epilog

756 98 27
                                    

Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt- Zabawa dobiega końca, więc  postanowiliśmy rozdać preznety  póki nie byliśmy jeszcze aż tak pijani, a  bynajmniej tak nam się wydawało.
Podziekowaliśmy sobie nawzajem, na koniec dzieląc sie praktcznie w trzy grupy.
Alex był zjety Robbem, Jack Brookiem, a my z Ryanem sobą.

Bee założył na siebie nową bluze od Brooka, i obudowę na telefon z naszym wspólnym zdjęciem od Jacka , odkładając na bok bezprzewodowe słuchawki do iPhone od Alexa i Robba w końcu podchodząc do mnie.

- No kochanie- zaczął  pokazując  gestem bym wyciągnął w jego stronę dłoń,tak też to zrobiłem podając mu lewą, w prawiej trzymając  pudełeczko dla niego.
Przysunął się do mnie ma tyle blisko, że czułem na policzku jego oddech. Uśmiechął się i obrócił  moją rękę, jednym ruchem wsuwając na nią pierścionek.

No nie wierzę..

-Kocham Cię Andrew- szepnął  całując mnie w usta, choć nikt tego i tak nie widział  bo wszyscy byli pochłonięci sobą.
Odsuneliśmy się od siebie a w moich oczach zebrały się łzy, widząc co mieści się na miom palcu.

-Też mam coś dla Ciebie- szepnąłem bo inaczej mój  głos by się załamał, z kieszeni wyciagając pudełeczko.
Otworzyłem je i odwróciłem  w stronę bruneta, ukazując ten sam sygnet co on kupił mi.

-Kochanie..- szepnął  kiedy wyciągnąłem rękę w jego stronę  chcąc mu go założyć.
Wtedy właśnie  spojrzał uważnie co znajduje się na pierścionku

-Kiedy ty..- zaczął lecz nie skoczył ponieważ podszedł do nas Jack

- Jack tam zakochance? -Spytał patrząc na mnie a uśmiech z twarzy szybko mu zszedł

-Czemu płaczesz.. coś się stało?- zapytał na co tylko popatrzyłam  na swoją dłoń, a zaraz potem na Beaumonta

-O mój Boże Beaumont oświadczyłeś mu się?- zapytał widząc na dłoni Ryana taki sam

Wtedy reszta zaciekawiona obrotem sytuacji podeszła w naszą stronę

-J-ja..-zaczął Ryan a z jego twarzy nie mogłem nic odczytać.
Alex z Robbem patrzyli na siebie nawzajem z zdezorientowaniem, Brook stał z otwartą buzia , a Jack trzymając kciuki uśmiechał się od ucha do ucha.

Między wszystkimi panowała okropna cisza, a w centrum uwagi nie był Rye, lecz ja ponieważ po policzkach zaczęły lecieć mi łzy..

-Kochanie..- zaczął ujmujac delikatnie moja dłoń, gładząc jej wierzchnią  część- jesteś miłością mojego życia i jestem to w stanie stwierdzić po tak krótkim czasie. Jesteś dla mnie najważniejszy, wielu rzeczy mnie nauczyłaś a przedewszystkim  zmieniłeś mnie.
Od pierwszego dnia wiedziałem, że to właśnie ty będziesz tą  osoba, dla której będę w stanie zrobić wszystko - mówił a z jego oczu również zaczęły lecieć łzy

- Tak więc.. zostaniesz już ze mną na zawsze? - spytał klękając na jedno kolano a chłopaki zaczęli coś krzyczeć, lecz nie byłem  w stanie wyłapać co, ponieważ całą  uwagę skupiłem  na brunecie klękającym przede mną.

Nic nie odpowiedziałem.. byłem w totalnym szoku..

-Jeśli zostaniesz przy mym boku będę Cię bronił i za skarby świata nigdy nie opuszczę. Jesteś jednym czego pragnę Andy.. Tylko ZAUFAJ MI- szepnął nadal oczekując  mojej odpowiedzi

- Tak.. - powiedziałem ledwo słyszalnie kiedy już chciał się podnieść.

- Tak.. - powtórzyłem głośniej by usłyszeli wszyscy 

Właśnie wtedy brunet mocno wpił się w moje usta, mocno zamykając mnie w ramionach a dworze było słychać fajerwerki.

-Szczęśliwego Nowego roku! - krzykneli kiedy oderwliśmy się od siebie, podając nam po lampce szampana  upijając z niego łyka

Podobno na nowy rok trzeba kogoś pocałować, tak też Brook przyciągnął do siebie Jacka, a Alex z Robbem już dawno zajęli się sobą, tak więc i ja postanowiłem pocałować ponowie swojego narzeczonego.

-Kocham Cię Rye..- tylko tyle zdołałem powiedzieć nim chłopak uniósł mnie do góry za pośladki, mocno wpijając się w moje usta, pogłębiając  pocałunek.

Cieszyłem się, że przyjechałem do tej szkoły, w której niczym tak naprawdę chciał mi rozwalić życia. Przy spotkaniu tutaj chłopaków nie było nawet opcji. Poznałem wspaniałych przyjaciół, chłopaka który od dzisiaj jest moim narzeczonym. Rye miał rację, od samego początku wystarczyło mu zaufać.

Wyprzedzając pytania,tak  zrobię seksy Jacklyn jako dodatek, a na chwilę obecną bardzo dziękuję za zaangażowanie wielu z Was przy tej książce, zostawienie głosów i komentarzy.  Po prostu pobiliście samych siebie , Lepszych czytelników nie da się mieć!

Kocham Was, być może do następnego

TRUST ME •RANDY•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz