The revelry was unrestrained

521 30 4
                                    

Kiedy się obudziłam, Matthias siedział obok mnie. Chłopak przysypiał na siedząco. Dziwiłam się, że przez cały czas siedział przy mnie.

Podniosłam się lekko, nie chcąc go budzić. Zegar na ścianie wskazywał szesnastą. Trochę pospałam. Już nie byłam taka zmęczona i zdenerwowana. Najwyraźniej tabletki uspokajające, które Matthias dał mi wcześniej, zadziałały.

- Ivy?

Niech to. Mój plan się nie powiódł.

Spojrzałam się na chłopaka, który wpatrywał się we mnie zmęczonymi oczami.

- Już lepiej się czujesz? - spytał Matthias. Pokiwałam twierdząco głową.

- Chyba powinieneś się przespać - zauważyłam. Jego stan mnie zaniepokoił. Co prawda, kiedy był zmęczony nie krzyczał, ale wolałam, aby był w pełni sił.

- Jest jeszcze wcześnie. Powinienem zrobić nam obiad. Później możemy wyjść na zewnątrz, żeby trochę posiedzieć na świeżym powietrzu - rzekł, podnosząc się z łóżka.

Przytrzymałam Matthiasa za rękę. Spojrzał się na mnie pytająco, ponownie zajmując miejsce na brzegu łóżka.

- Prześpij się. Chociaż godzinę. Wyglądasz na padniętego - odparłam.

- Wszystko jest dobrze. Często tak się czuję. To normalne, Ivy. Chyba ta pogoda tak na mnie działa - odpowiedział, starając się zbyć temat.

- Matthias, połóż się. Mogę ci ustąpić miejsca. Prześpisz się w wygodnym łóżku, a później zrobimy razem obiad. Dobrze?

Byłam zbyt miła dla chłopaka, ale nie mogłam nic na to poradzić. Nie chciałam się z nim bez przerwy kłócić. Żadnemu z nas to nie służyło i na dłuższą metę nie mogliśmy żyć w ciągłym konflikcie. Wciąż byłam na niego zła i z pewnością nie wybaczyłam mu tego, co mi zrobił, ale to nie miało nic wspólnego z byciem miłą dla Matthiasa.

- W porządku - odparł.

Zeszłam z łóżka i usiadłam na materacu, który znajdował się na podłodze. Musiałam przyznać, że był nawet wygodny, choć nie dorównywał temu, na którym spałam ja.

Matthias przykrył się kołdrą.

- Nie włączyłem alarmu - zauważył, gwałtownie się podnosząc.

- Nie mam zamiaru uciec - odpowiedziałam, kładąc się na wznak na materacu. Nakryłam się kocem i od razu zrobiło mi się przyjemniej.

Brunet niepewnie się na mnie spojrzał. Jeśli chodziło o ucieczkę, mógł mi zaufać. Nie planowałam jej teraz. Jednak nie mogłam wykluczyć tego w przyszłości.

- Jesteś na mnie bardzo zła? - spytał, ziewając.

Odwróciłam głowę tak, aby spojrzeć się Matthiasowi w oczy. Wydawał się wykończony i pozbawiony życia. Nie byłam pewna, czy nie miał depresji, ale wolałam to wykluczyć.

- Jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem.

- Masz prawo być na mnie wściekła, choć wolałbym, abyśmy się pogodzili. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy kłócili się przez całe życie.

Słysząc te słowa z ust Matthiasa, poczułam dziwną pustkę w sobie. Całe życie. Tyle czas miałam tu spędzić. Jeśli nikt mnie nie odnajdzie i nie uwolni, tak się właśnie stanie.

- Ty nie byłbyś wściekły, gdyby ktoś cię porwał i pozbawił dawnego życia?

Matthias westchnął i zamknął oczy.

- Wolałbym, żeby ktoś mnie porwał, niż żeby codziennie mnie bił i poniżał matkę na moich oczach.

Zamilkłam. Miał rację. Nie mogłam porównywać tych sytuacji. Matthias miał potworne dzieciństwo i szczerze mu współczułam wszystkiego, co przeżył. Każde z nas jednak miało swoje osobiste tragedie. Ja zdecydowanie mogłam zaliczyć do nich to, co mi zrobił. Nigdy bym nie przypuszczała, że stanę się obiektem przestępstwa.

Taken - Matthias HaraldssonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz