Jedenasty

363 30 0
                                    

Obudziło mnie nieprzyjemne uczucie. Właściwie chciałam się wyspać, ale z tego najwyraźniej nici. Było chyba bardzo wcześnie. Powieki odmawiały mi posłuszeństwa. Mruknęłam pod nosem i naciągnęłam kaptur na głowę. Znieruchomiałam, gdy usłyszałam jakiś dźwięk. Powolutku uchyliłam powieki i zamrugałam nagle, oślepiona słońcem, które świeciło mi prosto w oczy.
Michael siedział na miejscu kierowcy. Przyglądał mi się z niewzruszonym spokojem, jakby fakt, że obserwuje mnie, kiedy śpię, to najnormalniejsza sprawa na świecie.
Tak właściwie, co robiłam w jego samochodzie? Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, iż wczoraj nie miałam, gdzie spać, więc Mike niechętnie pozwolił mi tutaj spać.

– Dłużej nie mogłaś spać? – Jego głos ociekał kpiną. Najchętniej rzuciłabym w niego czymś ciężkim.

– Która godzina? – zapytałam, przeciągając się i podnosząc do pozycji siedzącej.

– Coś koło... – Spojrzał w telefon. – Pierwszej?
Spojrzał jeszcze raz z wysoko uniesionymi brwiami.

– Spałam dziesięć godzin? Jak to w ogóle możliwe? – zapytałam bardziej siebie, niż jego. Jednak brunet w żaden sposób nie zareagował.

      Wyciągnęłam telefon z bocznej kieszeni bluzy. Zdziwiłam się bardzo, widząc dwadzieścia siedem nieodebranych połączeń od mamy, trzynaście SMS-ów od taty i dwa nieodebrane połączenia od... babci? Przecież poinformowałam ich o wyjeździe...
      Pomimo zdziwionego wyrazu twarzy Mike'a, wyszłam z samochodu, uprzednio mocno trzepiąc drzwiami. Byłam lekko rozjuszona, gdyż chłopak znów zachowywał się arogancko. Nie było to jakoś specyficzne, ale mega irytujące.

– Jak się spało z Cortezem? – zapytał dwuznacznie Luke, gdy podeszłam do całej paczki, która próbowała złożyć z powrotem namioty. Najwyraźniej wracaliśmy niedługo do domu.

– Bardzo śmieszne – sarknęłam, uśmiechając się. – Gdybyście zrobili mi miejsce, nie musiałabym spać w jego aucie.

– Wiesz, u mnie było sporo miejsca. Mogłaś po prostu przyjść. Jakoś byśmy się zmieścili. – Luke puścił mi oczko, za co miałam ochotę go uderzyć. Kiedy oni stali się tacy otwarci wobec mnie?

– Oczywiście. – Uśmiechnęłam się sztucznie. – Gdzie Tyler?

– Chodź na chwilę! – Krzyknęła nagle Rosie, ciągnąć mnie trochę dalej od wszystkich.

– Stało się coś? – zapytałam lekko zmartwiona. Dziewczyna widząc moje zakłopotanie, zaśmiała się.

– Nie, w żadnym wypadku. – Uśmiechnęła się szeroko. – Ty znasz prawdę? Powiedział ci?

– Kto? Co? – zapytałam, gdyż odkąd wstałam w ogóle nie myślałam.

– Tyler ci nie mówił? Myślałam, że cię wtajemniczył. – Zgryzła wargę. W końcu zrozumiałam, o co chodziło.

– Aha. Dobra, już wiem – sprostowałam. – Co w związku z tym?

      Brunetka nic już nie mówiła, tylko wskazała ręka w stronę małego wzniesienia, tam gdzie w nocy miałam intymną chwilę z Michaelem. Lecz w tamtej chwili widziałam Tylera i Ryana, który przytulali się do siebie. Bardzo czule, przytulali się do siebie. Czyli moja intuicja mnie nie zawiodła, coś ich łączyło, pomyślałam.

Maze of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz