Pov. Andy
Bardzo spodobał mi się pomysł Rye'a. Zawsze lubiłem w ciepłe dni jeździć na rowerze. Mam nadzieję, że nie jest za gorąco. Zadzwoniłem do Harvey'ego zapytać czy ma ochotę na wycieczkę rowerową. Zgodził się i za pół godziny będzie. Poinformowaliśmy chłopaków na co Brook niezbyt się zgodził, ale Jack go namówił. Dzwonek do drzwi
- Hej Harv - powiedziałem i przytuliłem chłopaka
- Cześć Andy. To Co? Wyruszamy?
- Pewnie. Ruszcie się Harvey już jest! - krzyknąłem do przyjaciół
- Już idziemy! - rzucił Mikey
Wyciągnęliśmy rowery z garażu i wyruszyliśmy.
Najszybciej jechał Mikey
- Ej Mike to nie wyścigi! - krzyknąłem
- Wiem!
- Brook rusz dupe! - rzucił Jack, który jechał za mną
- Daj mi spokój. Zajmij się sobą bo wjdziesz w Andy'ego - powiedział Brooklyn
- Ale wy mnie denerwujecie - odezwał się Rye
Przyśpieszyłem żeby już nie słuchać tych kłótni i dołączyłem do Harv'a, który jechał trochę za Mikey'm, który wciąż był na prowadzeniu.
- Co on tak pędzi? - zaśmiał się Harvey
- Chcę pokazać, że ma najlepszy rower- uśmiechnąłem się
- Bo mam - powiedział Mike
- Tak, tak - odpowiedziałem
Nagle przed nas wjechał Brook
- Haha. Widzisz Jack. Dla chcącego nic trudnego- powiedział rozbawiony
- Od kiedy ty taki chcący? - zapytałem
- Od...dzisiaj - wypalił
- Aaaa! - krzyczał Rye
Zatrzymaliśmy się. Popatrzyłem do tyłu i nie mogłem opanować śmiechu. Rye leżał w rowie i trzymał rower nad głową.
- Hahaha. A mówiłeś, że Brook się wypiepszy do rowu. Hahahahaha- śmiałem się
- Hahaha. Karma wraca Ryan
hahahaha - śmiał się Brook
- Dobra. Koniec śmieszków. Andy, pomóż mi- śmiał się Rye
Wyciągnąłem mu rower, a potem podałem rękę.
- Ała...
- Co jest?
- Rye podwinął rekaw swojej koszulki gdzie miał siniaka z zadrapaniem.
- Jacky. Apteczka- powiedział Brook
Jack zawsze wozi apteczke. Każdy z nas ma coś co się przyda, na przykład Rye ma w koszyku kanapki, a ja nasze telefony, akurat wode to indywidualnie, a Mikey zwykle jezdzi ze słuchawkami w uszach, ale tym razem postanowił ich nie brać.
Tak właściwie to do końca nie mamy celu gdzie jedziemy.
- Rye. Gdzie my w ogóle jedziemy?
- O kuźwa. Hahaha. Nie wiem, Mikey prowadzi - zaśmiał się
- Mikey! Gdzie ty nas wieziesz?! - krzyknąłem
- Zobaczysz Fovvs!
Jechaliśmy już dobre 45 minut. Dobrze, że umiem kierować jedną ręką i mogłem użyć inhalatora
- Andy. Wszystko dobrze? - zapytał Harv
- Tak. Jest okej. Tylko tak już trochę zmęczyłem się.
- Mike! Postój!
- Spoko
Wjechaliśmy na łąkę z ławkami i zjedliśmy kanapki zrobione przez Rye'a, napiliśmy się wody i odpoczęliśmy. Z daleka widziałem zbliżające się ciemne chmury.
- Nie zaskoczy nas deszcz? - zapytałem
- Mnie na tym świecie już nic nie zaskakuje- powiedział zmęczony Brook
- Ja na poważnie pytam
- A ja poważnie odpowiadam
- To nie było poważne- dodał Jack
- Jeszcze trochę i będziemy na miejscu, a potem wrócimy- powiedział Mikey
- Super.
Ruszyliśmy w dalszą drogę.Pov. Rye
Jestem szczęśliwy, że Andy chociaż na chwilę może zapomnieć o tym, że jest chory i cieszy się chwilą. To nie koniec świata i wszyscy dobrze wiemy jak mu pomagać i w czym. Naszym celem okazała się być niewielka altanka przy lesie. Jakby zaczęło padać to możemy w niej zostać więc nie jest źle. Zrobiliśmy sobie małą sesję na instagrama.
- Jack. Zrób mi fotę- powiedział Brook pozując
- DobraPolubione przez fovvs i 230 innych użytkowników
brooklynwyattmusic
Lubię lasy 😅🌲🌳fovvs a ja lubię twoje opisy
iamjackduff fajne zdjęcie, ciekawe kto robił
ryebeaumont o hej Brook
- Świetnie- powiedział zadowolony
- Andy szkoda, że nie wziąłeś gitary - powiedziałem
- No właśnie. Byłoby tak nastrojowo - potwierdził blondyn
- Ej. Może wracamy? - zapytał Harvey gdy lekko zaczął wiać wiatr
- No lepiej tak
Zebraliśmy się szybko i wsiedliśmy z powrotem na rowery.Pov. Andy
Trochę za szybko jechaliśmy, ale nie chciałem hamować chłopaków żebyśmy zdążyli przed deszczem, chociaż czułem, że już nie wytrzymam. Zacząłem ciężko oddychać i tu wcale nie chodzi o astmę. Rye to chyba zauważył, bo gwałtownie się zatrzymał.
- Andy! - rzucił rower i pobiegł do mnie
- Wszystko będzie dobrze. Zaraz będziemy w domu- uspokajał mniePov. Rye
Widziałem, że Andy czuł się coraz gorzej. Mógł mi powiedzieć że nie da rady z tymi rowerami. Siedzieliśmy pod dzrzewem i przytulałem go cały czas, żeby chociaż trochę go uspokoić. Nie wiedziałem co mam robić. Podałem mu inhalator z nadzieją, że chociaż trochę będzie mu lepiej oddychać.
- R-rye co się dzieje? - zapytał przerażony Harvey
- Harv. Później ci powiem. Nie chcę przy Andy'm
- To coś poważnego?
Nie chciałem potwierdzać, ale taka jest prawda i tylko skinąłem głową. Harvey posmutniał i usiadł obok nas i trzymał Andy'ego za rękę. Widziałem, że cierpi i nic nie mogłem z tym zrobić. Nagle wpadłem na idealny pomysł. Z tylu mojego roweru mam bagażnik. Poprosiłem Brook'a aby posiedział z Andy'm, żeby go trochę uspokajał, a ja trochę zmodyfikowałem mój bagażnik z Harvey'm. Harvey dał swoją bluzę i złożyłem ją i położyłem na bagażnik. Odkręciłem klapę od bagażnika i przymocowałem ją tak żeby służyła za oparcie. Wziąłem Andy'ego na ręce i posadziłem go tam. Mój rower jest dość wysoki więc problemu nie ma bo Andy nawet nie sięga nogami do ziemi. Jechałem najszybciej jak potrafię za Mikey'm który prowadził nas z powrotem no i zaczęło już padać. Co chwilę zerkałem na Andy'ego na moim bagażniku. Dojechaliśmy do domu.
Wziąłem Andy'ego i pobiegłem z nim na górę.
- Dzięki za bluzę Harv!
- Spoko
Położyłem go na łóżko i dałem tabletki które zalecił lekarz.
- Zaraz poczujesz się lepiej. Napewno. Przytuliłem go i oparłem o siebie. Siedziałem z nim dopóki nie poczuł się lepiej. Nie wiedziałem do końca co się dzieje bo Andy nic nie mówił.
- A powiesz mi co się dzieję?
- No...boli... - powiedział cicho załamanym głosem
- Nie płacz- przytuliłem go mocniej pocierając jego ramię. Jesteśmy oboje nieźle mokrzy, ale dla Andy'ego chyba teraz nie to się liczy.
- Ja wiem, że to trudne, ale przechodzę przez to razem z Tobą.
I'll be living
One life for The two of us
Zaśpiewałem mu cicho. Poczułem jak moja koszulka robi się bardziej mokra od łez blondyna więc wziąłem chusteczkę i je wytrałem.
- Wypadałoby się przebrać w coś suchego. Wybiorę Ci coś i sam pójdę się przebrać. Chyba, że mam Ci pomóc
- Nie. Dam radę
- Dobra.
Wyciągnąłem z szafy koszulkę z długim rękawem w paski i rzuciłem dla Andy'ego oraz białe spodnie z dziurami.
- Zaraz wrócę.
Ubrałem białą koszulkę z nadrukiem i czarne spodnie.
Wróciłem do Andy'ego, który już był przebrany wziąłem suszarkę i suszyłem mu włosy. Potem powiedział mi, że chce spać więc przykryłem go i pocałowałem w czoło. Muszę go wreszcie zapytać...Ten rozdział ma 1045 słów.
Ostatnio mam tak, że kilka pierwszych rozdziałów nowej książki są długie, a później coraz krótsze 😂
Wiem, że wolicie dłuższe. Pamiętam komentarze z LOST SOUL, ale no...różnie wychodzi. Macie cute Randy moments, mam nadzieję, że się podoba 😁
Do następnego
Pa 😘
CZYTASZ
You've Got My Heart | Randy | RoadTrip
Hayran KurguZespół RoadTrip jak każdy zespół odbywa właśnie trasę koncertową. Czasami jest to dla nich meczące szczególnie dla Andy'ego, który ma astmę. Pewien koncert odmienił jego życie gdy trafił do szpitala i dowiedział się, że ma pewne problemy z sercem. ...