Obudziły ją ciepłe promyki wschodzącego słońca, tańczące na jej policzku. Rzadko zasłaniała kotary od swojego łóżka, a przynajmniej nie do końca, więc światło spokojnie mogło wpadać przez szybę i zatrzymywać się na jej twarzy.
Jej współlokatorki jeszcze spały, więc wygramoliła się z łóżka i jak najciszej potrafiła, ruszyła w stronę łazienki. Zgodnie z zasadami panującymi w szkole założyła białą koszulę, ale olała krawat w barwach swojego domu i pomimo, że powinna ubrać spódnice, wciągnęła szare przecierane rurki i zawiązała czarne glany. Na to wszystko narzuciła jeszcze czarną szatę. Włosy splotła w warkocz, a na szyi zapięła swój ulubiony, srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie łapki, który dostała od rodziców na dziesiąte urodziny. Gdy wyszła z łazienki, rzuciła okiem po łóżkach. Lily miała odsłonięte kotary, czyli szykowała się do wstawia. Ruda przeniosła zaspane spojrzenie na kasztanowłosą i spytała o godzinę.
- Spokojnie, dopiero za półtorej godziny zaczynają się zajęcia - uspokoiła ją Yeh, ale Evans i tak zaczęła wygrzebywać się z pościeli.
Yennefer spakowała do torby książki według planu, który znalazła na swojej szafce nocnej. Wyciągnęła różdżkę i przy jej pomocy szybko pościeliła łóżko oraz poukładała swoje rzeczy w szafie. W międzyczasie rudowłosa zdążyła zamknąć się już w łazience.
Postanowiła zostawić budzenie dziewczyn Lily, dlatego zarzuciła tylko torbę na ramię i gotowa wyszła z dormitorium.
Obiecała rodzicom, że napisze do nich jak tylko dojedzie do Hogwartu, więc zeszła po schodach i usiadła na miękkim, szkarłatny fotelu przed kominkiem. Wyciągnęła z torby czysty kawałek pergaminu oraz pióro i szybko nabazgrała kilka zdań. Po chwili złożyła pergamin i wsadziła go do koperty. Następnie ruszyła niespiesznie do sowiarni. Gdy dotarła na miejsce, odnalazła swoją śnieżnobiałą sowę i przywiązała do jej nóżki list. Długo jeszcze patrzyła za odlatującym ptakiem, aż w końcu zniknął jej z oczu.
Gdy dotarła do Wielkiej Sali, ruszyła w stronę stołu Gryfonów. Nałożyła sobie kilka naleśników z dżemem truskawkowym na talerz i zaczęła jeść. Rozglądając się wokół, zauważyła, że niewielu uczniów wstało, choć już za godzinę zaczynała się pierwsza lekcja.
Dopijała właśnie herbatę, gdy do Wielkiej Sali weszły jej współlokatorki, a za nimi Huncwoci.
- Hej! - przywitała się.
W odpowiedzi usłyszała jedynie pomruki lub otrzymała, jak w przypadku Lily, ciepły uśmiech.
- Co mamy dzisiaj pierwsze? - zapytała Mary, dziabiąc widelcem swoją jajecznicę.
- Dwie godziny Eliksirów ze Ślizgonami - odpowiedziała natychmiast Evans.
- Ohh... - westchnęła niezadowolona Alicja, a reszta jej zawtórowała.
Nagle podeszła do nich profesor McGonagall, mierząc ich srogim spojrzeniem.
- Panie Black, Potter, Lupin i panno Dark, tutaj macie rozpiskę szlabanów. - Wręczyła im po pergaminie. - Nawet nie myślcie, że ten numer w pociągu ujdzie wam na sucho. Dodatkowo za każdego z was odejmuje Gryffindorowi po dziesięć punktów. I to już pierwszego dnia - podkreśliła i pokręciła zirytowana głową.
Yennefer była lekko zdziwiona. Czemu ona też dostała szlaban?
- Ale pani profesor, ja...
Nauczycielka nie dała jej jednak dokończyć.
- Nie ma żadnych "ale", panno Dark. Zaczynacie już w tym tygodniu - dodała i wyszła z Wielkiej Sali.
- Gratuluję, pacany. Dzięki wam zarobiłam szlaban, a o Peterze nawet nie wspomniała - żachnęła się fiołkowooka, rzucając im groźne spojrzenie. - Czemu pomyślała, że brałam w tym udział?
CZYTASZ
Życie bywa przewrotne • Huncwoci
FanfictionÓsemka przyjaciół właśnie zaczyna swój piąty rok w Hogwarcie. Wiele może zdarzyć się przez ten czas. Nie wszystkie ukryte gdzieś głęboko tajemnice będą w stanie tam pozostać. Nie każda nienawiść będzie w stanie być wciąż podsycana. I nie każda przyj...