12.

3.4K 236 109
                                    

Gdy tylko Yoongi otworzył drzwi od gabinetu, strzelił od razu w głowy ochroniarzom. Nie mieli za dużo czasu, zanim ktoś się zorientuje, że coś jest nie tak, dlatego Min złapał chłopaka za rękę i pociągnął w stronę, z której przyszedł. Jimin na bosych stopach czuł przeraźliwy chłód betonu, po którym biegli, lecz to go nie zrażało przed ucieczką. Wiedział, że to jedyna szansa i ryzykują życiem ich obojga. Nagle wpadli na kogoś, a Park już miał w głowie najgorsze scenariusze.

- Boże, tu jesteście, a wszędzie was szukaliśmy - odparł z ulgą Namjoon, rozglądając się za uciekającą dwójką - Śledzą was? Gdzie ty byłeś? - zapytał, zmieniając naboje w swojej broni, a drugą zza paska podał Yoogiemu, który najwidoczniej gdzieś swoją podział.

- Chciałem zabić tego skurwiela, aby wiedział, że ze mną się nie zadziera, ale wy nie potraficie upilnować Jimina, albo nie posłuchaliście mojego rozkazu - rzucił ostro niższy, a Namjoon zmrużył oczy.

- Chciałem zauważyć, że to ja jestem tu przywódcą, więc do cholery to ty powinieneś słuchać tego, co mam do powiedzenia i nie robić skoków w bok - warknął, dając się tym razem zbyt łatwo wyprowadzić z równowagi.

- To mi nadepnęli na odcisk, więc jesteśmy tu z mojej inicjatywy - Yoongi uderzył pięścią w tors Namjoona.

- Nie bylibyśmy tu, gdybyś mnie kurwa nie okłamywał i był ze mną szczery - niemalże na niego warczał, czując jak gotuje się w nim krew.

- Powinniśmy chyba uciekać... - wtrącił się cicho rudowłosy, słysząc podejrzane głosy z oddali.

- Zamknij się, nie masz prawa głosu - Agust rzucił w stronę chłopaka, który tylko się od niego odsunął wystraszony, a Taehyung objął go ramieniem, samemu nie wiedząc jak temu zaradzić - Nie mogłem ci powiedzieć, bo od razu byś go zabił, a jest kurwa pod moją opieką, więc nic by nie wypaplał - w jego oczach błyszczał gniew.

- Tak mi ufasz? Nie pomyślałeś, że mógłbym ci jakoś pomóc, albo uzgodnić parę rzeczy? - Namjoon z niedowierzaniem uniósł brew - Tyle znaczy dla ciebie nasza wieloletnia przyjaźń? Przepłacasz naszymi życiami?

- Ej, chłopaki - tym razem wtrącił się Jungkook, odpychając ich od siebie - Do cholery, uzgodnicie to kiedy indziej, musimy spierdalać - rozkazał ostrym tonem, aby przywrócić ich do porządku.

- A ty mnie nie wystawiłeś nigdy do wiatru? Nie raz nadstawiałem za ciebie karku, aby nikt z naszego gangu się o niczym nie dowiedział - odepchnął Kooka i patrzył w oczy Namjoona, a Jeon zmarszczył nos i się odezwał:

- O czym wy mówi--

- Uważajcie! - krzyknął ostrzegawczo Taehyung, wyskakując przed grupę, a po chwili zacisnął mocno oczy pod wpływem bólu, ochraniając swoim ciałem swoich przyjaciół.

- Brać ich! - niedaleko było słychać rozkazujący głos Wonho, a oszołomiony, lecz świadomy Jungkook złapał Taehyunga w swoje ramiona i schował się z nim za rogiem.

- Cholera, V - patrzył na powoli zamykające się oczy chłopaka i przycisnął swoją dłoń do rany postrzałowej - Kurwa, to wasza wina! - krzyknął pretensjonalnie, a Namjoon dopiero teraz ochłonął i odzyskał kontrolę nad swoimi emocjami oraz myślami. Cóż, trochę za późno.

- Musimy dobiec do samochodu, Seokjin już tam czeka - oznajmił, wyglądając zza ściany i strzelił parę razy, tak jak i Agust.

- Jak niby tam mamy dobiec z Jiminem i V? - zapytał ironicznie Jungkook i poprosił Jimina o to, aby przytrzymał rannego i uciskał jego ranę, a sam również zaczął ostrzał.

- Weź V na plecy, Agust Jimina, a ja będę was osłaniał - poinformował, więc oboje wzięli wspomnianą dwójkę. Namjoon się trochę wysunął, aby mieć lepszą widoczność.

- Na trzy biegnijcie - rozkazał, a po chwili zaczął odliczanie. Gdy tylko krzyknął "Teraz!", Jungkook z Yoongim zaczęli biec, a Namjoon zaczął ostrzał w połowie na ślepo, ponieważ nie widział za dużo zza ściany. Cała czwórka wsiadła, a wręcz wskoczyła do auta, a Seokjin rozejrzał się po kolegach. Gdy policzył wszystkich szybko, ruszył z miejsca.

- Ej, Jin. Co ty wyprawiasz, jeszcze Namjoon - Yoongi spojrzał na kierowcę, a ten tylko przełknął ciężko ślinę.

- Kazał mi jechać, nawet jeśli nie będzie go w aucie - poinformował cicho, przełykając gulę w gardle, a Yoongi poszerzył oczy z niedowierzania.

- Zawracaj kurwa! Przecież on tam zginie! - zaczął krzyczeć i złapał za kierownicę.

- Yoongi, do cholery! On chciał tam zostać, nie rozumiesz! - Seokjin spojrzał na Mina, samemu czując się źle z tym faktem - Wiedział, że odjebiesz jakiś numer, dlatego się za ciebie poświęcił, bo jest szefem gangu, a przede wszystkim twoim przyjacielem, za którego oddał by życie! Rozumiesz kurwa!? - wykrzyczał, a ziemia pod Yoongim się zapadła. Namjoon wiedział, że coś będzie nie tak, dlatego zaplanował całe to gówno. Poświęcił swoje życie dla głupiego wybryku swojego najlepszego przyjaciela. Dlatego się z nim o to pokłócił, zaufanie i poświęcenie. Yoongi miał ochotę krzyczeć, wrócić tam i wszystkich powybijać.

- Zatrzymaj się - rozkazał, a Seokjin nawet na niego nie spojrzał - Zatrzymaj się, do cholery! - warknął głośno.

- Nie mogę, musisz przeżyć - odpowiedział cicho, samemu będąc załamanym tą sytuacją - Masz zająć jego miejsce - dopowiedział tylko, co bardziej zdruzgotało Yoongiego.

Zabił swojego najlepszego i jedynego przyjaciela. 

He is my Bitch || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz