14.

3.2K 200 47
                                        

Wszyscy czekali na swoich miejscach, gotowi aby odeprzeć atak. Natomiast nikt nie wiedział czego się spodziewać. W całym hangarze panowała cisza, a jedynie ciche szepty przerywały milczenie. Yoongi razem z paroma kolegami stali przy przednim wejściu, ponieważ tego właśnie spodziewał się nowy szef gangu. Był niemalże pewny, że wrogowie nie będą się zakradać, a z wielkim hukiem wparują do ich siedliska. Lecz nie spodziewał się na pewno, że zostaną zaatakowani z każdej z czterech stron. Ci od południa nieco się pośpieszyli, dlatego ludzie Mina z tyłów musieli zareagować szybciej. Padło już kilka strzałów, a przez główne drzwi przedarła się terenówka, z której zaraz wyskoczyli ludzie Wonho. Kurz zaczął fruwać w powietrzu, co nadawało bardziej charakterystycznego klimatu, chociaż i tak nikt teraz nie zwracał na to uwagi. 

Agust oddał już parę strzałów, unicestwiając kilku przeciwników. Sam również był świadkiem, jak jego człowiek oberwał w głowę, co ruszyło nim bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nigdy jakoś specjalnie nie przejmował się utratą kolegi z gangu, lecz teraz czuł coś dziwnego, przez co nie mógł się całkowicie skupić. 

Na zachodniej stronie strzelaninę prowadził Jeongguk, który zabijał jak terminator. Osłaniał swoich towarzyszów i skutecznie oczyszczał drogę, a zaraz w planach miał przenieść się na południe, gdzie widocznie jego współpracownicy sobie nie radzili. Strzelił do ostatniego pozostałego i machnął ręką w kierunku tyłów, dając znak, że mają się tam udać. Cała drużyna ruszyła w tamtą stronę i akurat przebiegał obok pokoju, w którym leżał zraniony Taehyung. Nie mógł się powstrzymać i zajrzał do środka, szybko podchodząc do łóżka, na którym nie było chłopaka. Zaraz panicznie rozglądał się dookoła, widząc jak coś poruszyło się za wieszakiem, na którym wisiał kitel lekarski. Powoli ruszył w tą stronę i trzymał gotową rękę na spuście broni. Odsłonił materiał i odetchnął z ulgą, gdy zobaczył tam Taehyunga, który w tej chwili był całkiem bezbronny. Nie mógł unosić zranionego ramienia, dlatego byłby skazany na śmierć, gdyby ktoś go znalazł.

- Cholera, dlaczego jesteś tutaj sam? Miałeś być z Hoseokiem - Gguk przytulił delikatnie do siebie chłopaka, który sam ledwo stał na nogach.

- Nie wiem, obudziłem się już sam w pokoju, a gdy usłyszałem strzały, wiedziałem, że to się już zaczęło - mówił cicho, ponieważ każdy ruch i oddech sprawiał mu ból. 

- Schowaj się do szafy i- nie dokończył, ponieważ usłyszał za plecami strzał. Miał wrażenie, że działo się to wszystko w zwolnionym tempie. Czekał tylko na przeszywającą jego ciało kulkę, lecz nic takiego się nie wydarzyło. Nie wiedział nawet kiedy Taehyung wyciągnął mniejszy pistolet zza jego paska i strzelił do wroga, który nawet nie zdążył zareagować. Gguk odsunął się od chłopaka i spojrzał za siebie, zaraz jednak spoglądając zdziwiony na Taehyunga, który cicho się zaśmiał.

- No co, to, że jestem ranny, nie znaczy, że nie mam refleksu - uśmiechnął się lekko i otworzył szafę - Pistolet sobie zostawię, a ty na siebie uważaj - odparł i zamknął się w szafie zaraz po tym, jak dostał od Jeongguka buziaka. Jeon wrócił do swojego zespołu, który z powodzeniem odpierał ataki wroga na tyłach. Natomiast Yoongi i jego ludzie mieli przed sobą cięższą sprawę, ponieważ nieprzyjaciele zaczęli strzelać maszynówką ze swojej terenówki. Rozwalali wszystko co stanęło im na drodze, a tutejsi musieli ukrywać się za każdą przeszkodą i ścianą, przeskakując pomiędzy przeszkodami. 

Agust z niecierpliwością wyszukiwał wzrokiem Wonho, którego nigdzie nie mógł wypatrzyć. Był tak ślepo zapatrzony, że nie zauważył przeciwnika zbliżającego się w jego stronę i oberwał kulką w bok, lecz na szczęście zdążył się trochę odsunąć, więc został tylko draśnięty. Nagle go olśniło i przekazał dowodzenie Seokjinowi. Pobiegł do miejsca, w którym został ukryty Jimin i gdy tylko wpadł tam jak burza, stanął w miejscu jak wryty, gdy Wonho trzymał rudowłosego za szyję, przyciskając go plecami do swojego torsu.

- Długo kazałeś na siebie czekać - zaśmiał się Wonho lekceważąco i zacisnął dłoń na gardle chłopaka, który i tak już ledwo mógł oddychać, a bezsilność w nogach, sprawiała, że wisiał, przez co bardziej się dusił.

- Puść go do cholery, to jest sprawa między nami, kretynie - Yoongi odezwał się chłodnym tonem i podszedł dwa kroki bliżej, lecz jego wróg pokręcił głową.

- Nie podchodź, bo ten chłopaczek straci głowę - uśmiechnął się cwanie i polizał swoją ofiarę po policzku, wywołując u Jimina mdłości - Nie wiesz, że jak stracimy kogoś ważnego dla nas, to bardziej cierpimy? - zagadnął i spojrzał w stronę Yoongiego.

- On nie jest kimś, kto powinien cię interesować, ponieważ nie mam z nim nawet nic wspólnego oprócz tego, że był moją dziwką - Agust starał się brzmieć pewnie, co mu wychodziło znakomicie, a Jimina to już nawet nie raniło, ponieważ wcześniej usłyszał o wiele gorsze rzeczy.

- Jeżeli nic by dla ciebie nie znaczył, to byś mi go nie odbijał, a teraz nie starałbyś się mnie przekonać, że mam go zostawić - rzucił i wsunął wolną dłoń w majtki chłopaka, przez co ten zaczął płakać, a Yoongiego w środku coś strasznie kuło.

- To się najpierw ze mną rozpraw, a dopiero potem będziesz mógł sobie z nim zrobić co chcesz, o ile w ogóle ujdziesz z tego wszystkiego na sucho - wyrzucił na bok swoją broń, co zachęciło Wonho do tego, by ostatni raz ugryźć chłopaka w szyję i odepchnąć go razem ze swoją bronią na bok. Min strzelił palcami i obserwował bacznie jego ruchy i z wzajemnością. Oboje patrzyli na siebie ze skupieniem i to Wonho zrobił pierwszy ruch, wymachując pięścią w stronę przeciwnika, który zdążył zrobić unik i uderzyć wyższego od tyłu. Nie spodziewał się jednak szybkiej reakcji i oberwał po chwili. Wymieniali się ciosami i wykonywali uniki coraz bardziej agresywnie, ponieważ walczyli właśnie o własne życie. Wiedzieli, że tylko jeden z nich wyjdzie z tego żywy, dlatego tak brutalnie walczyli i ranili się nawzajem. Wonho jednak zagrał nieczysto i wyciągnął zza paska nóż, którym dźgnął Mina, a ten upadł na ziemię, warcząc z bólu.

- Naprawdę myślałeś, że dasz radę mnie pokonać? - zaśmiał się głośno, a Jimin mimo wszystko zaczął płakać i próbował się podnieść, aby przybliżyć się do mężczyzny.

- Jesteś zwykłym śmieciem i przegrywem, dlatego nigdy niczego nie osiągniesz - warknął Yoongi, a jego wróg uderzył go z pięści w twarz, przez co Agust leżał teraz plecami na ziemi i trzymał się za ranę w brzuchu.

- Zamknij pysk, bo zaraz cię zabiję, a jednak chciałem, abyś popatrzył sobie jak zerżnę twoją dziwkę na twoich oczach - syknął wkurzony Wonho, którego ego zostało naruszone. Podszedł do chłopaka i złapał za jego rude włosy, ciągnąc zaraz do Yoongiego - Pożegnaj się z tym śmieciem, bo teraz będziesz przede mną rozkładał nogi - rzucił ewidentnie zadowolony z obrotu sprawy i pociągnął chłopaka do góry, dobierając się do niego. 

Nie takiego zakończenia wszyscy się spodziewali.

He is my Bitch || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz