Rozdział 11

41 4 3
                                    

(Kuroo)

- Iwaizumi Hajime wrócił?- spytałem po raz kolejny tę dwójkę, która miała przeprowadzić zwiad.

- Nawet tak nie żartujcie!- warknął Daichi.- Iwaizumi Hajime umarł dawno temu! To niemożliwe, by wrócił.

- To był on! Wszędzie poznałabym tę twarz. To był Iwaizumi Hajime we własnej osobie.- popatrzyłem z góry,  na przestraszonego demona.

Nie kłamał, a ja gdzieś głęboko w sobie wiedziałem, że on nie kłamie, ale nie chciałem w to wierzyć. Iwaizumi Hajime jest zbyt straszny, by chodzić po ziemi. Walczyłem z nim tylko dwa razy, ale nigdy tego nie zapomnę. Jestem wyższym Arystokratą i walka z Bohaterami nie stanowi problemu, ale on był na zupełnie innym poziomie. Ledwo uszedłem z tamtych walk z życiem i do tego musiałem uciekać z podkulonym ogonem. Do dzisiaj w naszych szeregach jest demon, którego Iwaizumi Hajime pozbawił jednego rogu.

Ten człowiek to najgorszy scenariusz dla nas. Czterysta lat temu poszczęściło się nam, bo to ludzie go zabili, z nieznanych nam powodów, ale zrobili to. Teraz jednak wrócił, a to zwiastować może tylko katastrofę. 

- Kuroo musimy iść powiadomić starszych.- powiedział Daichi, a ja ścisnąłem mocno zęby.

Ta rozmowa nie będzie za ciekawa. Starsi albo będą wściekli, albo przerażeni.

- Musicie na razie zachować to dla siebie.- spojrzałem twardo na dwójkę demonów.- Starsi zdecydują co robić dalej.- energicznie kiwnęli głowami i opuścili pomieszczenie.

- Jego to się nie spodziewałem.- powiedział Daichi, a na jego twarzy pojawił cierpki uśmiech.

- Jeśli to naprawdę Iwaizumi Hajime to jego pojawienie się, albo zwiastuje koniec demonów, albo ma się stać coś większego. 

- Pojawienie się Świętych Bohaterów zawsze zwiastuje coś złego dla nas. Dwieście lat temu została przecież dokonana ta rzeź.- na twarzy Daichiego pojawił się gniew.

- Dobra zbierajmy się, bo starsi się wkurzą.- powiedziałem, a mój przyjaciel tylko kiwnął głową.

Szybko dotarliśmy do pokoju tych dwóch staruchów. Siedzieli oni w swoich fotelach i z wielkim skupieniem grali w szachy. 

- Przynosicie jakieś wieści?- zapytał starszy Ukai, a ja wziąłem głęboki wdech.

- Nasi zwiadowcy donieśli, że nowy Święty Bohater to Iwaizumi Hajime.- starszy Nekomata upuścił na ziemię pionek, który trzymał w ręce i spojrzał na nas z szeroko otwartymi oczami, tak samo jak starszy Ukai. 

- To nie jest żart, prawda?- spytał Nekomata, a ja i Daichi kiwnęliśmy głowami.

- Jego pojawienie się może zwiastować nasz koniec.- powiedział Ukai, a ja mocniej ścisnąłem pięści.- W naszych szeregach nie ma osoby, która byłaby zdolna pokonać go w pojedynkę. 

- Może ktoś z rodziny królewskiej byłby w stanie to zrobić, ale nie mamy już króla.- Nekomata i Ukai byli naprawdę zdenerwowani.- Niech na razie pozostanie to między nami i przekażcie zwiadowcą, by siedzieli cicho!

- Już to zrobiłem.- powiedziałem.

- To bardzo dobrze. Musicie podwoić trening młodych i szybciej rozpocząć naukę kontroli nad Mroczną Energią. Każda siła się teraz nam przyda.- Ukai dał nam potrzebne instrukcje.- Iwaizumi Hajime nie jest człowiekiem, którego możemy lekceważyć. Musimy być przygotowani na każdą okoliczność. Zrozumieliście Diachi, Tetsuro?

- Hai.- powiedzieliśmy i ukłoniliśmy się nisko.

Zaczyna się prawdziwa gra o przetrwanie. 


Witajcie

W tym rozdziale postanowiłam przybliżyć sytuację, która panuje po stronie demonów. Nie martwcie się jednak w kolejnym wrócimy do naszego Iwy i Oikawy!

Pozdrawiam Makoto

My Holy Hero || IwaOiWhere stories live. Discover now