07

673 49 2
                                    


Następnego dnia tuż przed południem nad wioską poniósł się róg, zwiastujący powrót floty. Vega od razu skierowała się do portu, oczekując, że zastanie tam też starszą siostrę. Oczywiście, znowu się zawiodła. Od kilku dni widywała ją rzadziej niż Hoffersona, co wcale nie miało dobrego wpływu na jej samopoczucie. Martwiła się.

Nie mając za wiele do roboty, usiadła na jednej ze skrzyń i wbiła spojrzenie w powracające statki. Od razu zauważyła, że jest ich mniej niż wcześniej i troska ścisnęła jej serce. W duchu wymówiła cichą modlitwę do Odyna i Thora, by jej ojciec powrócił bezpiecznie. Ani Hicca, ani ona nie były gotowe, by objąć przywództwo, zwłaszcza że starszyzna zaraz zmusiłaby je do małżeństwa, a tego za wszelką cenę chciała uniknąć.

Zanim łodzie dobiły do portu, na trapach zgromadziły się rodziny, oczekujące powrotu swoich bliskich. W tłumie dostrzegła jasną głowę Thyrii Hofferson i westchnęła. Kobieta była najlepszą przyjaciółką zmarłej matki bliźniaczek i dawniej często się nimi zajmowała, kiedy Stoick był zbyt zajęty wodzostwem. Dla Vegi stała się więc wzorem kobiecości, delikatna i jednocześnie na tyle silna, by rozporządzać mężem i synem. Westchnęła ciężko, dostrzegając obok niej jej syna i odwróciła wzrok, by odszukać na okrętach sylwetkę ojca. Nie było to trudne. Ulga zalała ją, kiedy zauważyła, że nie wygląda na rannego.

Odczekała na skrzyni, aż zakończy się proces cumowania i będzie mogła podejść i się przywitać. Ludzie, zauważając ją, odsuwali się, by zrobić przejście, a Vega kolejny raz cieszyła się ze statusu córki wodza. W końcu dostrzegła ojca, wydającego ostatnie rozkazy i, z pomocą Pyskacza, przechodzącego na pomost. Zawołała go i chwile później schowała twarz w znajomej czerwonej brodzie, obejmując potężną sylwetkę swoimi kościstymi ramionami.

- Witaj z powrotem- wydusiła, czując drobne łzy, kujące ją w oczy.

Wódz niezręcznie poklepał córkę po łopatce, nie bardzo wiedząc jak sobie poradzić z tym niecodziennym okazem czułości. Zawsze postrzegał Vegę, jako tą silniejszą z bliźniaczek, twardszą emocjonalnie i fizycznie. Dla niego to Hicca była zawsze tą bardziej wylewną, słabszą. A skoro o niej mowa...

- Gdzie Hicca?- zapytał, a zielarka na przyuczeniu od razu się spięła i odsunęła od ojca.

- Nie wiem- warknęła z nagłą irytacją i odwróciła się na pięcie.- A teraz przepraszam, ale idę zamordować kilka drzew- oznajmiła i zaczęła przedzierać się przez tłum.

- A znaleźliście chociaż to leże?- zapytał Pyskacz, oceniając zniszczenia statków, kiedy obaj otrząsnęli się po niecodziennym pokazie młodszej dziewczyny.

- Niczego nie znaleźliśmy- westchnął ciężko Stoick. Kolejna bezowocna wyprawa.- Mam nadzieję, że tobie poszło lepiej niż mnie.

- Jeśli koniec twoich kłopotów z Hiccą można uznać za sukces, to tak- kowal uśmiechnął się z dumą. Zanim zdołał to jakoś wytłumaczyć, kilkoro mieszkańców podeszło do niego z gratulacjami. Wszyscy mieli doskonałe humory i mówili o świętowaniu, kiedy mijali go, by powitać powracających bliskich.

- Umarła?- zapytał z lekkim niepokojem. Mimo wszystkich problemów, jakie sprawiała w wiosce, kochał swoją małą dziewczynkę.

- Nie, ale...- przyjaciel przez chwile szukał odpowiednich słów.- Przez większość czasu, gdzieś znika. Trudno ja winić, bycie idolem potrafi dać się we znaki. Jak tylko pojawia się w wiosce, otaczają ja tłumy fanów.

- Hiccę?- wódz spojrzał na mężczyznę obok z niedowierzaniem. Jego córka, która sprawiała tylko kłopoty, miała fanów?

- Kto by pomyślał, nie?- jednoręki uśmiechnął się szeroko.- Żebyś ty widział, co ona wyprawia ze smokami.

Dragon Lady: JWSWhere stories live. Discover now