wpadł. Było mu w chuj źle, że okłamywał swojego przyjaciela. Nie wiedział jednak, jak Kim zareagowałby na prawdę o Jiminie.

- Możesz już wyjść - odezwał się w końcu Yoongi, a Jimin powoli wyszedł z szafy, rozglądając się, czy na pewno nikogo nie ma.

- Nic nie widzieli? - zapytał cicho, jakby obawiając się każdego swojego ruchu oraz dźwięku. 

- Nie wiem, Namjoon jest inteligentny. Przed nim nic nie ukryjesz - przetarł swoją twarz dłońmi - On chyba wie, że coś ukrywam, ale czeka aż sam mu to powiem. Zawsze jesteśmy przed sobą szczerzy - podniósł się ledwo do siadu i machnął ręką do Jimina, aby ten do niego podszedł. Za jego pomocą przeszedł do sypialni i położył się na łóżku, przyciągając do siebie młodszego.

- Przepraszam, że sprawiam ci kłopoty. Nie powinienem cię wtedy prosić o pomoc, a biec gdzieś indziej i się chować - westchnął ciężko, lekko przytulając Mina, aby nie zrobić mu krzywdy.

- I tak by cię znaleźli - zamknął oczy i ciężko westchnął - Jakoś damy radę, coś wymyślę - mówił, głaszcząc Jimina po głowie i powoli odlatywał, bo Min Yoongi spać uwielbiał.

- Dziękuję, bardzo ci dziękuję - szeptał, a te słowa były ostatnimi, jakie usłyszał gangster przed zaśnięciem.

~~

Głośny huk obudził dwójkę przytulających się mężczyzn. Yoongi podniósł się gwałtownie i wyciągnął z szuflady pistolet. Ból w brzuchu dawał o sobie znać, ale nie mógł teraz o tym myśleć. Ktoś właśnie napadł na jego dom, więc musiał uciekać razem z Jiminem. 

- Wyjdź przez okno - rozkazał, a chłopak podszedł do okna, które od razu otworzył i przełożył nogi przez parapet. Na szczęście Min miał dom parterowy, więc nie musiał się martwić o wysokość. Gdy Jimin wyskoczył z okna, Min zdążył już parę razy strzelić i przy okazji zranić dwóch ludzi. Podbiegł do okna i chwycił za kluczyki, które leżały na komodzie i wyskoczył z okna, łapiąc młodszego za rękę i biegnąc z nim do garażu. Wsiedli do sportowego auta, a Min ruszył z piskiem opon, trzymając się za swój bok.

- Nic ci nie jest? - zapytał Min, spoglądając na moment na młodszego. 

- Nie, nic mi nie jest, ale tobie się chyba rana otworzyła - popatrzył wystraszony na jego brzuch - Muszę ci to opatrzyć, Yoongi.

- Najpierw musimy ich zgubić i znaleźć jakieś bezpieczne miejsce - postanowił i zaczął przyśpieszać. sunąc po seulskich ulicach. Zrobił parę nagłych zakrętów, nie widząc już za sobą samochodów - Pojedziemy do Namjoona - młodszy przełknął ciężko ślinę, wiedząc, że wszystko się wyda. Po piętnastu minutach drogi dotarł w końcu pod dom Namjoona i zaparkował samochód parę metrów od niego, w jakiejś ciemnej uliczce, by nie rzucał się w oczy. Jimin pomógł Yoongiemu podejść do drzwi, a potem znów przybrał obojętną maskę i schował za sobą młodszego, pukając do drzwi. Namjoon najwidoczniej nie spał, bo drzwi otworzył po paru sekundach.

- Huh? Yoon? Miałeś przyjechać jutro - odparł, zauważając dopiero teraz, że Yoon krwawi, a on nie jest sam - Min, kto to jest? - zajrzał mu przez ramię, marszcząc brwi, na skąpo ubranego chłopaka. Yoongi nie wiedział co ma wymyślić. Nie wiedział co miał skłamać, aby Namjoon nie postanowił zabić Jimina. Spojrzał na wystraszonego chłopaka i przełknął ciężko ślinę, znów patrząc na przyjaciela. Powiedział to, co pierwsze przyszło mu na język:

- To moja dziwka.

He is my Bitch || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz