Księżyc ustępował miejsca słońcu coraz wyraźniej, malując niebo w odcieniach poranka. Wszystko wracało do rytmu dziennego oprócz jego myśli, wciąż zajętych rozważaniami przeznaczonymi do wglądu jedynie gwiazdom.
Jego kosmyki stawały się zauważalnie dłuższe. Zaniedbał je trochę, zwłaszcza te z tyłu, znacznie szybciej rosnące i o wiele bardziej uciążliwe. Ogólnie nie przeszkadzały mu jednak, zwłaszcza, że w opinii wielu wciąż wyglądał niezwykle pociągająco.
Zasługa uroku odbicia, spalającego się niczym papieros, serca bruneta widocznego w jego tęczówkach za każdym razem, gdy ktoś w nie spoglądał. Widok tyleż przerażający, co skutecznie trzymający kolejne sekundy uwagi nieznajomych.
Nie obchodzili go jednak ciekawscy gapie.
Rzucił okiem na nożyczki kontrastujące chłodem metalu z ciepłem drewnianego stolika. Normalnie dawno już trzymałby je w ręku, a ostrza sprawiałyby, że kolejne ucięte fragmenty jego włosów poczęłyby zdobić podłogę ciemnością, cienkimi niteczkami jego samego, jakby pruł materiał. Obecnie jednak nie miał kompletnie ochoty na cokolwiek w tym stylu. Zamiast tego trzymał w opuszkach szklankę whiskey, podczas gdy pomieszczenie wypełniały kolejne dźwięki włączonej niezbyt głośno muzyki.
Kiedyś słuchał tych utworów w jej towarzystwie.
Przesunął językiem po wargach, kosztując mieszanki dawnych pocałunków i pitego właśnie trunku. Niegdyś ją uwielbiał, by teraz nie być tego do końca pewnym. Lubił jednak przypominać sobie dni, kiedy nawet to, co preferował nie miało znaczenia.
Mimo że tęsknota nie należała do jego ulubionych emocji.
Głębszy pomruk bruneta przeciął pomieszczenie, kiedy ten przeciągnął się odrobinę. Wciąż oczekiwał odpowiedzi brata, telefon uparcie jednak milczał, jak zaklęty, nie dając ani jednego sygnału o czymkolwiek. Nudziło go powoli czekanie na odpowiedzi, których i tak zapewne nie miał szybko otrzymać. Wstał więc z zajmowanego miejsca, poprawiając wolną dłonią niesforne kosmyki przysłaniające mu widzenie. Ostatecznie upiął je w niewielką kitkę z tyłu, by te pozostały chociaż częściowo w jednym miejscu. Rozejrzał się po pokoju.
Było tak cholernie pusto. I obco. Chłodno, bezosobowo. Jakby wcale nie spędził tu ostatnich dni. Panowała atmosfera samotności, powietrze wypełniały nuty pitego przez niego alkoholu oraz jego perfum. Nic nie miało sensu, przyczyn, ani tym bardziej skutków.
Pozostawał w zastoju, zamknięty w ciszy przed burzą, która miała niebawem nastąpić.
×
Jeszcze spał, kiedy Eunmi poczęła rysować palcami wzory na jego wyraźnie wyrzeźbionej klatce. Opuszki wciąż miała naznaczone od wycierania sobie łez z policzków, ale nie musiał tego wiedzieć. To już nie miało znaczenia.
CZYTASZ
horizon × monsta x
Fiksi Penggemarniewinność to pojęcie względne, jeśli łamiesz sobie serce - to na własne życzenie, poezja dusz jest mroczna, acz przejmująca, a wszystkie wersy i tak chcą wyrazić tylko jedno: tą niepoprawną definicję miłości muzyka przewodnia: mixtape "horizon" by...