-Cześć Karla.
-Matko...Jak mnie znalazłaś?
-Karla mogę wejść?
-To nie jest mój dom i...
-Camz?-usłyszałam głos za sobą.-Co tu się dzieje?
-Lauren.To jest moja..moja mama.
-Dzień dobry Pani.
-Dzień dobry.
-Może wejdziemy do środka,nie będziemy rozmawiać w drzwiach.
-Świetny pomysł.
Po wejściu do domu,usiadłyśmy przy stole w kuchni.
-Więc..-zaczęłam.-Co Ty tutaj robisz?
-Musiałam Cię zobaczyć.-powiedziała.-Karla wróć do domu... zawalasz szkołę,Sofia tęskni,ja tęsknię.
-Matko,dobrze wiesz,że dopóki on tam jest,nie wrócę tam.
-Wiem ale może chociaż spróbuj co?
-Nie,nie mam takiego zamiaru.
-Widzę,że Cię nie przekonam.Za tydzień masz 18 lat. Myślisz,że to dla mnie łatwe,jak nie ma Cię w domu?
-A czy Ty w ogóle pomyślałaś jak ja się tam czuję?!-krzyknęłam.-Czuję się jak śmieć we własnym domu! Ojciec traktuje mnie jak worek treningowy,a Ty jako moja matka nie robisz z tym zupełnie nic i pozwalasz na to!
-Karla..przepraszam,rozumiem,że..
-Nie!-przerwałam jej.-Nic nie rozumiesz!-Nie wiesz jak się czuję i...-nie zdążyłam dokończyć,bo przyciągnęła mnie do siebie.
-Shh..wiem córeczko,dobrze wiem co czujesz.
-Mamo...-mówiłam we łzach.
-Rozwiodę się z nim.
-Ty c..co?
-Rozwiodę się.Jesteś dla mnie najważniejsza,Ty i Sofii.Nie pozwolę zrobić wam więcej krzywdy rozumiesz?-powiedziała trzymając moją twarz w swoich dłoniach.
-Nie pozwolę,żeby ten sukinsyn nas zniszczył.
-Mamo...-nie czekając przytuliłam ją mocno do siebie płacząc.Ona przytuliła mnie mocniej płacząc razem ze mną.
-Kocham Cię Karla.
-Kocham Cię mamo..
Gdy się od siebie oderwałyśmy,Mani weszła do kuchni.
-P..Pani Cabello?-powiedziała.
-Normani?!-Co Ty tutaj robisz?
-Jak widać stoję przed Panią.-uśmiechnęła się lekko.
-Normani skarbie...-powiedziała podchodząc do niej.-Tak strasznie Cię przepraszam.Byłam zaślepiona tym idiotą nie wiedząc,że Tobie też robi krzywdę.
-Nic się nie stało Pani Cabello.
-Stało bo przeze mnie Karla straciła przyjaciółkę.
-Którą odzyskała.-Normani uśmiechnęła się do mnie.
-Bardzo się cieszę dziewczyny,naprawdę.
-Mamo?
-Tak?
-Pomogę Ci.
-Z czym dziecko?
-Z ojcem.Pomogę Ci.
-Nie Karla.Nie możesz.On zrobi Ci krzywdę.
-To prawda Camz.-powiedziała Lauren.-Nie możesz.Ja pomogę Twojej mamie.
-C..co? Ale jak?
-Mam znajomości,załatwię najlepszego adwokata..Damy jakoś radę.
-Lauren ale..
-Shh..-powiedziała.-Daj mi pomóc skarbie.-podeszła przytulając mnie.Wtuliłam się w nią od razu.
-Lauren tak?-odezwała się moja mama.
-Tak.
-Bardzo miło mi Cię poznać.Dziękuję Ci za chęć pomocy.
-Nie ma sprawy.
-Jest,a tak w ogóle muszę Cię bliżej poznać.. Wkońcu jesteś dziewczyną mojej córki.-mama mrugnęła do mnie.
-No..no tak..Mamo? Nie przeszkadza Ci to?
-Nie kochanie,cieszę się,że jesteś szczęśliwa.-No chodźcie tu do mnie wszystkie.
Mama wzięła nas do grupowego uścisku.Gdy się od siebie oderwałyśmy,postanowiłyśmy zjeść obiad przygotowany przeze mnie i Mani.
Mam wrażenie,że to szczęście za długo nie potrwa...
***
Następny rozdział już jutro! Jak myślicie, Camila ma dobre przeczucie?
Dobrej nocy!
CZYTASZ
Wyprowadzka //Camren
Fanfiction17 letnia Camila nie ma łatwo. Ciągłe wyprowadzki psują jej psychikę i humor. A co jeśli przy jednej przeprowadzce pozna Lauren?