Minęły kolejne dni, a Leo nie przypominał sobie prawdy. No może zachowuje sie inaczej niż na poczatku, ale rozumiem, że dziwi go fakt, że ciągle siedzi w tym ochydnym szpitalu. Pewnie dziwi się czemu jeszcze nie wyszedł skoro juz nawet leków mu nie podają. Nie wraca do domu ze wzgledu na tą dziwną utratę pamięci, lekarze coraz bardziej zastanawiają się czy są jakieś szanse na powrót do normalności. Eh... W sumie to dobrze nam razem, kocham go, a on mnie... Nie. Jesteśmy szczesliwi razem, ale on myśli ze jest mną, ja... Sam nie wiem co o tym myśleć... Bo w końcu nie kocha mnie Leo. Tylko ja kocham jego. Sam się w tym gubie.
Jestem w drodze do sali mojego chłopaka. Mam dla niego mały prezencik. Nic szczególnego bo to tylko bukiecik z najpiękniejszy róż, jakie tylko udało mi się kupić. Jestem już przed drzwiami, jak zwykle lekko pukam i wchodze.
- Hej misiu. - całuje go czule
- Hejjjjj. - przeciągnął radośnie kiedy siadałem obok niego na łóżku
- Jak się czujesz?
- Dobrze, nawet bardzo, a od kąd tu jesteś to jeszcze lepiej. - przeciągnął mnie do pocałunku
Kiedy się odsunelismy zauważyłem, że Leo znów jest przygnębiony, nie chciałem go męczyć pytaniami, bo tak jak zwykle odpowiedział by że to nic ważnego. Jednak ja wiem, że mnie okłamuje. Siedzieliśmy chwile w ciszy, nawet przyjemnej. Można było przemyśleć pewne sprawy, ułożyć sobie zdanie do wypowiedzenia. Szatyn zdecydowanie myślał bo po chwili zapytał.
- Charlie pójdziesz spytac lekarza kiedy wyjde?
Że co?!?!?!?! On powiedział Charlie?!?!?!?!?! CHARLIE!?!?!? Na mnie????
- Pamiętasz!!!! - bardziej krzyknałem szczęśliwy, niż zapytałem tak jak miałem to w planach
- Ale co?
- Nazwałeś mnie Charlie.
- Eeeee... Nie... UM... Zdawało ci się... Pewnie się przeslyszales. Za mało Spisz, masz omamy. - platał się w słowach, mówiąc to uciekał też wzrokiem po ścianach, on cos kombinuje jestem pewien, że się nie przeslyszałem
- Pewnie tak.- odpowiedziałem nie pewnie próbując wypatrzec w jego twarzy coś co mogło by pomuc - A o co pytałeś?
- Czy pójdziesz spytać lekarza kiedy będę mógł wyjść?
- Tak już idę.
Wyszedłem z sali i pokierowałem sie do gabinetu lekarskiego, który znajduje się na drugim końcu ogromnego piętra. Ciągle jestem pewien, że usłyszałem Charlie, nie wierze, że zachowywał by się tak z innego powodu. On już pamięta, ale po co udaję? Czy też udaje miłość do mnie? A może on pamięta, ale nie chce mnie ranić i mówić, że mnie nie kocha? Ale on przez to cierpi ze mną. Nie chce go do tego zmuszać! Ale nie chce go tracić! Co mam zrobić?
CZYTASZ
światła, kamera, akcja! // CHARDRE
Fanfiction-Zrozum my nie możemy być razem. - Ale ja cie kocham! - Ja ciebie też, ale co powiedzą ludzie? Nasi znajomi? Oni myślą, że jesteśmy hetero! - Nie obchodzi mnie to co powiedzą, kocham cie i tylko ciebie pragnę. - Ja też... A teraz mnie pocałuj. - Ty...