Patrzę na zegarek.
4:32.
To wszystko ciągnie się i ciągnie.
Siedzę w tej chwili w jakiejś celi.
Obskurnej celi.
Drzwi się otwierają.
Wchodzi przez nie Nathan.
Nie mogę na niego patrzeć.
Jest agresywny.
Katuje mnie.
Czuję ból...
Cierpię...
Jestem słaba...
Chcę odejść...
Błagam go aby mnie zabił.
Nie słucha.
Gnojek.
Ostatnie uderzenie.
Bum!
Krzesło przewróciło się.
Ja też.
I całe moje plany na przyszłość również.