14

728 41 4
                                    

Przepraszam...



- Wszyscy uważać!- krzyknął Stoick, kiedy ciało ogromnej bestii zajęły płomienie. Rzucił się do przodu i owinął młodszą córkę ramionami, osłaniając przed podmuchem gorącego powietrza. Nie poczuł jednak bólu i kiedy otworzył oczy, zdał sobie sprawę, że srebrny smok, który od pewnego momentu towarzyszył dziewczynie, osłonił ich własnymi skrzydłami.

Nic już nie rozumiał. Przez tyle lat, próbowali wytępić te, w ich mniemaniu, bezrozumne bestie, a teraz jedna z nich uratowała Hiccę na Arenie, a druga osłaniała Vegę przed gorącem. Opiekowały się nimi. Potrząsnął głową, i wyprostował się, patrząc na martwy krajobraz, który powoli zaczynał pokrywać popiół. To koniec. Smocza Królowa została pokonana.

- Hicca!- Vega uciekła z jego objęć i równo z synem Hoffersona, zsunęła się ze wzniesienia, na którym stali. Dopiero wtedy do mężczyzny dotarło, że na niebie nie ma już tej czarnej plamki, oznaczającej Nocną Furię. Zimne palce strachu ścisnęło jego serce, kiedy sam ruszył za nastolatkami.

Vega przeklęła pod nosem, krążąc po plaży w poszukiwaniu siostry. Popiół sypał gęsto z nieba i nie widziała nic dalej niż na metr przed sobą. Tylko czasem majaczyły jej niewyraźne cienie. Miała wrażenie, że krąży w kółko.

- Hicca!- wrzasnęła, licząc na jakąś odpowiedź, ale ponownie nie otrzymała nic poza dudniącym głosem ojca, powtarzającym jej wezwanie.- Dalej, siostrzyczko- mruknęła pod nosem, ponownie zrywając się do biegu. Za sobą usłyszała dziwny skrzek i obróciła się, by stanąć oko w oko ze smokiem, który przyczepił się do niej, odkąd spadła z Koszmara Ponocnika.

Uśmiechnęła się nieco i wyciągnęła rękę, zastanawiając się czy smok naprawdę ją polubił, czy tylko czeka na okazję, by ją wykończyć. Gad zamknął oczy i z ufnością przycisnął nos do jej ciepłej, pokrytej małymi bliznami dłoni. Z większą odwagą wyciągnęła i drugą rękę i zaczęła głaskać go po łuskach na długiej szyi.

- Zgaduję, że moja siostra miała co do was rację- westchnęła i odwróciła się by, wrócić do poszukiwań. Hicca, naprawdę mam nadzieję, że nic ci nie jest pomyślała, dalej brodząc w popiele.

W końcu wypatrzyła kawałek przed sobą, znajomą sylwetkę Ashera i przyśpieszyła kroku, licząc, że może on coś znalazł. Zanim jednak dotarła do niego i zadała pytanie, zobaczyła, na co patrzył. Jej ojciec, który zawsze stał dumnie wyprostowany, teraz klęczał na ziemi, a jego potężne ramiona opadły jakby przygniótł je wielki ciężar. Przed nim leżał smukły, czarny kształt Nocnej Furii, ale Hicci nigdzie nie było.

- Nie...- wydusiła słabo, czując łzy kujące ją w oczy. Spojrzała na chłopaka obok niej, licząc, że zaprzeczy temu co oboje widzieli, ale on nadal stał jak posąg. Jego oczy nawet na chwilę nie opuściły smoka, a po policzkach płynęły łzy, zbierając popiół.- Nie, nie, nie...- powtórzyła bezsilnie, unosząc dłonie i wsuwając palce we włosy. Szarpnęła kilka razy mocno, oczekując, że ból wybudzi ją z tego koszmaru, w który nagle zmieniła się jej rzeczywistość.- Nie!- krzyknęła i rozpadła się, zmieniając w bałagan płaczu i szlochów. Kolana ugięły się pod nią, ale chude ramiona owinęły się wokół niej, pomagając zachować pion.

- Ćśśś... Wypłacz się- szepnęła Szpadka, zacieśniając uścisk. Vega nie miała nawet siły walczyć i zacisnęła palce na materiale kamizelki dziewczyny, zawodząc jak zranione zwierzę.

Nagle pełną powagi, żałobną ciszę przerwało kilka ostrych wdechów, a Vega słabo uniosła głowę z ramienia drugiej dziewczyny, pociągając nosem. Spojrzała na ojca i sama zassała powietrze ze świstem, widząc kogo trzyma w ramionach. Wysunęła się z objęć Szpadki i postąpiła kilka, chwiejnych kroków do przodu, unosząc rękę.

Dragon Lady: JWSWhere stories live. Discover now