Odpalił czerwoną racę. Fluorescencyjne światło sprawiało, że wyglądali jak najsmaczniejszy z grzechów. Była jednak zbyt zajęta spijaniem wulgarności z jego ust, by móc podziwiać to, jakiego charakteru nadawała mu czerwień powietrza dookoła nich, oraz dym, który oplatał ich ciężkim zapachem palonego materiału. Wplatała swoje pomalowane na czarno paznokcie w jego kosmyki włosów, haczyła biodrami o jego biodra.Pozwalała mu zrozumieć, że była jego największą słabością.
Wspomnienie uderzyło ją znienacka, kiedy zapatrzyła się przez moment na ślepą uliczkę oplecioną właśnie tym znanym jej odcieniem róż dobiegającym z jednego z neonów klubu przy głównej ulicy. To właśnie w takiej wtedy stali, jedynie dla siebie, zatraceni we wzajemnych ciałach i duszach.
Ona jednak nigdy nie zdołała siebie z powrotem odzyskać.
Uśmiechnęła się smutno i postanowiła iść dalej przed siebie. Miała spotkać się z Sayuri za jakieś dwadzieścia minut, a miała jeszcze sporo miasta do przejścia. Zdecydowanie nie mogła sobie więc pozwolić na dłuższy postój, jeżeli zależało jej na niespóźnieniu się. W końcu chciała spędzić z brunetką jak najwięcej czasu, jako że jej brat chciał ją w domu jak najszybciej ze względu na późną już porę.
Dupek.
Upiła łyk napoju energetycznego trzymanego w dłoni, którego jasnosrebrną puszkę zdobiło bladobłękitne, rozpoznawalne „m". Lubiła ten smak, ale tylko dlatego, że to on nauczył ją pić to świństwo.
I nie była to jedyna trucizna, jaką jej zaoferował w życiu.
Lub może raczej obdarował, przy okazji zostawiając ją ze słodyczą złamanego serca i złymi nawykami.
Jeszcze raz zwilżyła usta, nie przejmując się tym, że jej szminka w kolorze burgundu mogłaby na tym ucierpieć. Dalej przechodziła ulicą, słysząc jedynie swoje kroki, oddech, oraz szum miasta dookoła niej zajętego milionem swoich spraw, których nie mogłaby zapewne nawet wyliczyć.
Mijały kolejne minuty, a ona mijała kolejne metry chodnika, starając się nie myśleć za dużo, bo sama czuła, do jakiego nastroju zmierzał jej umysł, a do czego nie zamierzała dopuścić. Wolała już całkowicie się odciąć od natrętnych obrazów, niż kosztować ich bolesnego, acz w pewien sposób kojącego ciepła.
Które zabijało ją od środka jak nic innego na tym świecie.
W pewnym momencie poczuła wibracje telefonu w swojej niedużej torebce. Zmarszczyła brwi przez sekundę, nie będąc do końca pewną, kto mógłby do niej pisać. Wyciągnęła jednak urządzenie, uprzednio przechodząc przez pasy nieco zbyt szybko. Po drugiej stronie zerknęła na ekran, czytając wiadomość od nieznanego numeru.
„Chciałabyś się spotkać raz jeszcze? H."
Przez moment poczuła panikę, nie wiedząc, kto stał za napisaniem owego smsa. Przez głowę przeleciało jej zdecydowanie zbyt wiele twarzy, niż by to wypadało, dopiero po dłuższej chwili zrozumiała, kim był tajemniczy jegomość.
CZYTASZ
horizon × monsta x
Fanfictionniewinność to pojęcie względne, jeśli łamiesz sobie serce - to na własne życzenie, poezja dusz jest mroczna, acz przejmująca, a wszystkie wersy i tak chcą wyrazić tylko jedno: tą niepoprawną definicję miłości muzyka przewodnia: mixtape "horizon" by...