11. Déjà vu

69 6 14
                                    

     Październik minął w mgnieniu oka i nadszedł listopad z całą masą deszczy oraz zawieruch, bowiem czas płynął nieubłaganie i zaskakująco szybko. Nim przyjaciele spostrzegli, mieli za sobą dwa miesiące piątego roku w Hogwarcie.

Jednak listopad nie oznaczał jedynie zbliżającej się dużymi krokami przerwy świątecznej, ale także urodziny jednego z członków znanej w całej szkole paczki Huncwotów. Bowiem Syriusz Black miał dziś skończyć szesnaście lat, co za tym idzie szykowała się pokaźna impreza w Wieży Gryffindoru. Sam brunet nie zdawał sobie jednak z tego sprawy. Podejrzewał, że przyjaciele coś dla niego szykują, ale nie chciał psuć sobie niespodzianki.

*

     Rudowłosa porządnie zamieszała swoje kakao, oblizała łyżeczkę, odłożyła ją obok kubka i popijając ciepły napój, wróciła do lektury.

- Czemu już dziś musi być niedziela? Te weekendy mijają zdecydowanie za szybko - marudziła Mary, grzebiąc łyżką w swojej owsiance.

- To fakt, ale dziś zapowiada się czadowy wieczór! - podekscytowała się Alicja, zniżając na koniec trochę głos, by siedzący kawałek dalej Syriusz niczego nie usłyszał.

- O tak! - Macdonald momentalnie się rozchmurzyła i pogrążyła się wraz z blondynką w rozmowie na temat kreacji na dzisiejszą imprezę.

- Lils, podasz mi te jagodzianki? - Yennefer z wyczekiwaniem wpatrywała się w Rudą, jednak ta nawet nie podniosła wzroku znad książki. - Lily?!

- No co? - Zielonooka w końcu oderwała się od lektury.

- Podasz mi te jagodzianki? - powtórzyła szatynka. - Co ty tam tak czytasz? - spytała, odbierając od Evans koszyk pełen smacznie wyglądających bułeczek.

- Ahh, taką tam powieść... - mruknęła Lily i wróciła do książki.

Dark przewróciła oczami i wgryzła się w pyszną jagodziankę.

- Cześć, Lily - nagle obok nich pojawił się blondwłosy Puchon.

Evans gwałtownie podniosła głowę i uśmiechnęła się do chłopaka.

- Matt, cześć! Co jest?

- Daniel chciał, żebym przekazał, że następne spotkanie będzie w środę po obiedzie tam, gdzie zawsze - poinformował Wilson, nie przestając uśmiechać się do Rudej.

- Dzięki za informację.

- Nie ma sprawy. A co tam czytasz?

- Taką świetną powieść kryminalną o przygodach trzech sióstr, które wiecznie muszą zmagać się z przeciwnościami losu i takie tam...

- Oh, ciekawie się zapowiada. To miłego czytania i do zobaczenia, Lily. - Poprawił włosy i zaczął tyłem cofać się do wyjścia.

- Dzięki i na razie, Matt. - Evans odprowadziła go wrokiem, aż zniknął za drzwiami do Wielkiej Sali, nieświadoma tego, że siedzący kawałek dalej okularnik zaciska ze złości dłonie.

- A dla niego to byłaś miła - fuknęła kasztanowłosa.

- Ale ty widziałaś, Yen, jaki on jest słodki? - wtrąciła się Mary.

- A co to w ogóle ma do rzeczy? Zresztą słodka to może być moja jagodzianka i właśnie taka jest, a nie on - prychnęła Yennefer, a Crage i Evans parsknęły śmiechem.

- Na Merlina, Yen! - Macdonald wzniosła oczy ku syfitowi, który dziś przybrał postać iście granatowego nieba z pojedynczymi skłębionymi chmurami. Choć nie przypominał w ten sposób ani trochę tego, co działo się na prawdziwym nieboskłonie, przynajmniej podnosił na duchu mieszkańców zamku. - A co to za Matt tak w ogóle? - szatynka zwróciła się tym razem do Lily.

Życie bywa przewrotne • HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz