The First

1.5K 40 35
                                    

Ten pierwszy

Błękit oczu porównywalny do karaibskich wód, usta miękkie jak jedwab, włosy koloru egipskich piasków i uśmiech, którego nie da się zapomnieć... Tak młoda Caroline mogła opisać swojego pierwszego chłopaka, w którym była szaleńczo i niezaprzeczalnie zakochana. Nie widziała świata po za nim jak on po za nią. Widziała go wszędzie. Rano kiedy budził ją poranny śpiew ptaków i wschodzące słońce, a ona z radością wstawała żeby wyszykować się na spotkanie z nim. Przy śniadaniu w łyżce, którą jadła płatki i we śnie kiedy po długim dniu spędzonym wraz z ukochanym mogła oddać się w objęcia sennej krainy, gdzie ziszczają się najskrytsze pragnienia o których nie ma się odwagi mówić w realnym świecie.

Ona jednak nie wiedziała, że kiedy nie widziała go i nie mogła go dotknąć, on był przy niej cały czas. Uwielbiał patrzeć jak śpi. Wydawała się bardziej niewinna niż była. Chciał móc ją dotknąć jak żaden inny chłopak jej nie dotykał. Pragnął jej tak jak nie powinien, ponieważ była zbyt młoda na to, by stracić coś tak cennego z kimś takim jak on. Chciał być tym pierwszym, ale wiedział, że nie długo będzie musiał ją porzucić jak nie potrzebną zabawkę. Nie chciał tego choć doskonale zdawał sobie sprawę, że nie będzie nic pamiętać z ostatnich kilku tygodni. Pomimo to nie chciał jej ranić. Według niego zasługiwała na wszystko co najlepsze, cały świat. A on? Był potworem, który idealnie wpasowuje się w każdą sytuację dla korzyści i nie tylko. Jego zdaniem nie zasługiwał na kogoś takiego jak ona. Anioł, który dopiero co uczy się latać i nie wie jaki świat jest naprawdę.

Była już późna noc, prawie ranek kiedy zorientował się, że wpatrywał się w nią od kilku dobrych godzin. Czas go naglił, ale przy Caroline tracił poczucie czasu. Mógłby zostać do rana i poczekać aż się obudzi, aby zrobić jej niespodziankę, ale też nie chciał narażać się na głupie docinki ze strony rodzeństwa. Dlatego też zmienił nie wygodną pozycję na siedzącą. Miał już wstawać, gdy poczuł jak drobna dłoń zacieśnia się wokół jego nadgarstka. Ten jeden drobny gest sprawił, że zapomniał po co wstawał.

- Już znikasz? Zazwyczaj wychodzisz zaraz przed tym jak się obudzę.- Zatrzepotała rzęsami i sama podniosła się do siadu.- I zanim zapytasz skąd to wiem to wiedz, że podświadomie wyczuwałam twoją obecność i budziłam się od razu zaraz po tym jak kładłeś się obok mnie.

- Doprawdy?- uniósł pytająco brew, a na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.

- Tak. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ale tak jest i już.

- W takim razie moja księżniczka, przepraszam królowa zasługuje na buziaka.- Przybliżył się do niej na tyle blisko, że była zmuszona położyć się na plecach, a on doszczętnie to wykorzystał i przywarł do niej tak, że nie było ani milimetra wolnej przestrzeni między nimi.

Z początku musnął jej usta delikatnie, nie nachalnie, ale im dłużej się z nią droczył tym bardziej pocałunki stawały się intensywniejsze i namiętniejsze. W pewnym momencie dopadł go brak kontroli, hybrydzia natura wzięła górą i schodził ze swymi pocałunkami co raz niżej. Od szyji po linię biustu. W ostatniej chwili opamiętał się i oderwał od niej jak oparzony.

Zdziwiona nachyliła się nad ramieniem ukochanego i chwytając go za brodę sprawiła, że na nią spojrzał.

- Przepraszam- wyszeptał.- Nie powinienem.

- Dlaczego? To chyba normalne kiedy dwoje ludzi się kocha i...

- Nie!- przerwał jej stanowczo.- Nie o to chodzi.

| Powinieneś zostać |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz