II.
Medell, król Temerii, choruje i zaniedbuje obowiązki od jakiegoś czasu. Nikt na to specjalnie nie narzeka, bo rządy jego uznawane są powszechnie za marne i nieudolne, a bitwa pod Hagge w której Virfuril - król Aedirn - pobił Medella wspominana jest z ignorancją do dziś, choć miała miejsce już dziesięć lat temu.
- Oho, właśnie - potarł brodę siwy kronikarz i przysunął święcę bliżej nad pergamin. - Dziesięć lat...niebawem będzie rocznica, ciekawe coteż z jej okazji Foltest rzuci przeciw swemu ojcu. Hm...możliwości ma wiele...notować...wszystko muszę notować bo zapomnę!
Dziesięć lat minęło, a straty terytorialne (o których już pisałem szczegółowo w ,,1226: kwartał trzeci") odbijają się na kondycji kraju. Nadzieje na przywrócenie dawnych granic zgasły dawno i coś mi się widzi, że temerscy kartografowie nieprędko będą musięli aktualizować mapy królestwa. Nie za rządów Medella, w każdym razie. Choć i Foltest pragnący już przydziać koronę nie kwapi się do wojen, co i jest słuszne, bo po bardzo stare księgi trzeba by sięgnąć i z kurzu je otrzeć, by poczytać o czasach tak dla Temerii niekorzystnych jak dzisiejsze.
- Do rzeczy staruszku. Do rzeczy, bo zapomnę, bo zapomnę na Boga wszystko...
Nie o Temerii i czychającym na śmierć ojca Folteście jest jednak ta księga.
Na południu złe rzeczy się dzieją. Cesarstwo rośnie w siłę i patrzy łakomie w górę. Najpierwszym, co napotka tym spojrzeniem są kolejno: Verden, Brugge, Sodden i Lyria. Resztę kolegom po fachu zostawiam, a sam na Brugge się skupić muszę.Starzec odłożył pióro, zacharczał, spojrzał na jedyne w ciemnym pokoiku okienko tak brudne, że i tak ani promyk światełka nie wpadał.
- To i psia mać zapomniałem...Brugge, Brugge, co też się tam teraz dzieje co miałem zapisać...
Konflikty między synami króla Vanzlava - Venzlavem, Vinzlavem i Vonzlavem się nasilają, driady z Brokilonu coraz śmielej łażą po okolicach, co nie podoba się ludziom i może się skończyć prześladowaniami, a driady są mściwe. Dziwożony bowiem z lasu swojego coraz tłumniej wychodzą. Od wieków las ten jest przyczyną sporów, jako że graniczy z wieloma państwami i wielu przeszkadza, bo szlaki handlowe nim były by po stokroć bardziej opłacalne niż aktualne, a driady ani nikogo myślą za Wstążkę przepuszczać. W dodatku nie dość, że do swojego domu nas nie wpuszczają, to same do naszego się wpraszają, córki kradną i mężów co zdrowszych uwodzą, a że skóra jasnozielona, żywicą pachnąca, zdrowa i silna, to niejeden się kusi.
Dodajmy do tego rozruchy i protesty spowodowane tym, o czym później pisał będę, a dojdziemy do wniosku, że, i tak już ciężkie relacje z driadami mogą się pogorszyć znacznie i szybko.Lennik Brugge, czyli Cintra, rozchuchwalił się ostatnio, o czym pisać nie warto bo i to nieważne.
Grunt że w Brugge jest źle:
Rosnące zagrożenie konfliktem z Nilfgaardem, zatargi z lennikiem, konflikty wewnętrzne. Tu dochodzimy do sedna...- Sedna, właśnie, o czym to ja miałem... A tak...
...do przyjęcia przez Brugge kultu Bogini Melitele, zwanej też Wszechmatką. Po cóż on w Brugge?
Primo: jednakowa wiara w dotychczas podzielonym państwie zapewniła by stabilonść wewnętrzną.
Secundo: kult tenże ma się w najlepsze we wspomnianej Temerii i innych państwach Północy, a że wiara jest jednakowa, to w imie Boga sąsiedzi musieliby ruszyć na pomoc Brugge, w razie ataku nań ze strony wiadomej.Wszechmatka zawitała do królestwa Vanzlava przed miesiącem i zdaje się być to dobry krok. Wielu się wprawdzie buntuje i kpi, ale z czasem się przyzwyczają, jak to ludzie mają w zwyczaju. Na ten moment bunty przeciw nowej religii zwalczać ma powołane przez króla Święte Oficjum.
Wedle wszelkich prognoz w ciągu lat trzech Melitele będzie w Brugge jedynym uznawanym bóstwem, choć dziś sprzeciwy i wzgardy są powszechne, a posłuszeństwo wymuszone.
CZYTASZ
Wiedźmin: Wanderers from Brokilon [Zakończone, Poprawiane]
FanfictionWprowadzenie do Brugge siłą kultu Melitele wywołało falę nienawiści do wszelkich innych ras. Dochodzi do polowań na podróżujące po okolicy driady, a w sprawę pod przymusem wmieszany zostaje młody, białowłosy wiedźmin. ,,(...) Dziwożony bowiem z lasu...