10.

3.8K 246 177
                                        

Obleśne dłonie dotykały jeszcze nieskazitelnego ciała Jimina, który błagał w tej chwili o dwie rzeczy: albo o Yoongiego... albo o śmierć. Nie chciał być już w tym miejscu, to wszystko go przerastało, a wsuwająca się ręka w jego majtki sprawiała, że miał ochotę wybuchnąć płaczem.

- Przesuń się, teraz moja kolej - rzucił jakiś szorstki głos, który mimo wielkiego hałasu i głośniej muzyki wydawał się Jiminowi znajomy.

- Spierdalaj, tu nie ma kolejki - warknął mężczyzna, który bezwstydnie macał Parka po pośladkach.

- Jeżeli się nie odsuniesz, to strzelę ci kulkę w łeb - Jimin zmarszczył brwi, gdy znajomy głos był coraz bliżej. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł w sobie jakąś nadzieję.

- Dobra, już dobra - facet się najwyraźniej przestraszył, gdy wkurwiony facet wyciągnął spluwę i przyłożył ją do skroni gościa, który wyciągnął już swoje ręce z majtek Jimina. Park odwrócił się szybko w stronę krat i odsunął jak najszybciej, jednak jego serce szybko zabiło, gdy zobaczył zamaskowaną postać, a jego oczy mówiły wszystko. To jego wybawca.

- A teraz wypierdalaj - pchnął bronią jego głowę, a tamten się ulotnił w tłumie. Mężczyzna w masce podszedł do krat i wyciągnął rękę w stronę wystraszonego chłopaka. Jimin bez namysłu złapał za jego dłoń, a tamten go przyciągnął.

- Co ty tu robisz? Przecież oni cię zabiją, jak tylko zrozumieją kim jesteś - szepnął Jimin, patrząc przerażony w oczy mężczyzny.

- O mnie nie musisz się martwić, mi nic nie będzie - objął chude ciało ramionami, aby ta scena nie wyglądała na podejrzaną. Wiedział, że są obserwowani, dlatego musiał udawać, że się do niego dobiera.

- Yoongi, tak bardzo się boję, ja już nie chcę tu być - chłopak wszelkimi siłami stara się opanować łzy, gromadzące się w jego kącikach oczu.

- Zabiorę cię stąd, tylko muszą cię już ściągnąć ze sceny, te kraty są nie do zniszczenia, a dookoła jest za dużo ludzi - sunął po pośladkach Jimina, chociaż w tej chwili nie chciał tego robić. Chciał zajebać tego skurwysyna, który tak skatował jego podopiecznego. Przecież od razu rzuciły mu się w oczy zadrapania na jego kolanach, siniaki na rękach i brzuchu oraz to cholerne znamię na jego szyi po wypaleniu cygarem. Musiał go zabić, bo jego duma mu to właśnie kazała.

- Ale ja dopiero niedawno zacząłem, każą mi tańczyć tu przez całą noc - odchylił głowę, gdy Min zaczął całować go po szyi i przycisnął bardziej do krat.

- Udawaj, że zemdlałeś. Nie będą trzymać tu nieprzytomnej tancerki - uderzył pośladek Jimina, czego ten już nie wytrzymał i uronił jedną łzę - Przepraszam.

- Ale oni mnie tam skatują - załkał i otworzył jedno oko, zauważając w rogu łysego i brodatego, którzy mu się przyglądali.

- Zaufaj mi, nic ci się już nie stanie. Będę tam czekał - odsunął się od krat i wypuścił Jimina, zakładając ponownie maseczkę. Jimin nic już innego nie powiedział. Ufał mu, bo już raz pomógł mu i uratował życie. Przeniósł się na środek, ocierając się o rurę, a Yoongi zniknął już mu sprzed oczu. Wziął głęboki wdech i upadł nagle na ziemię, zamykając oczy i nie wykonując żadnych ruchów. Usłyszał krzyki niezadowolenia, a po chwili czekania, poczuł jak jego scena się zapada. Zniknął z burdelu tak samo, jak się na nim pokazał. Gdy już był całkiem na dole, usłyszał ciężkie kroki w jego stronę i przeraźliwy dźwięk otwierania jego metalowej klatki.

- Ale dostaniesz wpierdol - usłyszał ciężki głos, a Jimin, mimo iż był kompletnie sparaliżowany strachem, nie zaczął uciekać, tylko dalej udawał nieprzytomnego.

- Wpierdol, to dostaniesz ty - chłopak nagle otworzył oczy, gdy usłyszał odgłosy walki. Wybiegł z klatki i schował się za rogiem, gdzie Yoongi zajęty był obijaniem mordy brodatemu. Gdy ten już leżał bez sił, Yoongi zamknął go w klatce i złapał Jimina za rękę, biegnąc z nim w stronę wyjścia. Mimo iż Park bardzo szybko tracił siły, biegł najszybciej jak potrafił. To była jego jedyna szansa, aby się uwolnić. Jednak gdy skręcili w prawo, na ich drodze stanął łysy, ze swoimi dwoma kolegami. Musieli przewidzieć, że coś tu śmierdzi, a tym czymś był dla nich Yoongi.

- No, no. Agust przyjechał po swoją dziwkę - zaśmiał się łysy i pokręcił rozbawiony głową, stukając kijem baseball'owym o podłogę - Taki właśnie był plan, a że ta laleczka jest taka seksowna, trzeba było skorzystać z okazji i ją trochę przeruchać - zaczął podchodzić do tej dwójki, a Yoongi już się rwał do walki, ale musiał jeszcze chwilę poczekać i grać na czas.

- Szukasz sobie dziwek, bo żadna nie chce wskakiwać ci do łóżka? - zaśmiał się Min i prychnął, śmiejąc się okropnie - Na mnie same się rzucają, a ciebie nawet kijem nie chcą dotknąć. Może mi zazdrościsz? - zaczesał swoje czarne włosy do tyłu i patrzył z wyższością na łysego, który zaczynał się nieźle wkurwiać.

- Gdy tylko ciebie zapierdole, twoja dziwka będzie mi dziękować, że taki kutas jak mój, może pieprzyć jej ciasną dziurę. Pewnie twój jest tak mały, jak i twój malutki wzrost, hmm? - oblech nawet nie wiedział w jakie gówno się pakuje. Co jak co, ale Min  zawsze był wyczulony na punkcie swojego wzrostu, bo nikt nigdy nie brał go na poważnie.

- Przejebałeś sobie, chłoptasiu - z Yoongiego zrobił się Agust. Opiekun Jimina już nie wytrzymał i rzucił się na znacznie większego, co wcale nie było tu kłopotem. Min sprawnie unikał uderzeń trzech napastników i skutecznie zadawał obrażenia przeciwnikom. Oberwał raz w plecy z kija, ale zaraz się odwrócił i odbił nogą od ściany, by z dużą mocą uderzyć cwaniaczka w szczękę. Ten przewrócił się na podłogę u stóp Jimina, który patrzył na całe widowisko przerażony. Napastnik złapał Jimina za nogę i przyciągnął go do siebie, przez co ten się przewrócił. Ten wstał razem z Parkiem na równe nogi i trzymał za jego głowę.

- Ej, Agust! - zawołał łysy, podduszając chłopaka, a Yoongi właśnie strzelił w głowy dwóm pomocnikom - Rzuć broń, inaczej skręcę mu kark - rozkazał, a zdyszany Min patrzył w zapłakane oczy Jimina, który ledwo łapał oddech. Nie miał innego wyboru i rzucił broń pod ich nogi, a tamten nogą odepchnął ją za siebie - Na kolana - wydał kolejny rozkaz, a Yoongi prychnął. 

- Chyba śnisz - Min rzucił rozbawiony i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Był taki pewny siebie, bo słyszał za sobą już kroki. Łysy już miał skręcać kark chłopakowi, gdy to on sam właśnie stracił głowę. Poluźnił uścisk na szyi Jimina, a sam padł do tyłu, z dziurą na samym środku czoła.

- Nie bez powodu nazywają mnie "Oko śmierci" - zaśmiał się Taehyung, który dmuchnął w swoją spluwę i schował ją za pasek spodni.

- Jak zawsze perfekcyjny strzał - skomentował JeongGuk i pokiwał głową z aprobatą, szturchając nogą łysego gościa.

- Nie ma czasu na pogaduszki, musimy spierdalać - Namjoon zabierał broń trupom, bo amunicji nigdy za dużo.

- Co wy odpierdalacie? - zapytał Yoongi, który patrzył na Gguka. Trzymał on łysego faceta i pozował z Taehyungiem do zdjęcia.

- Pamiątkowe zdjęcie, trup numer trzydzieści osiem - rzucił Tae i uśmiechnął się szeroko, robiąc zdjęcie.

- Wy to jesteście bardziej pojebani niż ja - zaśmiał się Yoongi, który złapał Jimina za rękę. Gguk rzucił trupa mniej więcej na jego poprzednie miejsce i otrzepał ręce.

- Jak z dziećmi - Namjoon pokręcił głową i uderzył ich w tył głowy - Spieprzamy, nie mamy tu już nic do roboty - zarządził, lecz Yoongi miał jeszcze jedną sprawę. 

Zabić Wonho.

He is my Bitch || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz