a little party never kills nobody

91 4 0
                                    


- Skarbie ruszaj tyłek! Limuzyna już czeka a ty dalej się pindzisz!- od piętnastu minut słyszałam takie krzyki skierowane do mojej skromnej osóbki. Ale co ja poradzę, że kiedy ja powinnam SIEBIE ogarniać to ogarniałam ich. A oni wrzucali to na snapa i grali w durnowate gierki na telefonie. Gdyby mogli to by grali na konsolach w Overwatch, ale zkitrałam konsole głęboko w domu, tam gdzie oni nigdy nie odważyliby się spojrzeć. Między podpaski i tampony. I'm evil person.

Po kolejnych 15 minutach darcia się, zeszłam na dół i wyszliśmy przed budynek, gdzie czekała już limuzyna.

Mój chłopak był dumny jak paw, że jego dziewczyna tak pięknie wygląda (skromność lvl hard) i złość przeszła mu jak tylko mnie zobaczył. Reszcie też.

Gdy dojechaliśmy do rezydencji Leo, gospodarz powitał z wielkim entuzjazmem. Dopiero po kilku minutach rozmowy zauważyłam, że tylko ja i Leo gadamy, a reszta patrzy na nas jak cielęta na malowane wrota

. Leo miał do mnie- a w zasadzie do nas-prośbę: żebyśmy zaśpiewali kilka piosenek. Zgodziliśmy się, ale nie mieliśmy żadnych pomysłów. Poza tym piosenki i choreografie chłopaków są z podziałem siedmio- nie ośmioosobowym. 

Kookie powiedział, że on woli zrobić zamach na DJ- kę niż tańczyć i śpiewać. Świetnie, czyli ja jestem na Ciastka. Po chwili dynamicznej rozmowy ustaliliśmy piosenki: House of Cards, Blood, Sweat & Tears, MIC Drop remix i Idol. Na końcu postanowiliśmy dodać jeszcze "A little party never kills nobody." stworzoną specjalnie do filmu o Gatsbym z Leo DiCaprio.

Gdy nadszedł odpowiedni moment zabraliśmy mikrofony i skierowaliśmy się z stronę "sceny".

•mikrokosmos•Where stories live. Discover now