Oto znowu ja i kolejny rozdział. Niestety, niesprawdzany, bo nie mam czasu na życie. Jutro jadę na weekend do Łodzi na Exotice, także "Hurra!". Mam nadzieję, że mimo błędów, rozdział się wam spodoba. To jedne z najlepszych scen w filmie i mam nadzieję, że nie spartaczyłam ich pisząc.
A muzycznie polecam dzisiaj Projekt Saga- Słońca Zmierzch.
- Uważaj tam na siebie- poprosiła Hiccę, trzymając ją w uścisku, przed wejściem na Arenę. Za moment miał rozpocząć się końcowy egzamin, a Vega wykorzystała ostatni moment, by porozmawiać z siostrą.- Nie daj się zabić.
- Obiecuję- Hicca odwzajemniła uścisk siostry, chowając twarz w jej ramieniu i wciągając w płuca znajomy zapach ziół. Ona zawsze pachniała ziołami.
Słysząc głos ojca, wzywający adeptów na Arenę, bliźniaczki rozdzieliły się i Hicca weszła do pierścienia. Vega pozostała jednak w bramie, by zatrzymać drugiego rekruta.
- Miej na nią oko, co?- rzuciła niedbale do Hoffersona, który zatrzymał się zaskoczony, że odezwała się do niego tak spokojnie.
- Tylko tyle?- zapytał po minucie ciszy.- Bez obelg i głupich gróźb?
- Staram się zakopać topór wojenny- warknęła, krzyżując ramiona.- Nie odkopuj go. Zresztą, nieważne- potrząsnęła głową, a kilka kosmyków, które wymknęło się z koka podskoczyło wokół jej twarzy.- Wiem, że lubisz moją siostrę. Nie jestem ślepa- dodała, kiedy zaczął zaprzeczać.- Dlatego proszę, miej na nią oko- odwróciła się i ruszyła do wyjścia, ale Asher złapał ją za ramię.
- Co sprawiło, że jesteś miła?- drążył.- Od kilku lat walczysz ze mną o każdą głupotę, a teraz nagle ci się odwidziało. Nie wierzę w to.
- Twój ojciec dał mi wczoraj do myślenia- wyjaśniła, patrząc na swoje stopy.- Myślałam o tym całą noc i doszłam do wniosku, że jeśli już ktoś musiał ją polubić, to cieszę się, że to ty- wyznała, wykręciła ramię z jego uścisku i uciekła na trybuny.
Chwilę zajęło jej przedostanie się przez cały zgromadzony tłum na miejsce, gdzie siedzieli już jej ojciec, Gothi i Starszyzna. Przemknęła na swoje siedzenia obok ojca i skupiła oczy na Arenie. Asher wydawał się jedynym zdeterminowanym zawodnikiem. Hicca przemykała tylko od osłony do osłony, próbując trzymać się jak najdalej od Gronkiela. Jeśli kogoś obchodziłoby zdanie Vegi, powiedziałaby, że to najlepsze co może być. Hofferson wygra, zabije smoka, a Hicca będzie bezpieczna. I wszyscy będą szczęśliwi. Może oprócz Stoicka, ale on wiecznie był niezadowolony.
Oczywiście, bogowie musieli zakpić sobie z nadziei młodszej z sióstr. Kiedy Asher był po drugiej stroni pierścienia, Hicca wyłoniła się zza osłony i smok natychmiast ruszył w jej stronę. Vega wrzasnęła coś niezrozumiałego, by zwrócić uwagę chłopaka. Zadziałało, ale było już za późno. Zanim dotarł do nich, smok już leżał u stóp Hicci, a tłum wybuchnął wiwatami. Młoda zielarka jęknęła rozpaczliwie i schowała twarz w dłoniach, pytając w myślach, dlaczego świat jej tak nienawidzi i chce doprowadzić ją do zawału.
Hicca przeklęła w myślach, patrząc jak Asher wymachuje siekierą w bezsilnej wściekłości, chociaż domyślała się, że najchętniej, by ją nią wykończył. Postanowiła więc czym prędzej czmychnąć do lasu, odwiedzić Szczerbatka i wymyślić, jak przeżyć jej spotkanie z Koszmarem Ponocnikiem, nie zabijając smoka i samej nie umierając. Jej plany zniweczył Pyskacz, kiedy chwycił ją hakiem za kaptur i postawił przy swoim boku.
- A-ale... Bo się spóźnię na...- zaprotestowała słabo i zamilkła, kiedy Asher wycelował w nią swoją broń. Przełknęła ślinę wpatrując się w starannie wypolerowane ostrze.
YOU ARE READING
Dragon Lady: JWS
FanfictionHicca jest wioskowym pariasem. Mała, słaba i zupełnie nie-wikingowska dziewczyna usilnie stara się dopasować do reszty plemienia. Niestety, jej wysiłki przynoszą tylko zniszczenia i chaos. W desperackiej próbie udowodnienia własnej wartości, pewnej...