19

742 95 45
                                    

POV Andy

Szybszym marszem a nawet powiedziałbym, że truchtem wyminąłem ich dwójkę, idąc pierwszym lepszym korytarzem by dosłownie za chwilę rzucić się biegiem..
Nie chciałem rozmawiać z Ryanem ale wiedziałem, że w szkole będzie to nie uniknione, więc po to też wyszedłem wcześniej..
Biegłem przed siebie w tle słysząc jak chłopak wola moje imię  będąc coraz bliżej..

-Andy myśl.. - szepnąłem sam do siebie i schowałem się pomiędzy jeden szereg szafek a drugi, stając się być jak najciszej

- Andy!- ponowny krzyk a zaraz potem sylwetka chłopaka przebiegającego tuż nieopodal, zaczynająca wchodzić po schodach

Gdy upewniłem się, że na pewno już poszedł zacząłem się wracać tą samą drogą co przyszedłem, myśląc gdzie mam się udać by uniknąć chłopaka.
Na milion procent poszedł mnie szukać do klasy gdzie powinniśmy mieć pierwszą  lekcje więc to odpada..
Może jakaś biblioteka? Nie... na pewno tam sprawdzi..
Pokój też odpada, Jack wypepla Brookowi ,a Brook Ryanowi..
Jedynym rozsądnym rozwiązaniem na tamten moment było poproszenie Alexa, lecz gdyby się dowiedział o tym wszystkim podejrzewam, że mogłoby być źle a nie chce mu psuć tego co odbudował ze starszym Beaumontem..
Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem, że jednak najbezpieczniejszy będę u siebie w pokoju, przeciągając i komplikując drogę  do niego ile się da tylko po to, by nie spotkać ani Jacka z Brookiem, Alexa z Robbim czy samego Ryana..
Z łazienki, w której się na chwilę schowałem na czas rozchodzenia się uczniów do klas wyszedłem dopiero gdy miałem pewność, że nikogo już nie ma, czyli w prawie połówie pierwszej lekcji.
Ostrożnie uchyliłem drzwi od pomieszania i rozejrzałem się do okoła. Widząc, że droga jest czyta rzuciłem się biegiem, niestety robiąc przy tym trochę hałasu lecz miałem to gdzieś.. chciałem być jak najszybciej w pokoju.
Nie odwracając się za siebie ani razu nadal biegiem przed siebie przez kręte korytarze, schody ledwo łapiąc oddech, aż w końcu dotarłem pod odpowiednie drzwi.
Szybko wyciągnąłem klucz i otworzyłem je i po wejściu do pomieszania od razu je zatrzasnąłem zakluczając je, zsuwajac się w dół po drzwiach

-Bieganie mi nie służy..- wysapałem sam do siebie próbując wziąć porządny oddech, grzebiąc ręką w plecaku w poszukiwaniu inhalatora, którym już za dosłownie chwileczkę mocno się zaciągnąłem przymykając oczy.

Po unormalowaniu oddechu wstałem z podłogi i po wyciągnięciu z lodówki zimnej wody poszedłem do sypialni mojej i Irnaldczyka, gdzie rzuciłem się na łóżko wpatrując się pusto w sufit..

Leżałem tak dosyć długo, ponieważ oczy zaczęły mi się przymykać, a to wyszytsko przez ostatnich kilka nie przesyłanych nocy, podczas których myślałem o wszystkim i zarówno o niczym..
Po długiej walce samego ze sobą w końcu uległem pokusie zamykając oczy, wtulając się w poduszkę chcąc w jakiś sposób wykorzystać ten dzień skoro i tak się tu chowam przed Beaumontem.

-A książę czemu nie w szkole?- podskoczylem wystraszony, od razu się budząc słysząc głos rozchodzący się po pokoju

- Nie strasz mnie tak.. mógłbym zapytać o to samo..

-Zrobiliśmy sobie dzisiaj wole- Alex wzruszył ramionami i usiadł na brzegu mojego łóżka dodając-A ty czemu wagarujesz?

- Ja..jestem chory.. chyba - mruknąłem na poczekaniu nie będąc w stanie wymyśleć innego bardziej kreatywnego

-Pokaż- powiedział przykładając dłoń do mojego czoła a na jego twarzy pojawił się grymas- Tak nie zobaczę..- mruknął po czym przyłożył delikatnie do niego usta.
Pamiętam, że kiedy byłem mały to moja mama tak sprawdzała czy przypadkiem nie mam gorączki.
Zaśmiałem się pod nosem na to wspomnienie na co Alex się ode mnie odsunął.

- Nie śmiej się bo to działa! Faktycznie jesteś troszkę bardziej ciepły, dobrze zrobiłeś, że zostałeś- uśmiechał się i poprawił moja grzywke, która przed chwilą musiał odgarnąć

- Tak właściwie co tu robisz?

-Brooklyn zawinął nam osostanio pada bo z reszta jak widzisz przesiaduje ciągle u was i przyszedłem go zabrać, bo chcemy pograć

-Na prawdę? Brooklyn u nas przesiaduje? Nie zauważyłem- zaśmiałem się a Champ razem ze mną

-Potrzebujesz czegoś?

- Nie, wszystko mam

- Jak coś to daj znać, jeden telefon i jestem. Połóż sie jeszcze spać później wpadnę, trzymaj się malutki- szepnął i pocałował mnie w czoło i po posłaniu mi jeszcze krótkiego uśmiechu zniknął za drzwiami mojej sypiali

Kocham Was

TRUST ME •RANDY•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz