Rozdział 16

26 3 3
                                    

(Oikawa)

Patrzyłem jak helikopter się unosi i odlatuje. Nie chciałem rozdzielać się z Hajime, ale nie mogę nic z tym zrobić. Iwa-chan musi wypełniać obowiązki, jakie daje mu rodzina. Tak zawsze tutaj było. Nie posłuszeństwo było niedopuszczalne. 

Rodzina Iwaizumich w dawnych czasach była strasznie rygorystyczna. Zajmowali wysoką pozycję w kraju i nikt nie mógł im się przeciwstawić. Nawet sam król. Każde dziecko, które miało w sobie krew tego rodu brane zawsze było do posiadłości. Jego matka również mogła z nim przybyć, jeśli oczywiście chciała. Dzieckiem zawsze mogły się zająć pokojówki, których zawsze było tutaj od groma. Z resztą nie wiele się zmieniło.

Ta posiadłość zatrzymała się w czasie. Nie ważne ile lat upłynie rodzina Iwaizumich nadal musi walczyć. Bezmyślne demony tak naprawdę są ludźmi, ale z natłoku złych emocji ludzie zmieniają się w złe istoty. Dlatego jest ich coraz więcej, a ród Bohaterów musi się nimi zajmować. Do tego tutaj cały czas panują staroświeckie zasady. W porównaniu z tym co dzieje się za murami.

- Nazywasz się Oikawa Tooru, prawda?- ojciec Hajime spojrzał na mnie ostro. 

- Tak...- powiedziałem i przełknąłem ślinę.

Ten gościu jakoś nie specjalnie mnie lubi.

- Zgodziłem się, żebyś tu został tylko dlatego, że to była wola Hajime, ale nie jesteś tu mile widziany.- miło wiedzieć.- To stara rodzina z tradycjami, ktoś kto jest darmozjadem musi opuścić ten teren.- nie zamierzam opuszczać Iwy-chana.

- Iwa-chan powiedział, że mogę tu zostać tak długo jak chcę. Jeśli przeszkadza panu moja obecność, to proszę mu znaleźć jakieś zajęcie.- popatrzyłem na niego trochę zbyt groźnie nić chciałem.

- Skonsultuje to z Hajime po jego powrocie.- odwrócił się i odszedł.

- Minęło czterysta lat, a jego ojciec nadal jest nadętym bucem.- mruknąłem i udałem się do pokoju mojego ukochanego.


***


(Hajime)

Uniknąłem pocisku ognia i popatrzyłem na mojego przeciwnika. Był to dość wysoki chłopak z czarnymi włosami i białymi rogami. Muszę potem zapytać Oikawę, czy kolor rogów o czymś świadczy. Wygląda on na silnego, ale pewnie znali moje poprzednie wcielenie, więc chcą sprawdzić, czy jestem tak samo silny.

Posłałem w jego stronę smugę energii, którą uniknął, a w moją stronę posłał parę ognistych kul. Zacząłem biec w jego stronę. Wytworzył z Mrocznej Energii coś na wzór włóczni i zablokował mój cios, ale nie była to prawdziwa broń. Może zwyczajna broń bohatera, mogłaby zostać zatrzymana przez coś takiego, ale nie mój Święty Miecz.

- Kurwa...- mruknął pod nosem, gdy zobaczył, że jego broń zaczęła pękać.- Widzę, że matka natura uwielbia obdarowywać cię nadludzką siłą.- odskoczył w tył i  w każdej chwili był gotowy mnie zaatakować.

- Zostawcie ten teren w spokoju.- popatrzyłem na niego zimno.- Bezmyślne demony są łatwe do pokonania, ale wy stanowicie już większy problem.- powiedziałem.- Nie wiem co jest waszym celem i dlaczego pojawiliście się dopiero teraz, ale jeśli będziecie się nam naprzykrzać, to osobiście poucinam wam głowy.- schowałem swój miecz.- Nie traktuj tego jak groźbę, ale powiedz swoim przełożonym, że wróciłem i jestem w jak najlepszej kondycji.- czarnowłosy się wzdrygnął.

Po chwili zaczął uciekać, a ja patrzyłem przez chwilę jak się oddala. To nie tak, że chcę walczyć z demonami. Moim zadaniem jest ochrona ludzi, ale jeśli oni będą stanowić zagrożenie to ich wyeliminuje. Tak to po prostu wygląda.


Witajcie

Ogólnie rozdział miał być jutro, ale mnie wzięło i napisałam go dzisiaj. Lecimy trochę bardziej w akcje i powoli zagłębiamy się w fabułę.

Pozdrawiam Makoto

My Holy Hero || IwaOiWhere stories live. Discover now