Podniebna bitwa cz.1

42 3 0
                                    

Wszyscy biegli najszybciej jak mogli. Tytani bardzo ułatwiali sprawę. Po drodze załoga spotkała wiele wrogów, lecz była to tylko słaba piechota, która w porównaniu do Tytanów była niczym.
- Jack odbieram sygnał dźwiękowy z lotnisk wroga. - Mężczyzna bez namysłu odpowiedział:
- Przełącz mnie na ich częstotliwość. - Po chwili Jack zaczął słyszeć głos Tommiego.
- Ruszcie się kupy złomu, musimy załadować Arkę na pokład. - Jack wrócił do swojej częstotliwości i zakomunikował załodze:
- Uwaga, wróg jest w trakcie załadunku, musimy przyśpieszyć. - Niestety Tytani nie byli zbyt szybcy. Co prawda, dobrze radzili sobie w każdym terenie, lecz stała prędkość wynosiła jedynie 40km/h. Nagle Jack zatrzymał się, a za nim cały oddział.
- To tutaj. - Rzekł do siebie. Patrzył właśnie na ogromną stacje. Przyjrzał się dokładnie i zobaczył jak do jednego z dwóch transportowców jest ładowana Arka.
- Ruszamy! - Krzyknął Jack. Niestety nie przemyślał tego i cała załoga wyskoczyła na środek lotniska. Wtedy ujrzał ich cyborg. Szyderczo się uśmiechnął i nacisnął przycisk na pilocie.
- Miłej zabawy! - Krzyknął do Jack'a i jego załogi. Wtedy wszyscy usłyszeli donośny huk zza chmur. Nagle z miejsca, na które każdy spoglądał spadło kilka kapsuł. Były trochę większe od Tytanów. Kapsuły otworzyły się, a z nich wyszło kilka Tytanów. Jack już wiedział dlaczego kilka dni temu wszczęto fałszywy alarm. Było to po to aby wróg mógł wkraść się do środka i zeskanować Tytana i stworzyć broń dla samego siebie. Rozpoczęła się zabójcza walka między dwiema stronami. Wróg posiadał dużo lepsze uzbrojenie. Jack'owi udało się powalić jednego z przeciwników i w tym momencie przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
- Leno, będziesz potrafiła obsłużyć to uzbrojenie? -
- Nie będzie z tym problemu. - Podnieśli broń wroga i od tego czasu zaczęli jej używać. Niestety pozostali nie byli w stanie uczynić tego samego, ponieważ ich Tytani nie potrafili uczyć się nowych rzeczy. Walka trwała zbyt długo.
- To się za bardzo ciągnie, musimy lecieć za nimi. - Ogłosił Jack w radiu, po czym krzyknął do załogi:
- Wszyscy, którzy mogą niech ładują się na transportowiec! - Większości udało się wejść na statek, a pozostali zatrzymywali wrogich tytanów. Transportowiec natychmiast wzniósł się w powietrze i ruszył w pogoń. Chwilę później, wrogowie byli już kawałek przed nimi. Ich słabym punktem była niestabilność Arki. Każda większa prędkość mogła być zagrożeniem dla transportowca, którym ją przewożono. Jack'owi i jego załodze sprawnie udało się dogonić przeciwników, którzy rozpoczęli ostrzał.
- Zbyt mocno obrywamy! - Krzyknął jeden z członków załogi. Niestety nie tak łatwo było zniszczyć wrogie działa, ponieważ wybuchy na statku mogły zwiększyć niebezpieczeństwo spowodowane Arką, a raczej nikt z załogi nie chciał zostać zniszczony wraz z całą planetą. W pewnym momencie Jack wpadł na desperacki pomysł i bez namysłu zapytał Leny:
- Przerzucisz mnie? - Załoga zamarła. Wśród niej panowało tylko jedno, ciche pytanie - Jak? Ciszę przerwała Lena:
- Będzie to trudniejsze, ponieważ będę musiała uwzględnić opór powietrza oraz ruch z jakim poruszają się statki. Szansa na powodzenie wynosi 47% - Jack bez zastanowienia odpowiedział:
- Ufam Ci. - Po tych słowach objaśnił wszystkim swój plan, który polegał na odłączeniu dział, a następnie przejęciu  sterowania nad transportowcem.
- Leno, do dzieła. - Lena wzięła Jack'a na mechaniczną rękę i po niezbędnych obliczeniach rzuciła nim. Wszystko miało pójść zgodnie z planem... Nagle transportowiec wroga przyspieszył, a Jack zaczął spadać w dół. Załoga słyszała tylko głuchy, oddalający się od nich krzyk...

Zabójczy system [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz