8.

4.2K 255 120
                                        

Związany, skrępowany i całkowicie wystraszony Jimin leżał w bagażniku, płacząc głośno. Tak bardzo chciał by ktoś go teraz uratował. Bał się i to cholernie mocno, a on nie mógł ani trochę się ruszyć, ani nic powiedzieć. Usta miał zaklejone taśmą, aby na pewno nikt go nie usłyszał. Uspokoił swój płacz, gdy poczuł jak się zatrzymują, a samochód zgasł. Nie musiał długo czekać, aby ktoś trzasnął drzwiami od samochodu, zrobił kilka kroków do bagażnika, a następnie go otworzył.

- Tu jest nasza laleczka - parszywy uśmiech gościł na twarzy nieznanemu Jiminowi mężczyźnie. Nie wiedział czemu, ale gdy tylko na niego spojrzał, już miał zamiar błagać o śmierć - Wyciągnijcie go i do środka - oznajmił, wyrzucając za siebie niedopalone cygaro, które kosztowało przynajmniej połowę marnej pensji Jimina.

Dwóch oblechów wyciągnęło chłopaka z samochodu, zamykając bagażnik, a następnie skierowali się z nim w nieznaną mu stronę. Park rozejrzał się na tyle, na ile potrafił, a jedyne co mógł stwierdzić to, że byli w jakimś opuszczonym hangarze, gdzie stało kilkanaście drogich samochodów, wszędzie stali wytatuowani ludzie, którzy przechwalali się tym, ile to ludzi dziś zabili, ile okradli, a ile to zgwałcili. Dla nich to był ogromny powód do przechwałek, a Jimin miał wrażenie, że zwymiotuje od ich okropnych opowieści.

Weszli z nim do jednego z pomieszczeń, gdzie stało biurko, przy nim krzesło, skórzana kanapa i kilku zbirów. Szef, bo Jiminowi wydawało się, że on nim właśnie jest, siedział przy biurku i wskazał głową na kanapę, aby porywacze posadzili tam ich nową zdobycz. Facet oparł się wygodniej na obrotowym krześle i postawił na drewnianej powłoce swoje cholernie drogie buty.

- Ciekaw byłem, dlaczego Agust tak bardzo starał się ciebie ukryć w swoim domu - zaczął, kołysząc bursztynowym whiskey w swojej szklance - Na początku myślałem, że musisz naprawdę dobrze opierdolić kutasa, że nawet cię nie zerżnął, ale wiem teraz, że chodziło mu o coś innego - zaśmiał się donośnym, gderliwym głosem. Jimin czuł coraz większe obrzydzenie do nieznajomego, a obecność pozostałych facetów w tym pomieszczeniu wcale mu nie pomagała.

- Ściągnij mu taśmę - rozkazał do jednego z tych, którzy stali najbliżej Parka. Mało delikatnie i z wielką satysfakcją zerwał taśmę z ust Jimina, co niemiłosiernie go piekło - Może się sam przyznasz, hmm? Będziesz z nami współpracować? - wstał z krzesła, okrążył biurko i stanął przed kanapą, na której siedział porwany - Dlaczego Agust trzymał cię u siebie w domu? - wyciągnął kolejne cygaro, które od razu odpalił i się zaciągnął - Nie będziesz mówił? - zadał kolejne pytanie, patrząc z wyższością na chłopaka. To było oczywiste, że Jimin nic nie powie. Skoro ten gościu wiedział, dlaczego go chował, to po co sam miał się odzywać. 

Lecz Jimin na pewno nie spodziewał się tego, że stojący nad nim mężczyzna, złapie go mocno za włosy, odchylając mu głowę, wyciągnie cygaro spomiędzy ust i przyłoży je do szyi chłopaka, wypalając jego skórę. Chłopak krzyknął cierpiętniczo, szarpiąc się i chcąc się uwolić.

- Spierdalaj, nic ci nie powiem - warknął tylko, gdy tamten znów się zaciągał cygarem. Jimin czuł żar na szyi, który ani trochę nie był przyjemny.

- Patrzcie, jaki ma niewyparzony język - powiedział z szyderczym uśmieszkiem - Trzeba go chyba trochę stępić i pokazać mu, jakie tu są zasady - przekrzywił głowę na bok i przyglądał się przerażonej minie chłopaka.

- Coś przynieść? - zapytał mężczyzna, stojący po lewej stronie Jimina, który spojrzał w tamtą stronę odruchowo.

- Nie, ale możecie wyjść. Sam się nim zajmę - oddał cygaro swojemu rozmówcy, a wszyscy z pomieszczenia posłusznie wyszli, zostawiając tą dwójkę samych.

- Czego ode mnie chcesz? Nic ci nie powiem, choćby nie wiem co - spojrzał złowrogo na mężczyznę, który zaczął wyciągać pasek ze swoich spodni.

- Jesteś pewny, że nie puścisz pary z ust? Bo z tego co doświadczyłem, każdy mi ulega - mówił z szerokim, parszywym uśmiechem. Gdy wyciągnął pasek, uniósł rękę, z zamiarem uderzenia - Pamiętaj, Wonho nikt nie odmawia.

~~~~

- Cholera, wiedziałem, że nie powinienem tu przyjeżdżać - przeklnął głośno Min, chodząc nerwowo po pokoju, podczas gdy Namjoon wraz z Ggukiem i Taehyungiem przeszukiwali internet oraz wszystkie okoliczne kamery.

- Uspokój się i zacznij działać. Myślisz, że takim chodzeniem w kółko mu pomożesz? - odparł spokojnie przyjaciel Yoongiego, spoglądając na niego na moment. Min usiadł na kanapie, oparł łokcie o kolana i ciągnął się za włosy.

- Japierdole - przeklinał, starając się ułożyć w głowie jakiś plan, ale jedyne o czym myślał, to właśnie to, co mogą robi chłopakowi.

- Dlaczego tak się nim przejmujecie? Przecież i tak miał być zabity, więc co to za różnica, czy zrobimy to my, czy oni - wypalił Taehyung, za co oberwał do Gguka w tył głowy.

- Chodzi o to, że mogą wyciągnąć z niego informacje na temat tamtej misji, której był świadkiem, a my wtedy możemy mieć kłopoty - wyjaśnił szef gangu i pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Aish, przepraszam - młodszy Kim potarł tył głowy, wzdychając ciężko - Nie musiałeś mnie tak bić - mruknął niezadowolony i spojrzał na Gguka.

- Policzymy się w domu - odparł tylko, dając mu znać, co będzie go czekać.

- Skończcie pierdolić i bierzcie się do roboty - warknął Yoongi i wstał z kanapy, podchodząc do Taehyunga - Wyjdź i przynieś mi Daniel'sa - rozkazał, czując się coraz bardziej podirytowanym brakiem jakichkolwiek informacji.

- Jestem pewny, że tatuaże na ich szyjach były z gangu MonstaX - westchnął Namjoon, starając się coś sobie przypomnieć - Nie wiesz czy Wonho coś od ciebie chce? - zapytał, patrząc na przyjaciela.

- Mam! - wykrzyknął nagle Gguk, wstając z krzesła. Przyjaciele od razu poderwali się z krzeseł i stanęli przy laptopie najmłodszego - Śledziłem ten samochód, przeglądając wszystkie kamery, które ich nagrały - pokazał na ostatnie nagranie, które ich złapało - Ostatni obraz jaki mamy to droga prowadząca do... - wyszukał w przeglądarce dokładny adres tego miejsca, a na obrazie satelitarnym zobaczyli opuszczone miejsce.

- To jest ten hangar? Tam właśnie go zabrali? - pytał Yoongi, przyglądając się uważnie mapie, aby zapamiętać drogę.

- Nie musicie mi dziękować, od zawsze wiedziałem, że mogę być szpiegiem - zaśmiał się dumny z siebie Gguk, chowając ręce za głowę i uśmiechając się dumnie. Namjoon szturchnął go w ramię i wyciągnął telefon z kieszeni spodni.

- Zbieram ekipę, jedziemy po niego. 

He is my Bitch || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz