IX.Imiona wyryte na nadgarstkach.

322 42 22
                                    

l u d z i e

p o t y k a j ą

s i ę

o j e j

Otwierająca im drzwi Nozomi wyglądała zadziwiająco normalnie: zamiast kimon czy hanfu, czy też innych szat, nosiła prostą, białą tunikę przepasaną zieloną chustą obszytą kwiatowym wzorem; na nadgarstkach pobrzękiwały urocze, kolorowe bransoletki; kiedy chodziła o podłogę uderzały najzwyklejsze turkusowe trampki. Plamy zaschniętej krwi zniknęły, księżyc lśnił wyraźnie wypolerowany i nieco przysłonięty przez (wyjątkowo rozpuszczone) włosy. Jednocześnie, normalny strój oznaczał zniknięcie z jej ciała bandaży i gwiazd z policzków, tak więc Dipper i Bill mogli podziwiać wypukłe, poróżowiałe blizny, wgłębienia, poparzenia i czarne plamy pokrywające kolana i kojarzące się z rozlanym na białej kartce tuszem lub zwęglonym mięsem. Bill nie wyglądał na przejętego albo chociaż zdziwionego; jego usta i oczy nie drgnęły, nie przejechał zaciekawionym wzrokiem po ciele Nozomi i też nie uciekał nim na boki. Przyjął od niej ręcznik, wytarł się nim porządnie i, po owinięciu się nim w pasie, wyminął ją nieco chwiejnie.

Chociaż przyjął to wszystko lepiej, niż Dipper, nie mógł udawać, że oczyszczanie kompletnie nic mu nie zrobiło, nie doprowadziło do stanu, w którym miał problem ze wspięciem się po drabinie; uniesieniem nogi na kolejny szczebel, a potem schodek. Szumiało mu w uszach. Wciąż nie tak mocno, jak idącemu obok chłopakowi, ale jednak. W pierwszym odruchu chciał przyłożyć do skroni dłoń i pozwolić swoim mocom wniknąć pod skórę, sięgnąć do czaszki i wyszarpać całe otępienie. W drugim uświadomił sobie, że to tylko zrujnowałoby cały efekt i ostatecznie ręce wylądowały w kieszeniach. Tak, jak zakładał na początku, nawet po wytarciu i spędzeniu kilku godzin w wodzie, jego pozieleniałe ciało wymagało kąpieli.

— Łazienka? — odezwał się Dipper i od razu, sam, skrzywił się przez brzmienie swojego głosu. Otępienie jeszcze nie minęło do końca, wciąż zawzięcie utrzymywało się, ale gdy stanęli na parterze, Dipper w końcu zaczął odzyskiwać zainteresowanie otaczającym go światem; udało mu się skupić wzrok na Nozomi i mógł z mieszanką fascynacji i grozy podziwiać jej strój.

— Zaprowadzę cię — powiedziała i nawet jej głos wydawał się żywszy, mniej senny. Zarazem, gdy chodziła, nie miała już w sobie gracji; nic z ducha sunącego po drewnianych podłogach, bez wydawania dźwięków i haczenia o skrzypiące panele. — Was — poprawiła się po chwili i zerknęła na Billa. Teraz z jej oczu buchała istna wrogość i Dipper zastanawiał się, czy zaraz nie rzuci się na demona. — Przy okazji, Ładny znalazł dla was na strychu piżamy, ale wciąż nie mamy ubrań do chodzenia w dzień, więc mam nadzieję, że niczego nie ubrudziliście.

Dipper w odpowiedzi sapnął, ledwie nadążając za nią i dziękował bogom, kiedy już zatrzymali się pod niebieskimi drzwiami prowadzącymi do oświetlonego, czystego i ciepłego, ale bez przesady, pomieszczenia.

— Jak już skończycie, Ładny powinien być w kuchni. On zaprowadzi was do waszego pokoju, a tam... Cóż, macie jeszcze cztery godziny, więc prześpijcie się albo po prostu tam siedźcie, mi wszystko jedno. Bylebyście nie kręcili się po całym domu i nie hałasowali. A teraz żegnam panów. — I po tych słowach, skocznie i szybko, opuściła ich, a Dipper, z otwartą buzią, stał w miejscu.

— Wiesz, że Nozomi ma, cóż, miała trzy siostry? — Bill uśmiechnął się krzywo, kiedy w końcu został zaszczycony jednym, niepewnym i krótkim spojrzeniem. — I wszystkie doznały jakiejś tragedii.

— Tak?

— Tak. Najstarsza z nich, Nana, utraciła ręce i nogi, drugą poznałeś — Sibilia zajmuje się Albrechtem, a trzecia... biedna Ophelia umarła zjedzona przez jakiegoś zdziczałego demona i, cóż, Nozomi nigdy się z tym nie pogodziła. Podobno, choć zwykle jest spokojna, w tamtych czasach ciągle zżerała ją złość; miotała przedmiotami i wrzeszczała na ludzi. Nie wiem, ile to trwało, ale zostało przerwane przez innego demona. — Bill zamilkł, a jego palce zacisnęły się w pięści aż kompletnie pobielały. Wziął głęboki oddech. — Mój kuzyn, Kill Cipher, podsunął jej formułę przywołującą. Ona ją wypowiedziała i... Oto jesteśmy tu, i oto patrzymy, jak Ophelia gnieździ się w jej ciele; co jakiś czas przejmuje nad nim władzę.

[D1]DEPRAVITY FALLSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz