Rozdział 27

38 3 0
                                    

(Kuroo)

- To nieoczekiwany zwrot wydarzeń.- Starszy Ukai zamyślił się głęboko.

- Że też Iwaizumi Hajime zaprzyjaźnił się z demonem. Zawsze był dziwny, ale...- Starszy Nekomata wygodnie usiadł w swoim fotelu.

- Iwaizumi Hajime nigdy nie atakował pierwszy. Jeśli wkraczał do walki to zawsze radził nam się wycofać, a jeśli tego nie zrobiliśmy to wkraczał do akcji. 

- Kiedy brał udział w konfrontacjach to zawsze było mnóstwo ofiar, był dla nas zwiastunem nieszczęścia i zniszczenia.- Starszy Nekomata westchnął.- Jednak Bóg go ukochał i pielęgnuje jego duszę. Po czterystu latach powrócił, a my nie mamy jak z nim walczyć.

- Sugerujesz, że mamy poważnie pomyśleć nad poddaniem się? Jesteś szalony?!- warknął Starszy Ukai.

- Iwaizumi Hajime toleruje demony, ale on jest tylko wyjątkiem.

- A ten Oikawa Tooru?- zapytałem, bo nie mogłem się powstrzymać.

Zwykle tej dwójce się nie przerywa, ale jestem naprawdę ciekawy skąd wziął się tej demon. Jego Mroczna Energia była bardzo silna i czułem od niej dominacje. Aż się miałem ochotę pokłonić i dać mu koronę. Dawno czegoś takiego nie czułem. 

- Kiedyś była kobieta, która nazywała się Oikawa Sayuri. Została wysłana do posiadłości bohaterów, żeby być szpiegiem. Musiała być wtedy w ciąży i tam urodzić. Najwyraźniej ukryła przed nami istnienie tego dziecka.- powiedział Starszy Ukai.

- Gdzie jest teraz?- spytałem.

- Nie żyje. Bohaterowie zabili ją dawno temu. Czy ten cały Tooru jest pełnokrwistym demonem?- Starszy Nekomata popatrzył na mnie uważnie.

- Tak. Jestem na sto procent pewny, że nie urodził się ze związku mieszanego.- to nam zadaje kolejne pytanie, kto jest ojcem.

Czeka mnie tak dużo pracy...


***


(Oikawa)

- Jesteś niesamowity Iwa-chan!- powiedziałem i popatrzyłem na mojego ukochanego z gwiazdami w oczach.- Jeszcze tylko jeden krok i twoja Duchowa Broń może się ujawnić.

- To naprawdę takie niesamowite?- spytał, a ja pokiwałem głową.- Przejdźmy jednak do rzeczy ważniejszych. Coś się stało, prawda?- wzdrygnąłem się.

- Skąd to wiesz?- zapytałem i wygodniej rozłożyłem się na naszym łóżku. 

- Możesz oszukać wszystkich wokół, ale mnie nie oszukasz. Przejrzę wszystkie twoje uśmiechy i maski.- powiedział zupełnie poważnie, a ja poczułem jak moja twarz robi się czerwona.

On zawsze potrafi tak dosadnie mnie zawstydzić.

- Wpadłem na Albinosa.- powiedziałem. 

- Walczyliście?- potrząsnąłem głową.

- Chciał się dowiedzieć, dlaczego wokół ciebie krąży ktoś taki jak ja. Wdałem się z nim w dyskusję, ale nie martw się. Żaden Bohater się nie dowie, że jestem demonem. Bynajmniej nie od nich.- uśmiechnąłem się dumny z siebie.

- Zetrzyj  z siebie ten głupi wyraz twarzy. Nawet gdyby się dowiedzieli to nie pozwoliłbym im cię zabić.- odwróciłem się do niego plecami.

Tak. Zawsze tak było. Iwa-chan od zawsze mnie bronił. Byłem synem pokojówki, która była demonem, nie pasowałem do posiadłości pełnej Bohaterów, którzy używali Świętej Energii. Iwa-chan mówił, że będzie mnie chronił i dotrzymał słowa. Tylko, że sam za to zginął. 

- Twoje słowa trafiają w moje serce Iwa-chan.

- Mam nadzieję.- usiadł przy biurku, a ja spaliłem buraka. 

Nie mogę. Ten facet, kiedyś doprowadzi mnie do szału. Cóż nigdy nie był zbyt inteligentny, ale nie da się go nie lubić. Iwa-chan jest jedyny w swoim rodzaju i za to go kocham.


Witam

Cóż zaczęły się wakacje, więc sobie tak to będę skrobać. O ile mój internet mnie będzie lubił, bo ostatnio ma focha.

Pozdrawiam Makoto

My Holy Hero || IwaOiWhere stories live. Discover now