*Miesiąc później*
Przez ostatnie cztery tygodnie byłam codziennie z Matthiasem. Na początku nie chciałam w ogóle wychodzić z domu. Nie to, że się bałam. Nie miałam czego. Ryan został skazany na trzy i pół roku pozbawienia wolności. Przepłakałam wiele nocy, zanim się z tym pogodziłam. Matthias nie rozumiał mojego uczucia do Ryana, ale starał się je zrozumieć. Zawsze z uwagą mnie słuchał i choć nie popierał mojego zachowania, był przy mnie.
Moja mama nie skontaktowała się ze mną od czasu uderzenia mnie w szpitalu. Ja też na razie nie chciałam do niej dzwonić ani pisać. Dobrze mi się żyło z chłopakiem u boku i póki miałam wszystko, czego potrzebowałam, wolałam nie dzwonić do matki. Kochałam ją, ale to, co powiedziała i zrobiła, bardzo mnie zabolało.
Szłam przez cmentarne ścieżki, trzymając Matthiasa za rękę. Dzisiaj postanowiliśmy po raz pierwszy od postrzelenia Haraldssona ich odwiedzić. Matthias dochodził do siebie, choć nie mógł się przemęczać. Pomagałam mu na początku w wielu codziennych czynnościach. Upierał się, że zrobi wszystko sam, ale ja wiedziałam swoje.
- Wszystko w porządku? - spytał troskliwie, patrząc mi się w oczy. Wyrwałam się z zamyśleń i pokiwałam głową, wysilając się na lekki uśmiech.
- Jasne. Cieszę się, że wszystko jest po staremu - wyznałam, jakby nigdy nic.
Czasami nachodziły mnie myśli, aby odwiedzić Ryana w więzieniu. Wiedziałam jednak, że Matthias się nie zgodzi i pewnie śmiertelnie się obrazi. Nie powinnam była go odwiedzać, ale wewnątrz siebie czułam potrzebę, aby go zobaczyć. Chciałam usłyszeć z jego ust, że wszystko było pod kontrolą i jakoś się trzymał.
Doszliśmy do grobu rodziców chłopaka. Było tutaj ponuro i pusto. Od dawna nikogo tutaj nie było, więc kwiatki zdążyły zwiędnąć. Matthias upierał się, że chciał widzieć tutaj tylko i wyłącznie żywe kwiaty, więc nie było mowy o sztucznych.
Chłopak uklęknął na jedno kolano przy grobie. Widziałam, z jaką nienawiścią spojrzał się na imię ojca wyryte na pomniku. Gdyby nie to, że była tu także pochowana jego mama, z pewnością byśmy tutaj nie przyszli. Ani dzisiaj, ani nigdy.
- Mamo - zaczął, odchrząkując. - Wiem, że kiedyś ze mną o tym rozmawiałaś. Byłem małym chłopcem i niewiele wiedziałem o życiu. Nienawidziłem siebie i całego świata. Nie raz chciałem ze sobą skończyć, ale ty zawsze mi mówiłaś, że spotkam na swojej drodze kobietę, z którą będę chciał spędzić całe swoje życie.
Uśmiechnęłam się, gdy chłopak to mówił. Poczułam łzy pod powiekami, ale nie chciałam mu pokazywać swojej słabości. Pozwoliłam więc, aby kontynuował.
- Pokochałem Ivy, którą tutaj dzisiaj ze sobą przyprowadziłem - rzekł, uśmiechając się do mnie. - Kocham ją i jestem pewien, że to właśnie ona jest moim jedynym wyjściem. Bez Ivy byłbym nikim. Przeszliśmy razem tyle, że jestem pewien, że to z nią chcę być do końca życia.
Matthias nie patrzył się już na grób, ale na mnie. Widziałam w jego oczach coś, czego nie potrafiłam opisać. Zdążyłam go poznać już na tyle, że nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek mnie zaskoczy.
- Ivy - powiedział pewnym siebie głosem Matthias. Podeszłam do niego, a on wtedy chwycił mnie za rękę. Wciąż klęczał. - Chciałem cię prosić, abyś została moją żoną.
Czułam, że moje serce przestało pracować. Nie wiedziałam, czy w ogóle oddychałam. Chyba wróciłam do żywych dopiero wtedy, gdy chłopak wyciągnął z kieszeni spodni małe, czerwone pudełeczko. Gdy je otworzył, zobaczyłam najpiękniejszy pierścionek, jaki kiedykolwiek widziałam. Był złoty, delikatny i miał niewielki, fioletowy diamencik na środku.
- Wyjdziesz za mnie, moja Ivy?
Pokiwałam twierdząco głową, niezdolna, aby cokolwiek powiedzieć. Gdy chłopak wsunął pierścionek na mój palec, wstał, a ja rzuciłam mu się w objęcia. Prawie go udusiłam. Płakałam ze szczęścia.
- Nie wiedziałem, czy cmentarz, to dobre miejsce, ale chciałem, aby mama przy tym była - wyznał, odsuwając się ode mnie nieznacznie.
- To piękny gest - wyszeptałam, całując go w usta. Ujęłam jego policzki w swoje dłonie i uśmiechnęłam się.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy, oparłam swoje czoło o jego czoło. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Odsunęłam się od niego dopiero wtedy, kiedy zauważyłam łzy w kącikach jego oczu.
- Dalej jestem taki słaby - zaśmiał się, patrząc się w bok.
- Hej, nie jesteś słaby - zaprotestowałam, zmuszając go, aby się na mnie spojrzał. - Jesteś jednym z najsilniejszych facetów, jakich znam. Przeszedłeś tak wiele, ale się nie poddałeś. Choć miałeś chwile zwątpienia i chciałeś zrezygnować, walczyłeś. Patrz, jak wiele dobrego zrobiłeś. Miałeś trudne życie, ale teraz jest już chyba tak, jak chciałeś, żeby zawsze było. Prawda?
Matthias starł łzy z policzków i pokiwał twierdząco głową.
- Tak, kochanie - odrzekł.
- W takim razie przestań się mazać.
Chłopak się zaśmiał, kiwając przecząco głową.
- Jesteś niereformowalna, Ivy. Za to cię kocham - powiedział, chwytając mnie za biodra i przyciągając do siebie, aby móc mnie pocałować.
- Chyba powinniśmy powiadomić Klemensa o zaręczynach. Co ty na to?
Matthias zaczął jeszcze bardziej się śmiać.
- Kochanie, on już od dawna o wszystkim wie. Pomógł mi nawet wybrać pierścionek zaręczynowy, bo stwierdził, że nie mam gustu i uciekniesz ode mnie gdy zobaczysz, co dla ciebie wybrałem.
Wytrzeszczyłam oczy i walnęłam go łokciem w brzuch, aż ten się zwinął. Nie mogłam zapomnieć, że byliśmy na cmentarzu i nasze zachowanie raczej nie pasowało do tego miejsca, ale w takich okolicznościach chyba mieliśmy trochę więcej praw.
- W takim razie może to za niego powinnam wyjść? - droczyłam się z brunetem.
- Nie ma mowy! - krzyknął, aż jeden przechodzień się na nas spojrzał. - Jesteś moja i nic tego nie zmieni. Nawet Klemens.
Zaśmiałam się i przyznałam mu rację.
Ktoś mógłby mnie zapytać, jak się czułam. Czy byłam szczęśliwa? Tak. Czy mimo tego, że zostałam porwana, cieszyłam się z życia? Oczywiście, że tak. Czy chciałabym coś zmienić? Absolutnie nie. Może oprócz tego, żeby uwolnić Ryana z więzienia. Wtedy byłabym w pełni szczęśliwa.
****
Moi drodzy,
tym sposobem dotarliśmy do zakończenia historii Ivy i Matthiasa. Bardzo Wam dziękuję za wszystkie głosy i komentarze. Muszę przyznać, ze kompletnie nie spodziewałam się takiego odzewu. Myślałam, że niewiele osób znajdzie tą historię i zechce ją przeczytać. Początkowo nie wiedziałam, czy obsadzenie Matthiasa w roli, jaką sobie wytworzyłam w głowie, będzie dobrym pomysłem, ale dzisiaj się cieszę, że jednak to zrobiłam.
Mam nadzieję, że historia przeze mnie przedstawiona wam się spodobała. Ja sama jestem naprawdę zadowolona z tego, co stworzyłam. Matthias, Klemens, Ryan, wiele godzin pisania...
Jeszcze raz wielkie dzięki i mam nadzieję, że do zobaczenia w moich innych opowiadaniach, bo trochę już zdążyłam ich napisać ;)
CZYTASZ
Taken - Matthias Haraldsson
Fiksi Remaja- Wybacz mi, Ivy - powiedział, patrząc się na mnie z żalem. - Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, aby ci to wyjaśnić. Chcę jednak, żebyś się nie obawiała. Nie spotka cię żadna krzywda z mojej strony. ALL RIGHT RESERVED 2019 PRODUCTION