Wzięłam gwałtowny wdech, jakby za chwilę miało zabraknąć mi powietrza. Wiedziałam, że tak się nie stanie, ale mój mózg podpowiadał mi co innego. Różne czarne scenariusze pisały mi się w głowie, kiedy starałam się odzyskać jasność myślenia.
Otworzyłam oczy, jednak jedynym co zobaczyłam, była ciemność. Starałam się poruszyć rękami, ale najwyraźniej musiały być do czegoś przywiązane. Nie umiałam wykonać żadnego ruchu. Nawet nogi były unieruchomione. To tylko spotęgowało mój strach. Nie pamiętałam, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej, ale wiedziałam jedno. Miałam kłopoty.
Starałam się oddychać powoli i równomiernie, aby nie dostać ataku serca. Przecież nie mogło być aż tak źle. Może komuś się pomyliło i porwał nieodpowiednią osobę? Takie rzeczy mogły się zdarzać. Wątpiłam jednak, że w tak poważnej sprawie mogła zajść jakakolwiek pomyłka.
Siedziałam sama pogrążona w ciemnościach. Nie wiedziałam, ile czasu już upłynęło, ale wkrótce usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Miałam nadzieję, że do pomieszczenia wpadnie choć trochę światła, ale myliłam się. Było ciemno jak w jaskini. Zaczęłam się niekontrolowanie trząść. Za wszelką cenę chciałam to powstrzymać, ale mi się nie udawało.
Niespodziewanie w pomieszczeniu rozbłysnęło światło. Nie było go jednak wiele, ale dla moich oczu dotychczas przyzwyczajonych do ciemności, był to szok.
Z sufitu zwisała samotna żarówka, która lekko oświetlała miejsce, w którym się znajdowałam. Wstrzymałam oddech, gdy zobaczyłam postać zbliżającą się do mnie.
Był to młody chłopak. Mógł mieć trochę więcej niż dwadzieścia lat. Był wysoki, postawny i miał ciemne, niemal czarne włosy. Błękitne oczy mocno kontrastowały z jego urodą, ale idealnie pasowały do całości.
Chłopak nic nie mówił. Stał metr przede mną i wpatrywał się we mnie intensywnie. Wstrzymałam oddech.
Nagle człowiek zabrał krzesło, które stało w kącie i przyniósł je bliżej. Postawił je przede mną i na nim usiadł.
- Miło mi cię poznać, Ivy - rzekł spokojnie i opanowanie. Nie umiałam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Byłam przerażona.
Patrzyłam się ze strachem na jego ręce. Miałam nadzieję, że nie wyciągnie noża z kieszeni i mnie nim nie poćwiartuje.
- Nie musisz się mnie bać. Wiem, że sytuacja, w której cię postawiłem, nie jest komfortowa, ale nie mogłem inaczej - powiedział brunet. Sposób, w jaki mówił, był wręcz kojący. Może chciał, abym się uspokoiła? Jak jednak było to możliwe w takim stanie?
- Dlaczego? - spytałam, nie mogąc wydobyć z siebie nic więcej. Przerażało mnie to wszystko. To, że znał moje imię. To, że byłam przywiązana to krzesła. To, że byłam z nim sam na sam.
- Wybacz mi, Ivy - powiedział, patrząc się na mnie z żalem. - Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, aby ci to wyjaśnić. Chcę jednak, żebyś się nie obawiała. Nie spotka cię żadna krzywda z mojej strony.
Gdybym panicznie się go nie bała, wyśmiałabym go. Jak mogłam się nie bać w takiej sytuacji?
- Porwałeś mnie? - spytałam drżącym głosem. Wiedziałam, jak niedorzeczne było to pytanie, bo doskonale widziałam, co mi zrobił, ale musiałam usłyszeć to z jego ust, aby przekonać się, że była to prawda.
Brunet spuścił wzrok, patrząc się na swoje dłonie.
- Tak - odparł krótko, nie patrząc na mnie.
- Dlaczego mnie związałeś? Zrobiłam ci coś?
Zdziwiłam się, że nie bałam się go pytać o takie rzeczy. Strach jednak sprawił, że mój umysł zaczął pracować inaczej.
CZYTASZ
Taken - Matthias Haraldsson
Fiksi Remaja- Wybacz mi, Ivy - powiedział, patrząc się na mnie z żalem. - Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, aby ci to wyjaśnić. Chcę jednak, żebyś się nie obawiała. Nie spotka cię żadna krzywda z mojej strony. ALL RIGHT RESERVED 2019 PRODUCTION