Osiemnasty

316 29 1
                                    

Siedziałam na czymś wygodnym. Nie wiedziałam dokładnie na czym. Otwierając leniwie powieki, spostrzegłam malutkie drobinki kurzu, które unosiły się oraz odznaczały poprzez lampy, najprawdopodobniej uliczne. Zapach mięty oraz typowego zapachu samochodowego upewnił mnie w przekonaniu, iż znajdowałam się w pojeździe. Nagle poczułam pas, który ocierał się o moją szyję. Wiedziałam, iż czarny materiał pozostawił po sobie ślad. Wracając powoli do rzeczywistości, usłyszałam delikatne nuty piosenki, której moje ciało nie zdołało jeszcze przyswoić. Miałam wrażenie, że obudziłam się ze śpiączki.
Wiele razy w życiu czułam coś, co mogłam nazwać bólem psychicznym. Odczuwałam dziwny niepokój, zmieszany ze smutkiem i rozgoryczeniem. Wtedy wiedziałam, gdzieś w podświadomości, iż następne tygodnie lub miesiące będą TYMI. Odcinanie się od świata, własne łóżko oraz przyjemna i kojąca ciemność. A powodów tego było wiele. Kłótnie z najbliższymi, okłamywanie przyjaciół czy po prostu gorszy dzień, który zamieniał się w gorszy tydzień, tygodnie, miesiąc czy miesiące.
Tak naprawdę nic nie było okay od ostatnich tygodni, gdy zauważyłam zmianę we własnym nastroju. Niby starałam się kontrolować, ale każdemu może zdarzyć się zapomnieć, czy nawet zbagatelizować sprawę. Kilka razu nawet zapomniałam o tabletkach. Ledwie żyłam, zaś nie okazywałam tego, aby nikt nie zauważył i nie zadawał trudnych pytań, na które z pewnością nie umiałabym odpowiedzieć. Do tego nieustanne zdenerwowanie doprowadziło mnie do skraju wytrzymałości. Dałam upust emocjom w alkoholu.
Byłam na siebie zła. Wspomnienia z ostatnich chwil, minut, czy godzin, wracały, aż szumiało mi od nich w głowie. Teraz byłam cieniem własnej siebie, a powodem tego był czas, który płynął zdecydowanie zbyt szybko.
Jednak to dzisiaj byłam tym tak przerażona, iż przestałam normalnie funkcjonować i pozwoliłam władać sobą czemuś innemu. Czemuś, co od czasu do czasu mną kierowało. Podstawowe funkcje życiowe były nie lada wyzwaniem. Teraz zaczęło wszystko do mnie docierać, ponieważ wcześniej nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Ale to prawda.
Toby znów pojawił się w moim życiu i nic nie mogłam zrobić.
      Nie powinnam była pić. Gdybym zwracała uwagę na fakt, iż alkohol plus tabletki normotymiczne dawało mieszkankę wybuchową. Łączenie różnych trunków oraz leków antydepresyjnych zwykle zamiast poprawiać, pogarsza nastrój. Dlatego nie mogłam w żaden sposób zareagować, gdy Toby robił co robił.

Spojrzałam na miejsce, a raczej pojazd, w którym się znajdowałam. Światła lamp odbijały się od szyb, przez co pomarańczowa poświata trafiała wprost w moje oczy. Podparłam dłoń tak, aby unieść się na niej i usiąść prosto. Jednak wtedy poczułam promieniujący ból w nadgarstku, przez co żałośnie jęknęłam, pozwalając niewinnej łzie spłynąć po moim policzku.
      Nagle usłyszałam szmer obok siebie. Kompletnie zapomniałam, iż obok mnie ktoś siedział. Spojrzawszy w drugą stronę, trafiłam na ciemne tęczówki, które od jakiegoś czasu tak uwielbiałam. Było to przerażajace. W tak krótkim czasie polubiłam niewłaściwie, niewłaściwą osobę. Jeśli to miało jakiś sens.

– Obudziłaś się – odparł. Wyczułam w nim lekką chrypę, jakby nie mówił przez dłuższy czas.

– Najwyraźniej – powiedziałam, przecierając oczy dłonią. – Gdzie jedziemy? – Zapytałam, patrząc na Michaela. On również na mnie patrzył.

– Zobaczysz – rzucił, zaciskając dłonie na kierownicy.

     Poczułam się lekko przerażona, ponieważ nie miałam pojęcia, gdzie się właściwie znajdowałam. Wspomnienia powoli wracały, co za tym szło, mój strach wzrastał wraz z tym.
Mój kierowca zdawał się tym nie przejmować, jednie mocniej zacisnął kierownice, przyspieszając.
Patrzyłam w jego profil. Twarz Mike'a się nie zmieniała. Ciągle ta sama pustka, do której już się przyzwyczaiłam. Wzrok wlepiony w coś przed nami. Ta koncentracja. Z boku wyglądało to zjawiskowo, albo ja już zwariowałam.

Maze of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz