Po ostatniej nie do końca udanej akcji trójka Huncwotów otrzymała od McGonagall dwutygodniowy szlaban za chodzenie po zamku po ciszy nocnej, a Gryffindor stracił po pięć punktów za każdego z nich. Nauczycielka, zdenerwowana co prawda, że została obudzona, nie podeszła aż tak ostro do sprawy jak Lily, ale to w końcu Evans została poszkodowana. Jej włosy jeszcze następnego dnia nie odzyskały rudego koloru. Zielonooka jednak nie dała tej satysfakcji chłopakom i nie opuściła lekcji, choć naraziła się w ten sposób na bycie w centrum uwagi. Po prostu jeszcze bardziej znienawidziła trójkę szkolnych dowcipnisiów.
Huncwoci jednak także nie byli w pełni zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Mieli wyrzuty do Remusa, że jakoś nie odciągnął Rudej od nich, a zamiast tego pozwolił na zniszczenie ich długo opracowywanego planu i magicznej pułapki, nad którą też trochę siedzieli. Chociaż widok Lily całej w zielonkawym płynie, był doprawdy niezapomniany.
*
Był już późny wieczór, kiedy zmęczony wszedł do dormitorium. W końcu po całym dniu, mógł chwilę odetchnąć, a już od samego rana czuł się po prostu paskudnie. Wszystko go męczyło i napawało znużeniem. Ledwo skupiał się na lekcjach, których przecież nie mógł opuścić, nawet pomimo namów przyjaciół. Czuł się po prostu źle, a do nocnego koszmaru zostało raptem kilka godzin.
- Gdzie byłeś tak długo? - spytał James, gdy tylko blondyn zamknął za sobą drzwi.
- Alicja potrzebowała pomocy z Zielarstwa - odparł znużony, krzywiąc się nieco i powoli ruszył w stronę swojego łóżka.
- Ta pomoc nie mogła zaczekać? - włączył się Syriusz, odkładając na bok magazyn, który jeszcze chwilę temu z zaangażowaniem przeglądał.
- Głupio było mi odmówić - westchnął ciężko miodowooki, siadając na łóżku.
- A nie jest ci głupio tak się zamęczać w i tak już bardzo ciężki dla ciebie dzień? - Okularnik spojrzał na niego z uniesioną brwią.
- Stary, to jest cholernie nieodpowiedzialne! - Brunet rzucił Lupinowi ostre spojrzenie. - Ty widziałeś się w ogóle w lustrze? Wyglądasz starsznie...
- Dzięki... - Lupin posłał mu krzywy uśmiech.
- Remus, jesteś naszym przyjacielem i chcemy ci po prostu pomóc - mruknął cicho Peter.
- Właśnie! Ale najpierw musisz zacząć szanować samego siebie. - Potter z roztargnieniem przeczesał dłonią włosy, jak to miał w zwyczaju, gdy się na czymś bardzo skupiał.
Blondyn z niemałym wysiłkiem podciągnął się wyżej na łokciach, będąc teraz w pozycji półsiedzącej.
- Szanować samego siebie? Jestem pieprzonym potworem i wy mi mówicie, że mam to zaakceptować? - jęknął. Był zbyt zmęczony, by choćby podnieść głos.
- Przestań to w kółko powtarzać! - Black zerwał się z łóżka. - Nie jesteś żadnym potworem, do jasnej cholery! - wykrzyknął. - Myślałem, że już omówiliśmy tę kwestię.
- Łapa ma rację - poparł go ostrym tonem James. - Nie wiem, jak jeszcze bardziej ci to udowodnić... Gdy tylko dowiedzieliśmy się o twoim "futerkowym problemie", za wszelką cenę szukaliśmy możliwości bycia wtedy z tobą, by jakoś ci pomóc. W końcu zostaliśmy animagami, bo chcieliśmy ci pomóc. Teraz, tak jak miesiąc temu, przejdziemy przez tę pełnię razem, bo chcemy ci pomóc. Zrozum to wreszcie... - z każdym słowem jego ton trochę łagodniał.
CZYTASZ
Życie bywa przewrotne • Huncwoci
FanfictionÓsemka przyjaciół właśnie zaczyna swój piąty rok w Hogwarcie. Wiele może zdarzyć się przez ten czas. Nie wszystkie ukryte gdzieś głęboko tajemnice będą w stanie tam pozostać. Nie każda nienawiść będzie w stanie być wciąż podsycana. I nie każda przyj...