29

787 95 25
                                    

POV Andy

Obudziłem się otulony silnymi ramionami nawet nie wiem po jakim czasie. Byłem szczęśliwy a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy w momencie kiedy tylko lekko się poruszyłem, Ryan przycisnął mnie do siebie mocnej.
Zachichotałem na ten drobny, lecz uroczy gest i złożyłem delikatny pocałunek na szyji bruneta.
Byłem troszkę obolały po zaistniałej dzisiaj sytuacji ale stwierdzam, że było warto i cieszę się z tego, że to właśnie Bee był moim pierwszym.
Przypominając sobie uczucie temu towarzyszące niekontrolowanie przygryzłem wargę, dłonie z torsu bruneta gdzie przed chwilą jeszcze je trzymałem przeniosłem na plecy, wślizgując się pod luźny t-shirt w zamian otrzymując ciche pomruki.
Po chwili poczułem jak dłonie Beaumonta zmieniają swoje położenie, zaczynając zjeżdżać co raz niżej, podwijając delikatnie moją koszulkę.

-Ej, ej zwolnijcie trochę. Ja tu jestem
-Już miał ją ze mnie ściągnąć, kiedy nagle usłyszałem czyjś głos, więc odruchowo odepchnąłem bruneta od siebie, czego skutkiem było wylądowanie na twardej podłodze

-AŁ.. A TO ZA CO?- zapytał brunet spoglądając na mnie zdziwiony, więc położyłem dłonie na jego policzkach, obracając głowę i ukazując mu szczerzącego się Duffa, leżącego u siebie na łóżku z telefonem oraz słuchawkami w ręku.

-Ohh..- tylko na tyle było go stać kiedy ja myślałem, że się zapadne pod ziemię

-Jack.. my nie..- Spoko, nic nie mówię przecież. Francuski to francuski. Pocałunki też są francuskie- przerwał mi zaczynając się śmiać

-Jak długo tu siedzisz?- zapytał Bee

-Od może trzech i pół godziny? Coś takiego. Zdążyłem zjeść i się wykąpać.

Spojrzałem na ekran telefonu, który pokazywał godzinę pierwsza trzydzieści w nocy.. No to pięknie

-Ktoś nas jeszcze widział?

- Nie, tylko ja, ale spokojnie nikomu nie powiem- ponowie się uśmiechnął, patrząc na podnoszącego się z podłogi bruneta, który z powrotem znalazł się na łóżku obok mnie

-Czy wy.. No ten - zaczął Jack na co od razu moja twarz przybrała kolor czerwony i gdyby w pokoju świeciło się normalne światło a nie lampka nocna to z pewnością było by to widać.

Ryan delikatnie przeniósł swoją dłoń na tą moją, splatajac nasze palce razem, co nie umknęło uwadze irnaldczyka

-Dobra nic juz nie musicie mówić- odparł wstając z łóżka, kierując się do wyjścia z pokoju.
Dlaczego żadne z nas niczemu nie zaprzeczyło?
Może dlatego, że nie znaliśmy jeszcze dobrze odpowiedzi na to pytanie? Sam nie wiem.. dla mnie miało to ogromne znaczenie, z byle kim bym tego nie zrobił..

-Ej a Ty gdzie?

- Na kanapę, nie będę wam przecież przeszkadzał- wzruszył ramionami łapiąc za klamkę lecz wtedy wtrącił się Rye

- To jest twój pokój po za tym powinienem już pójść..

- Chyba jednak lepiej żebyś został, jeśli teraz wrócisz będzie jeszcze gorzej

-W sumie racja- przytaknął mu i dodał -Zostanę, ale ty śpisz tutaj normalnie, ja pójdę na kanapę- odparł a mi zrobiło się tak jakby przykro..

Jack nic się nie odezwał tylko zawrócił do swojego łóżka, a Rye po krótkim uścisku mojej dłoni i przelotnym pocałunku w policzek opuścił nasz pokój szepcząc ciche "Dobranoc" a kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły zostałem powalony na materac i przygnieciony przez Jacka

-Wiedziałem! Dlaczego mi nie powiedziałeś? Jak długo to trwa?- zasypywał mnie pytaniami jeden po drugim

-Od.. jakiegoś czasu..- mruknąłem lekko zawstydzony faktem, że to co Duff mówił na początku się sprawdziło

-Jesteście tacy uroczy! Ja wiedziałem, że z nim  będziesz  -zaśmiał się mocno przytulając się  do mnie

-Dziękuję?- bardziej zapytałem niż podziękowaniem również odwzajemniając uścisk by później przeprowadzić tą "męską rozmowę" z Jackiem, czym nie powiem, że nie ale mnie zaskoczył. Oczywiście nie powiedziałem mu, że jesteśmy tak jakby "po wszystkim " bo jest  to dla mnie dosyć trudny intymny temat do rozmowy i nie będę chodził po korytarzu rzuciacjac tekstem typu " zgadnijcie kto wczoraj posuwał ten seksowny tyłek? KAPITAN SZKOLNEJ DRUŻYNY, TAK WŁAŚNIE DOBRZE SŁYSZYSZ RYAN BEAUMONT!

Nie.

Po prostu nie.

- No to na co czekasz? Wołaj go tu! - wyrwał mnie z moich jakże interesujących przemyśleń

- Co?- zmarszczylem brwi, odruchowo zadając pytanie, mimo iż dobrze słyszałem co powiedział

-ehhh, pójdziesz po niego czy ja mam to zrobić?

-głupie pytanie..- uśmiechąłem się i wstałem z łóżka idąc do pomieszczenia obok gdzie znajdował się Rye

Chłopak leżał nie ruchomo na kanapie będąc przykryty cienkim kocem, który osłaniał tylko część jego ciała, przez co pojawila się na nim gęsią skórka

-Bee..- kucnąłem przy kanapie, spoglądając na spokojną twarz śpiącego już chłopaka

-Bee kochanie..- po raz pierwszy odważyłem się to powiedzieć, na co jak na zawołanie lekko uchylił powieki

-Chodź spać do mnie- rzekłem i nim się obejrzałem bylem niesiony do mojego łóżka

- Jack wie?

-Tak, nie martw się- szepnąłem widząc jak Duff w równie szybkim tempie zasnął tyle, że z tefonem w ręku

-Poczekaj..- wstałem jeszcze na chwilę z łóżka, na które Beaumont mnie  położył i podszedłem do łóżka przyjaciela.
Delikatnie wyjąłem z jego dłoni telefon zablokowując go i podłączając  go do ładowania odłożyłem na swoje miejsce, którym była szafka nocna

-Dobry z Ciebie chłopiec- wymamrotał mi wprost do ucha stojąc za mną, łapiąc u dolu moją koszulkę i jednym płynnym ruchem pozbywając się jej.
Powiedziałbym, że moje ciało owiał chłód, lecz ciepło bijące od bruneta nie dało mi tego poczuć, gdy sekundę później zostałem ponowie zamknięty w silnych ramionach.
W tej samej pozycji ułożyliśmy się na łóżku, przykrywając się ciepłą  kołdrą.

Leżelismy tak przez dłuższą chwile, w trakcie której mój  bok był pieszczony przez jego duże ręce, a ja intuicyjnie nie będąc mu dłużny kreśliłem nieznane mi znaki na torsie bruneta.

-idziemy spać?- spytałem z nadzieją, ponieważ moje oczy od nadmiaru przyjemności a razem zmęczenia zaczęły robić się bardzo ciężkie

-A to był wołał się pouczyć z Tobą francuskiego..- powiedział podnosząc mnie lekko do góry tak, że spokojnie patrzylismy sobie w oczy

-francuskiego?

- Tak.. francuskiego- rzekł lekko przybliżając się, zaczynając pojendyczo i subtelnie muskać moje wargi, powoli lecz nadal pojedynczo pogłębiał pocałunek robiąc to na tyle dobrze, że czułem jak mój żołądek wywraca się do góry nogami, a przez ciało przechodzi milion impulsów na raz.
Chcąc mieć go chwilę na dłużej dłonie położyłem na jego szyję, przyciągając go do siebie za każdym razem kiedy chciał się odsunąć, pozwalając na to dopiero wtedy, kiedy obu nam zabrakło powietrza.

-Możemy powtarzać materiał z francuskiego częściej- sapnął, kciukiem przejeżdżając po moich lekko spuchniętych wargach po pocałunku.

-Dobranoc skarbie- wymamrotał odgarniając moją  grzywke i zostawiając jeszcze mokry ślad na moim czole, a ja poczułem że jestem dla niego naprawdę ważny.

-Dobranoc kochanie- odparłem równie cicho jak On, odwracając się do niego tyłem czego efektem było to, że robiłem za mała łyżeczkę i w ten o to sposób szybko zasnąłem, czując bicie serca najważniejszej dla mnie osoby.

TRUST ME •RANDY•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz