6.

4.3K 266 56
                                        

- On jest moją dziwką - powiedział Yoongi, a coś zakuło Jimina w serce. Wiedział, że starszy musiał coś wymyślić, aby mógł przeżyć, ale te słowa naprawdę go zabolały.

- Przyprowadziłeś do mnie swoją dziwkę? - zapytał Namjoon, marszcząc nos i zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Jezu, nie zadawaj pytań i mnie wpuść. Zaraz ci wszystko wyjaśnię - Min wepchnął się do środka, trzymając Parka za rękę, a Namjoon zamknął za nimi drzwi.

- Co tu się odpierdala? - zapytał wyższy, patrząc na dwójkę nieproszonych gości.

- Słuchaj, napadli na mój dom. Najwidoczniej chcieli mnie zabić, ale chyba coś im nie pykło i weszli za głośno - westchnął ciężko, każąc Jiminowi usiąść na kanapie w salonie właściciela domu.

- Co? Jak to napadli? Nie śledzili cię? Jesteś ranny? - zalał przyjaciela mnóstwem pytań, od razu do niego podchodząc i zauważając, że jest z boku ranny - Cholera, to nie wygląda dobrze - przeklnął, patrząc na mniejszego, lecz starszego przyjaciela.

- Nie wiem, kto to do cholery był, ale chciał mojej śmierci i nie wiem skąd kurwa wiedział gdzie mieszkam - Yoongi wplątał rękę w swoje włosy i westchnął ciężko, krążąc po pokoju mimo bólu.

- Usiądź, debilu. Zaraz coś przyniosę - Namjoon posadził Mina koło Jimina, który ani razu się jeszcze nie odzywał, czując się prawdziwą dziwką. Dopiero teraz uświadomił sobie, że naprawdę nią jest. Dogadza innemu człowiekowi w zamian za coś, w tym przypadku za ochronę i bezpieczeństwo.

- Jimin, nic ci nie jest? - zapytał cicho Yoongi, dotykając kolana Parka, lecz ten się nie odezwał, a nawet od niego odsunął - Boli cię coś? - gangster nie zdawał sobie sprawy z tego, że właśnie martwi się o tego chłopaka, który jest pod jego skrzydłami.

- Nic mnie nie boli - mruknął cicho, choć tak naprawdę cierpiał z niewiarygodnego bólu. Bólu, którego i tak nikt nie zrozumie. Bólu złamanego serca i zranionej duszy.

- To dobrze - Min uśmiechnął się lekko i pogłaskał go po włosach. Czuł, że coś jest nie tak, ale nie mieli teraz na to czasu.

- Zdejmij koszulę - poprosił właściciel domu, gdy przyszedł do salonu z apteczką w dłoni - Opatrzę ci to - powiedział, gdy Min na początku nie chciał tego zrobić - Możecie tu zostać, znajdziemy tych skurwieli.

~~

Jimin, zmęczony całym dniem i nadmiarem emocji, poszedł już spać do pokoju gościnnego, do którego zaprowadził go Namjoon. Yoongi siedział teraz w wielkim salonie i popijał swoje ulubione whiskey i przeczesywał swoje bazy danych, aby rozszyfrować kim byli ludzie z jego domu.

- Tobie alkoholu chyba nigdy za mało, co? - Kim się zaśmiał i usiadł na drugim fotelu obok niego i wpatrywał się w monitor.

- Znasz mnie, ja się nigdy nie upijam - zawtórował mu Yoongi i sam mu polał alkoholu.

- Skoro polewasz - wyższy wziął łyka palącej cieczy i pomógł przyjacielowi w poszukiwaniu wroga. Jimin leżał w łóżku, opatulony kołdrą, ciesząc się, że w końcu jest sam. Ale on nie był sam. Był tak zmęczony, że zasnął z sekundy na sekundę, a do pokoju wszedł współlokator Namjoona, który dopiero wyszedł ze swojego pokoju. Podszedł do łóżka i przyjrzał się anielsko śpiącej twarzy, którą przyozdabiały rude kosmyki.

- Pamiętam cię - szepnął do siebie i uśmiechnął się chytrze, siadając na nim i szybko zasłaniając mu buzię, by nie krzyczał i nikt go nie usłyszał. Jimin otworzył oczy i zaczął się szarpać, widząc kompletnie nieznanego mu człowieka - Siedź cicho i ładnie rozłóż nóżki, albo powiem Namjoonowi kim naprawdę jesteś - powiedział powoli i spokojnie, aby wyrwany ze snu chłopak wszystko zrozumiał. Ten zaczął płakać, ale nie szamotał się już. Chciał żyć, ale tak bardzo nie chciał zostać skrzywdzonym - Jeżeli krzykniesz, uderzę cię tak mocno, że się nie pozbierasz - zagroził nieznajomy, a Jimin pokiwał tylko głową na tak, nie mając innego wyboru. Górujący ściągnął dłoń z jego ust, będąc już gotowym, aby go uderzyć gdy ten zacząłby krzyczeć. Jimin tylko cicho zaszlochał i zakrył sobie twarz malutkimi dłońmi, aby ten ohydny dziad nie widział jego krystalicznych łez.

- Błagam, nie rób mi tego - szepnął Park drżącym głosem i nawet nie próbował się wyrywać, gdy mężczyzna rozszerzał jego chude nóżki, których nikt nie miał prawa dotykać.

- Jeżeli nie będziesz się sprzeciwiać, to nie będzie bolało tak bardzo - nieznajomy sam szeptał, aby nikt go nie usłyszał i powoli ściągał z młodszego bieliznę. Tą, którą kupił mu Yoongi, aby paradował mu w niej po domu. Jimin zaczął okropnie się sobą brzydzić, że jest taki słaby, że nie potrafi sam siebie obronić i jest kompletnie do niczego innego, jak do rżnięcia przez napalonych dziadów. Już chciał wstrzymać swój oddech, wstrzymać swoje bicie serca, gdy złapał za nóż z kieszeni nieznajomego. Już pożegnał się ze światem, wiedząc, że nie ma tu dla niego miejsca. 

Ale się wahał. Przed oczami miał widok uśmiechniętego Yoongiego, który tak pięknie się śmiał, gdy Jimin powiedział coś zabawnego. Nagle ciemność. Głucha cisza. Powoli ukazywał się obojętny wyraz twarzy Yoongiego, który stał nad zwłokami Jimina. Rzucił pistolet na swoje łóżko i przyglądał się swojemu odbiciu w kałuży krwi Parka na podłodze. "Piękny widok" powiedział do siebie i rzucił niedopałek papierosa na nagie ciało chłopaka. 

Jimin pożegnał się już ze swoją siostrą w myślach i wyciągnął nóż z paska nieznajomego. Uniósł go w górę, by wymierzyć go w swoją pierś. 

Tak będzie dla wszystkich najlepiej - pomyślał jako ostatnie.

He is my Bitch || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz