You Should Stay and Never Leave
Epilog
Powinieneś zostać i nigdy nie odchodzić
Kiedy Caroline i Klaus wrócili do Mystic Falls, tak jak obiecała blondynka, odbyła się huczna impreza w domu Salvatore'ów. Byli na niej wszyscy. Włącznie z pierwotnymi, bo jak twierdziła Caroline, ona i Klaus mają coś ważnego do ogłoszenia. Tak naprawdę wszyscy domyślili się co chcieli im powiedzieć, ale domysły zachowali dla siebie. Woleli poczekać na oficjalne ogłoszenie zaręczyn niecodziennej pary jaką tworzyła pierwotna hybryda i młoda wampirzyca. Na te specjalną okazję wszyscy zawiesili broń. Nie chcieli wszczynać niepotrzebnych kłótni w ważny dla ich bliskich dzień. Dlatego ograniczyli się do słownych potyczek i kpin. Jednak mimo to atmosfera imprezy się nie zmieniła. Było wesoło i głośno. A alkohol lał się strumieniami.
Gdy wybiła północ Caroline stanęła na szklanym stoliku na środku salonu. W prawej dłoni trzymała butelkę najlepszego Bourbona, którą podarował jej Damon. Powiedział, że trzymał ją na specjalną okazję. Caroline dopytywała jaka to jest okazja, że daje ją właśnie jej. Myślała, że starszy Salvatore otworzy ją dopiero, gdy on i Elena zrobią kolejny krok w związku. Otrzymała tylko w odpowiedzi tajemniczy uśmieszek i ku jej zdziwieniu, całusa w czoło. Była tak przejęta i zdenerwowana ogłoszeniem zaręczyn, że nie pomyślała o tym, że przyjaciel mógł się domyśleć. Podobnie było z całą resztą.
Odchrząknęła dopiero wtedy kiedy wszyscy zebrali się wokół niej.
- Lepiej usiądźcie, bo nie uwierzycie- zażartowała.
- Blondi, wszyscy w większości są tu nieśmiertelni! Przeżyliśmy nalot pierwotnych to i przeżyjemy to o czym nam powiesz!- Damon nie mógł się powstrzymać od kąśliwego komentarza. Spojrzał przelotnie na tysiąc letnią stronę zebrania i z zadowoleniem stwierdził, że Kolowi pulsuje żyłka na czole, a Rebekah o mało co nie łamie ręki swojego chłopaka.
- Ze wzajemnością, Salvatore!- Kol oddał piłeczkę, ale szybko zamilkł pod spojrzeniem braci.- No co?- zapytał retorycznie wzruszając ramionami.
- Z przykrością muszę wam powiedzieć, że od tej chwili będziecie musieli się jakoś tolerować.- Oznajmiła Caroline unosząc w górę otwartą dopiero co butelkę alkoholu.- Bo ja i Klaus jesteśmy zaręczeni!- krzyknęła radośnie.
Wszyscy zaczęli wiwatować, klaskać i gwizdać. Każdy z osobna składał gratulacje. Oczywiście nie obyło się bez zbędnych komentarzy. Jedynie Elena i Bonnie nic nie mówiły. Bo też po co? Klaus był wyborem ich przyjaciółki. Nie miały nic do gadania.
- Tak się cieszę- powiedziała Elena przytulając blondynkę.
- Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo!- pisnęła Caroline dając się teraz objąć Bonnie.
- Jak cię porządnie wkurzy to zadzwoń. Wysuszę go od razu.
Święta Trójca zaśmiała się i jeszcze przez chwilę rozmawiały o zmianach w życiu Caroline jak i Eleny, która w sekrecie wyjawiła im, że Damon chyba planuje zrobić to samo co Klaus, a że nie jest pewna to siedzi cicho.
- No, no braciszku. Przypomnij mi jutro, żebym zaczął pisać już przemowę, bo będzie bardzo, bardzo długa.- Odezwał się Kol. Nie było w tym nic złośliwego, co nieco zdziwiło Klausa jak i pozostałych Mikaelsonów.
CZYTASZ
| Powinieneś zostać |
VampireKiedyś byli w sobie zakochani. Ona zapomniała jak to jest kochać i być kochaną. On też zapomniał jak to jest być kochanym, ale nigdy nie zapomniał jak to jest kochać kogoś kto jako jedyny odarł go ze skorupy obojętności i nauczył, że miłość i uczuci...