Dźwięk dzwonka wywołał markotne wyrazy twarze i niedozwolone jęknięcia uczniów, muszących iść na lekcje. Młoda brunetka siedziała w klasie już od dobrych kilku minut, pisząc za kogoś lekcje na najbliższy czas. Nie była do tego zmuszana, ale poproszona, a jej dobre serce nie było w stanie się sprzeciwić znając oceny chłopaka. Reszta klasy weszła do środka razem z nauczycielem, zajmując swoje miejsca. Podała chłopakowi za sobą kartkę z odrobionym zadaniem, patrząc przed siebie.
— Jesteś najlepsza! — szepnął do niej szczęśliwy brunet, patrząc na jej tył głowy.
Uśmiechnęła się delikatnie spuszczając głowę, przygryzając wargę. Lubiła chłopaka, choć nigdy zbytnio nie zwracał na nią uwagę. Byli tylko dobrymi kolegami z klasy i czasem robili coś po lekcjach, gdy ona miała czas. Nauczyciel rozpoczął lekcję, na co od razu zaczęła notować i zgłaszać na każde pytanie. Można powiedzieć, że jest prymuską, kujonem czy coś innego, ale nikomu to nie przeszkadza. Jest lubiana za swój miły charakter i czasami zbyt dobre serce, choć umie pokazać pazurki. Wszyscy spojrzeli na otwierające się drzwi, przez które wszedł dyrektor i nowa dziewczyna.
— Klaso, poznajcie nową uczennice. Przedstaw się, a ja już pójdę. — uśmiechnął się miło i wyszedł, żegnając się z nauczycielem skinieniem głowy.
— Jestem Allison Argent i przeprowadziłam się tu kilka dni temu z San Francisco. — widać było, że jest lekko zawstydzona, choć nie dawała po sobie tego poznać.
— Miło nam cię poznać, Allison. Usiądź na wolnym miejscu, byśmy mogli kontynuować nasz dzisiejszy temat. — ruchem ręki wskazał jej miejsce za chłopakiem z mnóstwem brązowych włosów i tego samego koloru oczu.
Brunetka przed nim uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny przechodzącej obok, co od razu odwzajemniła. Wiedziała kim jest nowa, kojarzące ją po nazwisku.
— Lil, masz drugi długopis? — szepnął do niej, delikatnie pstrykając ją palcem w prawą łopatkę. Szybko podała mu jeden ze swoich długopisów pod ławką, by nie wzbudzać zainteresowania nauczyciela na nich. — Dzięki.
Lekcja się skończyła, ciesząc choć odrobinę te wszystkie już powoli umierające dusze. Brunetka szybko znalazła się przy swojej szafce, biorąc potrzebne rzeczy na następną lekcje i zostawiając nie potrzebne z poprzedniej. Nagle usłyszała trzask obok, wiedząc od razu, że to pewien szatyn.
— Lil, jesteśmy przyjaciółmi, więc zabieram cię dzisiaj na mój trening. — uśmiechał się zalotnie, wiedząc jak odpowie.
— Dobrze wiesz, że mam wtedy okienko. — uśmiechnęła się, poprawiając torbę na ramieniu. — Nie połam ich tylko, proszę. — jej proszący i zmartwiony wzrok srebrnych oczu, spowodował szczery i bardziej przyjazny uśmiech na twarzy chłopaka.
— Dla takiej piękności zrobię wszystko. — oboje się zaśmiali, kierując w stronę klasy, gdzie oboje mają lekcje. — Będziesz na imprezie u Lydii? — zapytał gdy stanęli pod klasą.
— Nie wiem. Mam tyle rzeczy do zrobienia, że chyba nie znajdę czasu. — spuściła głowę, opierając się o ścianę.
— Nie możesz odpuścić sobie jednego wieczoru? Choć raz się dobrze bawić?
— Mogłabym, choć nie wiem jak papa zareaguje. — westchnęła, opierając głowę o klatkę piersiową chłopaka stojącego przed nią.
— Mogę z nim pogadać, nie ma problemu. — zaśmiał się, na co jego klata się zatrzęsła. — Lydia idzie i chyba znalazła nową przyjaciółkę. — powiedział, gdy zobaczył swoją dziewczynę idącą w ich kierunku.
Lilith zabrała głowę, by spojrzeć na rudowłosą i Allison u jej boku. Lydia szybko wpiła się w usta szatyna, zawstydzając tym nową uczennice. Zostawili sobie czas, a Argent cały czas spoglądał na niewzruszoną dziewczynę obok nich. Przyzwyczaiła się do tego i nie reaguje na to jak kiedyś, czyli jak brunetka.
— Muszę iść na lekcję. Widzimy się na treningu. — powiedziała Lydia, odchodząc szybko, a Allison za nią, żegnając się ruchem ręki i uśmiechem.
— To mam z nim pogadać czy nie? — brunetka przewróciła oczami i ruszyła potwierdzająco głową. — Idealnie. Będę o siódmej. — objął ją po przyjacielsku ramieniem, śmiejąc się z nią razem.
Można powiedzieć, że są przyjaciółmi i mieszkają niedaleko siebie. Z dzwonkiem weszli do sali, siadając razem i czekając na lekcję matematyki. Jackson na początku zadawał się z nią tylko po to, by robiła za niego lekcje i miał od kogoś ściągać na sprawdzianach. Ale z czasem polubił ją, głównie przez ich zamiłowanie do sportu i jeżdżenia szybkimi samochodami. Dziwiło go to, że jeździ jego Porsche tak, jak prawdziwy rajdowiec.
Po kolejnych lekcjach nadeszła przerwa obiadowa, na którą Lilith poszła do stołówki jak codziennie. Wzięła tacę z kanapą i wodą, by usiąść obok swojego kolejnego kolegi.
— Cześć Boyd. — uśmiechnęła się do niego, by zacząć zaraz jeść swoją kanapkę.
— Cześć Lil. — zerknął na nią z delikatnym uśmiechem. — Może wytłumaczy mi w końcu, czemu siadasz zawsze obok mnie? — napił się swojej wody, widząc jak mnóstwo osób patrzy na nich.
— Lubię cię. No i nie chcę żebyś siedział sam. — jej szczery i ciepły uśmiech był jak słońce na niebie dla niego.
Brunetka zawsze siadała obok niego, rozmawiając o różnych tematach. Mimo wielu próśb by dosiadła się do kogoś, zawsze odmawiała. To była jakby tradycja. Nigdy nie usiądzie obok kogoś innego jak Boyd, by jej kolega nie czuł się samotny. Nawet czekała aż on zje swój posiłek i razem szli oddać tace, by potem pójść w dobrych humorach w swoje strony.
Gdy tylko miała okienko, poszła jak obiecała na boisko. Na drodze zauważyła jednak pewnego blondyna o niesamowitych lokach. Widziała jak próbuje zakryć świeże siniaki i kilka zadrapań na nadgarstkach. Szybko do niego podeszła, wyjmując z torby opaski w kolorach drużyny i przenośną apteczkę w małej wersji, którą nosi głównie przez kilku uczniów z depresją. Nic nie mówiąc wzięła delikatnie jego jedną dłoń i ostrożnie zaczęła naklejać kilka plastrów i owijać bandaże, by na niego założyć opaskę, która wszystko zakryje. To samo powtórzyła na drugiej, będąc ostrożna i precyzyjna. Nie chciała go skrzywdzić, nie mogłaby sobie tego wybaczyć.
— Dziękuję. — uśmiechnął się smutno, spuszczając głowę, by nie patrzeć teraz w jej oczy. — Jak zwykle...
— Pamiętaj, że moje ramiona są zawsze dostępne. — uśmiechnęła się szeroko, rozkładając ramiona.
Isaac wpadł w nie od razu, nie zastanawiając się. Znają się dość dobrze, bo mieszkają nie daleko od siebie, więc nie raz przychodził do niej. Zawsze jej o wszystkim mówił i prosił by nikomu nie powiedziała. Jak do tej pory, trzyma się obietnicy.
Brunetka usiadła na trybunach, patrząc na rozgrzewających się chłopaków. Gdy któryś ją zobaczył, od razu zaczął machać. Uśmiechała się oddając gest i dalej oglądając. Po jakimś czasie gdy mieli kilka minut przerwy, kapitan drużyny szybko wbiegł na trybuny i usiadł obok. Ramieniem obejmując brunetkę w szyi przyciągnął do siebie i tarmosząc jej włosy. Śmiali się oboje widząc jej nową fryzurę. Szybko zaczęła ją układać by wyglądała normalnie.
Tak minął jej normalny dzień w szkole, by potem udać się na kilka zajęć dodatkowych i wrócić późnym wieczorem do domu. Wtedy piekło się zaczęło.
![](https://img.wattpad.com/cover/190908490-288-k636142.jpg)
CZYTASZ
Friend |Teen Wolf|
WerewolfKażdy ją zna i każdy ją lubi. Gdy potrzebują pomocy, zrozumienia, zwyczajnej rozmowy lub by się komuś wygadać - kierują się do niej. Jednak każdy ma swoje sekrety, te z którymi nie mamy problemu i te, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego...