To było pierwsze, co do mnie dotarło po niecałym tygodniu mętliku w głowie. Kilka dni temu obudziłam się w łożku Michaela, przez chwilę kompetnie zapominając, w jaki sposób się tam znalazłam. Przypomniawszy sobie o wydarzeniach dzień przed, przechodziły mnie dreszcze. Cortez coś wspominał, iż pozbędziemy się Larkinsa razem, ale od tamtej pory, kiedy rano praktycznie uciekłam z Mike'a domu, podczas gdy on spał, nie mieliśmy żadnego kontaktu. Nie zauważyłam nawet obecności Larkinsa w szkole. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Może to lepiej? A może Mike się nim zajął? Pomyśleć, co mogłoby oznaczać to „zająć się", przechodziły mnie ciarki. Do czego Mike był zdolny w mojej obronie? I skąd ta nagła zmiana w jego zachowaniu? Za cholerę tego nie rozumiem...
Drugim faktem, który zaczęłam dopiero niedawno przyswajać, to iż już dzisiaj był bal z okazji Dnia Patrona w naszej urokliwej szkole, a zaraz po nim huczna impreza u jednego z kumpli Luke'a. Chłopcy ostatecznie zrezygnowali z obecności na balu szkolnym, co ja z chęcią przyjęłam do wiadomości, gdyż również nie chciałam na niego iść, ale zostałam perfidnie zmuszona na tą drugą opcję, co zaś było dla mnie udręką i męczarnią.
Jednak to ta trzecia rzecz nie dawała mi spokoju od poniedziałku. Mianowicie tajemnicze spotkanie w sobotę, o którym wiedział każdy, oprócz mnie „dla mojego dobra". Przez całe pięć dni starałam się wydusić od kogokolwiek jakąś informację na ten temat, ale nikt nic nie zdradził. Zupełnie, jakbym była dzieckiem. Czułam się, jak w dzieciństwie, rodzice rozmawiając z innymi na moje pytania odnoście danego tematu, odpowiadali: „Tajemnice dorosłych". Jednak ja nie byłam z tych osób, co się tak łatwo poddają, choć po mnie tego nie widać.– Skarbie, wiemy z ojcem, że niezbyt ci się to podoba. Wiemy, myślisz, że zrobiliśmy ci na złość, ale uwierz mi. Tak nie jest. Bardzo cię kochamy i nie chcemy, abyś czuła się z tym źle – mówiła mama, gdy podczas śniadania byłyśmy tylko we dwie.
– Nie wiem, co o mnie myślicie, ale mamo! Nigdy źle o was nie pomyślę, bo cholera, jesteście dla mnie w całości przez siedemnaście lat i jestem wam za to wdzięczna. Nie mam wam za złe, lepiej, to że nie daje tego po sobie poznać, to cieszę się waszym szczęściem, mamo. W końcu on lub ona będzie moim rodzeństwem. Nie potrafiłabym jego nie pokochać, skoro należało do naszej bliskiej rodziny. – Patrzyłam się w brązowe, pełne łez tęczówki. Kobieta wyglądała na szczęśliwą. Nie zdawała sobie pewnie sprawy, iż nie zareaguję tak, jak to sobie z ojcem zaplanowali. Byli pewni, że będę na nich zła, ale za co? Za to, że pomimo tylu przeszkód w życiu, wciąż byli razem i się kochali? To byłoby zbrodnią, aby im tego zabronić.
Chciałabym kiedyś przeżyć taką miłość. Moi rodzice pomimo trudności, zawsze byli w tym razem. Ich problemy stawały się wspólne. Rozwiązywali je razem. Uczucie, którym się darzyli było piękne. Czasami nie mogli dojąc do porozumienia, ale nikt nie był idealny. A to nawet dobrze, iż każdy się różnił, ponieważ każdy był wyjątkowy na swój własny sposób. Nikt nie potrzebował sztuczności, aby żyć. Ja jednak się do tego nie stosowałam. Nie byłam sztuczna, zaś moje odczucia już tak. Nie pozwalałam sobie, aby te prawdziwe uczucia przejęły nade mną kontrole. Starałam się, aby ta rutyna stała się jedyną. Całe życie żyłam, stosując się do tego nudnego schematu. Jednak nigdy nie myślałam, aby go zmienić.
Do teraz.
Wszystko się zmieniło z przybyciem do Luizjany. Ta przeprowadzka, ludzie, których poznałam byli kimś, którzy otworzyli mi oczy na otaczający nas świat. Pomimo, iż moja historia zakończyła się wraz z feralną nocą, Tyler okazał mi, że mam w nim wsparcie. Dlatego zdecydowałam.Dzisiaj powiem mu prawdę.
***
To było prawdziwe. To właśnie się działo. Nie było już odwrotu. Siedzieliśmy w moim pokoju. Tyler na łożku, nieustannie patrząc mi prosto w oczy, zaś ja stałam zbyt zdenerwowana. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Historia, którą miałam do opowiedzenia była zbyt bolesna i pozostawiająca rany, że nie mogłam mówić o tym w normalny sposób.
Pomimo, iż naprawdę chciałam mu o tym powiedzieć, nie mogłam. Nie dzisiaj. Było za wcześnie. Nie, to ja byłam tchórzem. Nie zasługiwałam na niego. Był dla mnie za dobry.– Powiesz w końcu, o co chodzi? – zapytał, lekko się uśmiechając. Musiałam coś szybko wymyślić. Chwile myślałam i w końcu wiedziałam.
– Nie mogę iść na imprezę.
Naprawdę? Byłam żałosna.
– Twoi rodzice nie mieli nic przeciwko – odparł blondyn lekko zmieszany. Jak ja, cholernie, nie chciała go okłamywać. Byłam samolubna.
– Po prostu czuję, że coś się zbliża. Coś złego, Tyler. Ja nie chcę znów tego przeżywać. To najgorsze uczucia, jakie mogą mnie spotkać. Błagam, nigdy mnie nie zostawiaj. – Rozpłakałam się z bezsilności. Rzeczywistość była taka, iż po części powiedziałam mu prawdę. Od kilku dni byłam chodzącym ładunkiem wybuchowym, który mógł wybuchnąć w każdej chwili, uwalniając swoje smutki, żale oraz przytłaczające emocje.
– Jestem przy tobie, Nora – odparł i mnie przytulił. Nie zawracał sobie głowy, że poplamię mu koszulkę. Był. A to najważniejsze.
Wszystko nagle zaczęło się ze sobą mieszać. Wesołe, jak i smutne wydarzenia. Ciąża mamy. Wracające wspomnienia nocy, w której zostałam nieodwracalnie zraniona i zniszczona psychicznie. Pojawienie się kolejnego problemu o imieniu Michael Cortez w moim życiu, który był tak skomplikowaną osobą, że sama nie mogłam go odgadnąć. Dochodzi jeszcze sprawa z Larkinsem i listem z pogróżkami, wyjętego z mojej szafki szkolnej. Najgorsza z tego wszystkiego była walka. To konkretnie rozpierdalało mnie od środka. Może to nie był jego pierwszy raz, ale cholera, strasznie się o niego bałam. Nawet nie chciałam wiedzieć, dlaczego nagle zaczęło mi na nim zależeć. Było za późno na odwrót. Byłam już wrakiem człowieka, ukrywającym się za powłoką normalności.
I dopiero teraz to zauważyłam.
***
Od autorki: tak dramatycznie dzisiaj. Niestety historia Nory jest brutalna i niezwykle bolesna, pozostawiająca po sobie niezamknięte rany oraz blizny... Miłego czytania!
CZYTASZ
Maze of love
RomanceElleonora była śliczną dziewczyną z problemami. Michael miał reputację złego chłopca. Nic nie łączyło ich aż do feralnego dnia. Ci dwoje odkryli, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Jednak ich uczucie tak łatwo rozpadło się na milion kawa...