Rozdział 12

32 3 3
                                    

(Hajime)

Nie rozumiałem co tak naprawdę ten cały Oikawa mówi. Jego historia wydawała się być absurdalna i ja dobrze o tym wiedziałem, ale coś głęboko w moim sercu mówiło, że jemu mogę uwierzyć.

Według jego historii czterysta lat temu zapieczętowałem go i zginąłem z rąk mojej rodziny. Zgadzałoby się to z tym, co usłyszałem od niektórych ludzi. Mogłaby być też to odpowiedź na to, że Święty Miecz zachowywał się jakby mnie znał. 

- Czyli niby zapieczętowałem cię tutaj, by cię uratować?- spytałem dla pewności tego szczerzącego się szatyna.

Od kąt tylko przekroczyłem próg świątyni siedzi do mnie przytulony i nie wygląda, jakby miał mnie puścić. Do tego prawie cały czas ryczy, co jest wkurzającego, ale muszę to wytrzymać.

- Tak zrobiłeś to, a teraz nareszcie wróciłeś.- wzmocnił swój uścisk na moim ramieniu.

Spojrzałem na jego czarne rogi i od razu doszedłem do pewnego wniosku. Oikawa nie może pozostać na terenie posiadłości, bo czeka go śmierć. 

- Dobra słuchaj Oikawa.- starałem się go lekko od siebie oddalić.- Uwolniłem cię, więc chciałabym, żebyś stąd uciekł. W głównej posiadłości nie jest bezpiecznie. Prędzej, czy później cię znajdą i zabiją.- popatrzyłem na niego twardo.

- Nie!- powiedział natychmiastowo.- Powiedziałem ci to już dawno temu. Nie zamierzam się stąd ruszać. Będę zawsze przy twoim boku, nie ważne po której stronie ona będzie. Nigdy cię nie opuszczę, bo nie chcę tego robić.- mocno złapał mnie za rękę.- Zostanę z tobą Iwa-chan, już na zawsze.- oparł czoło o moje ramię.

- Nic się już na ciebie nie poradzi Kusokawa.- mruknąłem, a chłopak nagle zesztywniał.

- Jak mnie nazwałeś?- zapytał po chwili milczenia.

- Kusokawa...- powtórzyłem swoje słowa, a on uśmiechnął się ogromnie.

- Iwa-chan!- rzucił mi się na szyję, a na kompletnie nie ogarniałem o co mu chodzi.

Ogólnie sam chłopak był dziwny. Był demonem, ale był też takim debilem, że nie chciał opuścić posiadłości Bohaterów. Powód tego był naprawdę błahy. Nie chciał mnie opuszczać, ale powinien też szanować swoje życie.

- Przemień się w człowieka, czy coś.- powiedziałem i wstałem na równe nogi.- Jakby ktoś się pytał, to jesteś moim przyjacielem. Poznaliśmy się dwa lata temu, kiedy to opuściłem ten dom. Byliśmy sąsiadami. Zrozumiano?

- Oczywiście, że tak Iwa-chan.

Czarne rogi zniknęły z głowy chłopaka, a wraz z nimi czarne szpony na rękach. Oczy uzyskały brązową barwę, a kły skróciły się. Muszę przyznać, że Tooru wyglądał dość zjawiskowo. Łatwo określić go słowami ,,nieziemsko przystojny". 

- Ale wiesz nie spodziewaj się jakiegoś ciepłego powitania. Nikt tutaj nie lubi obcych.- powiedziałem.

- Spokojnie Iwa-chan! Może nie wyglądam, ale w przeszłości się tutaj wychowywałem.- muszę go potem wypytać o tą naszą wspólną przeszłość.- Hej Iwa-chan naprawdę nic nie pamiętasz?

W ciągu naszej krótkiej rozmowy wiele razy zadawał mi to pytanie. Za każdym razem odpowiadałem, że kompletnie go nie kojarzę, ale ten ostatni sen, który miałem mógł być jakimś przebłyskiem przeszłości. Może odzyskuję powoli swoje wspomnienia.

- To nie tak, że kompletnie nic nie pamiętam.- mruknąłem.- Ostatnio miałem taki dziwny sen, który mógł być wspomnieniem dawnego mnie. Niewykluczone, więc, że w najbliższym czasie może przypomnę sobie więcej.- Oikawa patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.

Po chwili znowu zaczął płakać i mocno mnie przytulił.

- Tak się cieszę Iwa-chan! Będziesz mnie pamiętał!

Kurcze. Znowu tak się do mnie przykleił, że nie chce puścić.


Witajcie

Wakacje nareszcie się zaczęły! Nawet nie wiecie jak się cieszę. Dzięki temu, będę mogła się bardziej skupić na pisaniu!

Pozdrawiam Makoto

My Holy Hero || IwaOiWhere stories live. Discover now