Cała ekipa zaparkowała w swoim hangarze, a nikt się do siebie nie odzywał. Atmosfera była ponura, nic dziwnego, bo w końcu stracili jednego ze swoich. Yoongi wysiadł z auta i uderzył w drzwi, robiąc wgniecenie. Podszedł do wystraszonego Jimina i złapał go za włosy.
- To twoja wina, dziwko! - wykrzyczał w złości. Zawsze jak coś złego się dzieje, to najlepiej obwinić kogoś innego. Rudowłosy jęknął z bólu, łapiąc rękę Yoongiego - Gdybyś nie wbiegł mi wtedy pod nogi, to w ogóle bym ciebie nie brał do siebie! - puścił jego włosy i uderzył w twarz.
- Agust, do cholery! - Jungkook podszedł do starszego, popychając go do tyłu, a Seokjin pomógł Jiminowi się podnieść.
- Spierdalaj, nie widzisz, że to wszystko to jego wina? - krzyczał, zwracając uwagę pozostałych członków gangu - Gdybym go wtedy po prostu zapierdolił, to nie stracilibyśmy Namjoona! - odepchnął Jungkooka i podchodził do Jimina, lecz Seokjin mu nie pozwolił na kolejne uderzenie.
- Przepraszam, ja naprawdę nie chciałem - wyjąkał niemalże nagi chłopak i pociągał nosem.
- Gówno, nie przepraszasz! Wypierdalaj stąd, zanim cię kurwa uduszę i wypatroszę! - wyszarpywał się z uścisku Jungkooka, a Jin zabrał posiniaczonego chłopaka do jednego z pokoi.
- Spokojnie, mały. Jest po prostu wkurzony - Jin pomógł usiąść chłopakowi na kanapie i okrył go płaszczem, który ściągnął z wieszaka.
- Ja przepraszam, naprawdę przepraszam - płakał, bo teraz wszystkie emocje z niego spływały i zaczynał czuć ból.
- To nie twoja wina, naprawdę - starszy usiadł obok niego i przytulił go do siebie, a Jungkook w tym czasie przeniósł szybko zranionego Taehyunga do ich lekarza.
- Hoseok, weź mu pomóż. Ja się na tym zupełnie nie znam - prosił, wchodząc do pokoju i ułożył Taehyunga na kozetce.
- Gdzie oberwał? - mężczyzna zaraz się podniósł i podszedł do rannego.
- W ramię, aish kurwa - przeklnął, ciągnąc się za włosy, gdy widział jak blondyn odpływa.
- Spokojnie, nie jest tak źle - Hoseok uspokajał młodszego i zaraz zabrał się za ranę chłopaka, wyciągając z niej kulę. Porządnie zdezynfekował ranę, zaszył i sprawnie zabezpieczył ramię - Stracił trochę krwi, więc może trochę spać - poinformował, podchodząc do zlewu i myjąc ręce, a Jungkook odetchnął z ulgą.
- Dzięki, stary - uśmiechnął się do niego lekko, lecz szczerze - Jeśli możesz, to bądź przy nim, ja muszę pilnować Agusta. Kompletnie mu odbiło - poklepał lekarza po ramieniu i wyszedł z pokoju, zaraz szukając nowego dowódcy, co nie było trudne, bo głośno krzyczał na wszystkich.
- Nie wiesz do cholery jak masz to zrobić?! - Yoongi pchnął jednego z mężczyzn, który właśnie miał czyścić broń, ale jego szef wcale mu tego nie ułatwiał.
- Agust, uspokój się - Jungkook postawił go przed sobą, patrząc mu w oczy - Musimy się ogarnąć, bo Wonho może tu przyjść w każdej chwili, rozumiesz? - trzymał go mocno, aby ten nie próbował uciec.
- Rozpierdole tego chuja, gdy tylko dostanę go w ręce - powiedział zimnym tonem oraz obojętnością na twarzy. Już nikomu tu nie zaufa, jak swojemu przyjacielowi.
- Będziesz mógł to zrobić, ale musimy się przygotować. W takim stanie, to zabije cię szybciej, niż zdążyłbyś zareagować - młodszy westchnął ciężko i spojrzał na swoich kolegów - Musimy pomścić naszego szefa. Nie możemy pozwolić, by uszło im to na sucho, rozumiecie? - mówił, a Yoongi w końcu ochłonął, dopiero teraz rozumiejąc co zrobił Jiminowi.
- Wypuśćmy go - powiedział cicho na tyle, by słyszał tylko Jungkook, który na niego spojrzał.
- Chcesz go wypuścić? Przecież go zabiją - zmarszczył brwi.
- Wypuścimy dopiero po wojnie - ugryzł się w wargę, nie chcąc dłużej trzymać go dla własnych korzyści. Niszczył mu tym życie, a nie chciał, by ktoś był tak zepsuty jak on sam.
- W porządku, jak uważasz - poklepał go po ramieniu, a Jin wyszedł z pokoju, w którym zasnął Jimin.
- Zadowolony jesteś z siebie? - starszy podszedł do Yoongiego i uniósł brew.
- No co? - Agust nie wiedząc co ma na myśli, uniósł brew.
- Zapowiedział mi, że jak tylko będzie miał okazję, to się powiesi - powiedział cicho, a Yoongi przełknął ciężko ślinę.
- Jak mu zwrócę wolność, to zmieni zdanie - odparł cicho, próbując się samemu do tego przekonać, na co Seokjin prychnął i dołączył do reszty gangu, aby się przygotować.
Wszyscy chodzili jak na szpilkach, nie wiedząc czego się spodziewać. Kilku ludzi na straży musieli być spostrzegawczy i nie mogli niczego pominąć. Nikt nie wiedział czy wjadą, robiąc raban, czy będą się zakradać, ale pewne było to, że się zjawią. Yoongi siedział przy śpiącym Jiminie i delikatnie głaskał go po włosach. Bolał go sam widok ran i siniaków chłopaka. Żałował teraz, że tak na niego nakrzyczał i uderzył. Bił się ze swoimi myślami i myślał nad przyszłością młodszego. A co jeśli naprawdę się zabije? Będzie miał wtedy na sumieniu dwie osoby, które cokolwiek znaczyły w jego życiu. Nie wiedział co myśleć, nie wiedział co robić, a z transu wyrwał go krzyk jednego z mężczyzn. Wziął swoją broń i ucałował przelotnie chłopaka w czoło, a sam wyszedł z pokoju.
Wojnę czas zacząć.

CZYTASZ
He is my Bitch || yoonmin
Fiksi Penggemar[ZAKOŃCZONE] Co się stanie, gdy młody chłopak będzie świadkiem brutalnego morderstwa, a jedynymi słowami, jakie go uratują będą: "On jest moją dziwką" Jimin chcąc czy nie chcąc, będzie zamknięty w posiadłości Yoongiego, który był członkiem i współza...