Rozdział VI ~ Nieudana Próba Samobójcza

26 7 1
                                    

Gdy się obudziłam na materacu obok mojej głowy była plama krwi. Nie wiedziałam, że aż tak głęboko się zraniłam, Poprzedniego dnia. Gdy nagle do pokoju wszedł jeden z porywaczy, szybko ukryłam plamę krwi poduszką, a rękę schowałam pod kołdrę..

-hej, widzę że już nie śpisz. ~ powiedział mężczyzna, który akurat wszedł do pokoju.

-Nie, nie śpi... ~ zrobiło mi się słabo, poczułam, że moje powieki się zamykają.

_________
Oczami porywacza
_________

Po tym jak zjadłem śniadanie, weszłam na górne piętro i zapukałem do pokoju w którym przebywała dziewczyna.

-hej, widzę że już nie śpisz.. ~ jest taka słodka. Szkoda że nie mogę się do niej zbliżyć, napewno jest dobra w łóżku.

Ughh... Ogarnij się chłopie, i tak się o tym nie przekonasz przecież szefowa by Cię wykastrowała . Jakie to życie jest nie sprawiedliwe.

-Nie,  nie śpi... ~ nie dokończyła, ale zauważyłem że jest bardzo blada, po chwili jej oczy się zamknęły, a ona sama padła na łóżko. Wystraszony podbiegłem do niej, zdjąłem z niej kołdrę i chciałem podłożyć poduszkę pod głowę, lecz gdy już wziąłem poduszkę w ręce, zobaczyłem plamę krwi. Na początku pomyślałem że ma okres, po chwili zobaczyłem po drugiej stronie łóżka kolejną świeżą plamę, więc wykluczyłem okres. Zacząłem szukać miejsca z którego mogła się sączyć ciecz. Po chwili zacząłem przeszukiwać ręce dziewczyny, gdy odsłoniłem prawy nadgarstek, zamurowało mnie.  Niby taka '' idealna'' dziewczyna a się tnie i ma dużo starszych blizn, ale z żadnej nie sączyła się już krew. Dotknęłem lekko lewy nadgarstek, i zobaczyłem że na palcu mam krew. Nie czekając na nic zabrałem dziewczynę do salonu, w którym siedział mój wspólnik.

-KAWASAKI! ~ krzyknęłem, a ten się obrócił w moja stronę.

Kawasaki to jego ksywka, wymyślona przez naszą dawną paczkę znajomych, z którymi mamy kontakt do dziś, ale mniejsza o znajomych.  Pomysł na ksywkę wziął się z tąd że chłopak posiadał na własność kilka ścigaczy Kawasaki ninja, każdy innego koloru...

-Czego znowu chcesz, że się tak drzesz japę!? ~ wypowiedział te słowa z zamkniętymi oczyma, więc nie zauważył dziewczyny na moich rękach.

My z Kawasakim uwielbiamy sobie dogryzać, na różne sposoby.

No coś ty, nikt tego nie zauważył.

-pomóż jej... ~ odpowiedziałem patrząc na dziewczynę i powoli schodząc ze schodów

-co jej się stało?! ~ powiedział do mnie Kawasaki. - czy ona?

-Co kurwa?  Tak nie żyje. Choćmy zakopać ją w ogródku. ~ spojrzałem na niego ironicznie.

-to co jej? Jest taka blada, jakby trupem była...

- pocieła się, daj bandaż ~ powiedziałem i położyłem dziewczynę na kanapie.

- dobra, dobra już idę. ~ powiedział chłopak, i zniknął za drzwiami schowka.

Poszedłem jeszcze na chwile do pokoju po koc.

________
Oczami Yumiko
________

Gdy się obudziłam, byłam w innym pomieszczeniu, niż ostatnio. Strasznie bolała mnie ręka, odsłoniłam bluzę. Zobaczyłam jak cały czas sączy mi się krew. Usiadłam na nogach (coś w stylu klęczenia tylko, że siedzi się na stopach) i patrzyłam się w moje rany. Poleciało mi kilka pojedynczych łez. Z górnego piętra zszedł mężczyzna, którego widziałam w lesie i kilka razy w tamtym pokoju. Podszedł do mnie i nakrył mnie kocem. Wytarł łzy, ale nic nie powiedział. Poszedł gdzieś jeszcze na chwilę, w tym czasie przyszedł drugi z porywaczy. Dziwiło mnie to że Ci porywacze, Nie maskują się.

- Stary, trup się obudził ~ prychnął śmiechem.

Na te słowa mnie zatkało.
Popatrzyłam na niego, miałam ochotę go uderzyć, ale nie miałam siły. Nie miałam siły na nic, nawet aby żyć. Chłopak usiadł koło mnie i założył mi bandaż. Przyszedł też ten drugi, usiadł po mojej drugiej stronie i wręczył mi szklankę z wodą. Wypiłam dwa łyki.

- Zastanawia mnie jedno jak ty się pociełaś, przecież wszystko co ostre zabraliśmy. ~ powiedział mężczyzna który zakładał mi bandaż.

-ki...Kim je...je...jesteście ~ powiedziałam z trudem, ignorując ich jego pytanie. Mężczyźni spojrzeli się na siebie. Z wzroku wyczytałam jakby oni ze sobą rozmawiali,, musimy jej powiedzieć,  no Nie wiem czy to taki dobry pomysł,, ja nie wytrzymałam i musiałam się wtrącić.

-odpowiedzcie ~ szepnęłam, Nie miałam siły na krzyczenie i się oparłam o oparcie kanapy

-Ja jestem ~ westchnął - jestem Amadeusz, ale mów mi, Alfa.

-Al-ale alfa, jest w stadzie lub dużej liczbie osób, a was jest tylko dwóch. ~ wymruczałam

-wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, ~ powiedział tajemniczo Alfa.

-Ja jestem Kajetan, nienawidzę tego imienia więc mów mi kawasaki ~ uśmiechnął się skrycie.

-czekaj, czekaj przecież kawasaki to czy nie są przypadkiem ścigacze? ~ powiedziałam, do Kajetana, i lekko przekreciłam głowę w bok...

-tak mam ich kilka, stąd wzięła się moja ksywka. ~ patrzył mi w oczy a ja jemu,  zaczęłam czytać, był przede mną otwarty jak książka, nagle moje ciało przeszedł ból powieki mi się zamknęły.

Siedziałam sobie w samochodzie z Alfą,
tuż przy galerii handlowej, w której akurat był Alan, przyjaciel z przeszłości którego poznałam na imprezie. W galerii handlowej doszło do wybuchu dużo osób zostało rannych w tym Alan, a kilka zginęło. . Auto przebiło kilka odłamków szkła, jedno weszło mi w brzuch, chłopaki zaczęli panikować, ja wysiadłam ale oni nawet tego nie zauważyli bo się zaczęli kłócić, weszłam do środka galerii i wybuchła kolejna bomba. Ja szukałam rannych i ich wyciągnąłam, z budynku chociaż sama byłam ranna i potrzebowałam pomocy.

Nagle się ocknełam, leżałam na kanapie było późno, a przy mnie siedział Amadeusz. Widać było po nim że się martwi, lekko się ruszyłam.

- o jejku ty żyjesz! ~ powiedział radosny

- zobaczysz ja będę ci tańczyć na grobie, przeżyje wszystkich. ~ szepnęłam, i zrobiłam perfidny uśmieszek.

-no ja mam nadzieje ~ spojrzał na moje czarne oczy

-zmieniając temat, ile spałam? ~zapytałam, nieraz zdążyło się, że spałam kilka dni, bo byłam w tak zwanym transie.

-dwa dni i 3 godziny.

-tylko tyle? ~zapytałam zdziwiona, podniosła przez przypadek jedną brew do góry i przekręciłam głowę lekko w bok,

-tylko? Spałaś dłużej?

-dwa razy, ale to było co innego....

Chłopakowi zadzwonił telefon, i szybko wyszedł. Pewnie ktoś ważny jak żona lub matka.

Dziewczyno jak porywacz może mieć żonę, gdyby ją miał to by Cię nie porwał! Jesteś taka naiwna.

Moja podświadomość zaczęła warjować, czasami wolała bym mieć jakąś chorobę niż to coś. Przepraszam ja już mam chorobę, a ta kurwa dalej tu jest...  Westchnęłam i odpłynełam w krainę morfeusza.

C. D. N.

Jak wam się podobał rozdział? Mam nadzieję, że nie było zbyt dużo błędów,
Oczywiście za nie przepraszam. Rozdział zawiera 1040 słów to bardzo dużo Nie umiem trzymać się wyznaczonej przeze mnie granicy słów... Miłego dnia/nocy...

Następny rozdział pojawi się w
najbliższym czasie. ♥

~KKP. ŁW.PB 

On i Ona 💓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz