Czternasty

364 34 2
                                    

Był poniedziałek. Szlam korytarzem w stronę sali od literatury, przypominając sobie, że jeszcze osiem miesięcy i koniec z tą budą. Jednak trochę się bałam. Trafiłam tutaj na wspaniałych ludzi, którzy przyjęli mnie pod swoje skrzydła, a tylko kilka miesięcy dzieli nas od ponownego rozdzielnia. Cholernie bałam się faktu, iż to znów miała być dla mnie ogromna zmiana, jak i prawdziwe wejście w dojrzałe, dorosłe życie, które nie cieszyło mnie tak, jak reszty.
Pod klasą zauważyłam Tylera oraz Leah'ę. To była jedna z wielu, które mieliśmy akurat razem. Dzisiaj jednak musiałam udawać dobry nastrój, ponieważ nie byłam gotowa, aby powiedzieć im o tamtym wieczorze. Byłam wdzięczna Mike'owi za pomoc, ale gdy tylko padł temat walk, Lachlan uciszył się tak bardzo, iż chwycił Corteza za ramię i zniknęli. Do tej pory nie miałam pojęcia, gdzie oboje się podziali.

– Cześć, słońce! – przywitał się Tyler. Leah posłała nam wymowne spojrzenie, gdy się przytuliliśmy. Ona nie wiedziała. – Zastanawialiśmy się z Leah'ą, gdzie podziałaś się na resztę weekendu. Byliśmy ekipą w kinie.

Byłam tak rozemocjonowana przez dwa dni, że nie mogłam racjonalnie myśleć. Czułam, jakby walec przejechał mnie od środka, a potem z zewnątrz. Nie wiem, co było bardziej żenujące, to że płakałam w poduszkę cały weekend, czy czułam się winna walk Michaela. A ty, Tyler? Gdzie się podziewałeś? – Pomyślałam, uśmiechając się niewinnie.

– Byłam u rodziny – skłamałam, choć wiedziałam, że nie uwierzył, ale udawał przed Leah'ą.

– Nie wierze w to, jak cudownie wyglada dzisiaj Kai – rozmarzyła się Leah. Byłam w szoku, widząc ją w takim stanie.

– Coś mnie ominęło? – zapytałam Tylera.

– Poszli w ślinę na imprezie, a Leah się chyba zakochała. – Zaśmiał się. – Wiem, to nie w stylu dziewczyny, ale stało się.

– Jest jeden szczegół, Collins – powiedziała rudowłosa, wracając do nas. – Ma na mnie wyjebane. – Zaśmiała się szczerze. – Nigdy nie znajdę chłopaka przez ciebie, wszystkich odstraszasz.

Nagle zablokowałam spojrzenie z wysokim blondynem, który stał obok Kaia. Puścił mi oczko, a ja lekko się speszyłam. Spostrzegając, iż chłopak właśnie szedł w tę stronę z resztą chłopaków z drużyny.

– Cześć, dziewczyny... i Tyler – powiedział, patrząc na nas z przymrużonych oczu. Na jego twarzy malował się dziwny uśmieszek, gdy lustrował każdego swoimi oczami w butelkowym odcieniu zieleni.

– Larkins – skomentował wrogo Tyler. Na dźwięk jego imienia, spięłam się. Wstrzymałam oddech, aby nie wyjść na przestraszoną. – Czego tu chcesz?

– Nic szczególnego – odpowiedzią powili, koncentrując się na moim przestraszonych tęczówkach. – Pragnę tylko poinformować cię, że najprawdopodobniej zobaczymy się w sobotę w magazynie.

– Co? Dlaczego? – zapytał zdezorientowany, mrużąc wrogo oczy.

– Zapytaj Corteza – szepnął, po czym odwrócił wzrok ode mnie. – Do zobaczenia!

– Znów? – zapytała Leah, na co Tyler skinął.

– Co znów? – zapytałam lekko zdezorientowana, próbując ogarnąć swój oddech.

– Oh, jak już późno. Zaraz zacznie się literatura, chodźcie. – Tyler sprawnie zmienił temat. Choć nie wiedział, że nie jestem z tych, którzy się poddają.

Maze of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz