Rozdział 6~×Rozprawa×~

1.5K 85 121
                                    

*****
Drzwi się otworzyły.

I oto nastała wiekopomna chwila w której zostanę osądzona.
*****

***Levi P.O.V***

~~kilka godzin wcześniej


-Levi!- czterooka wpadła do mojego gabinetu.

-Czego chcesz? Nie umiesz pukać?- odpowiedziałem zimnym tonem

-Bardzo zabawne. Erwin cie wzywa.- odpowiedziała, po czym wyszła z pokoju.

Z jakiego powodu Erwin ściągałby mnie do siebie o tej porze. Przecież wie, że mam przerwe na herbate. Nie mógł tego zrobić później?

Wstałem i wychodząc zamknąłem drzwi na klucz. Nie chcę aby jakiś kadet wchodził tu kiedy mnie nie ma. Jeszcze zrobi bałagan, albo zacznie grzebać w moich rzeczach.

Do gabinetu dowódcy wszedłem bez pukania.

-Chciałeś mnie widzieć. Czy to coś ważnego, bo jak nie to wole wrócić do porannej herbaty, którą mi przerwałeś.- mówiąc to podszedłem do ściany i się o nią oparłem.

-Tak, chciałem cie widzieć. Tak, jest to całkiem ważne.-powiedział podnosząc głowę znad papierów, nad którymi pracował

-W takim razie słucham.

-Wczoraj około pierwszej nad ranem, ktoś zgłosił zabójstwo dwóch mężczyzn i próbę zabójstwa trzeciego. Zdarzyło się to w ich własnym domu. Zgłaszający podał, że opuścił dom tylko na godzinę, a gdy wrócił ta dwójka była martwa.

Zabójstwo? W tych czasach większość ludzi raczej nie pomniejsza naszych szans na przetrwanie. Zdarzają się jakieś kradzieże lub porwania, ale mało osób dokonuje morderstwa. I to jeszcze prawie potrójnego.

-Nawet jeśli coś takiego się stało, dlaczego mnie tu wzywasz. Niech żandarmeria, albo stacjonarka ruszą swoje święte siedzenia i go poszukają.

-Po pierwsze nie "go" tylko "ją"- Kobieta? Mordercą? Tch.

-A po drugie już ją znaleźli.

Troche się zdziwiłem. Te lenie chowające się za murami znalazły jakiegokolwiek kryminaliste? Niemożliwe.

-Widze ten wyraz twarzy i tak, ja też jestem zdziwiony. Ale okazuje się, że to nie do końca oni ją znaleźli. Biedna miała pecha wpaść na stacjonarke, gdy wybiegała z jednej z mniejszych uliczek.

A jednak był gdzieś jakiś haczyk.

-Młoda dziewczyna, gdy ją znaleźli miała w ręce kawałek chleba. Ale jak sam dobrze wiesz, oddziały wewnętrzne zawsze muszą spartolić jakąś część roboty. Każdy przestępca ucieka. Tak też było w tym przypadku. Zanim ją schwytali, powaliła na ziemię trzech z całej czwórki. Ostatni wykorzystał chwilę jej nieuwagi i zagrał trochę nieczysto.

No nieźle.

-Wszystko super, ale po co mi to mówisz.

Erwin westchnął.- Sam widzisz, że takie rzeczy nie zdarzają się często, a ta sprawa jest wyjątkowo poważna. Rząd zdecydował, że wszystkie trzy oddziały wezmą udział w rozprawie. To znaczy, że ty jako osoba z wyższą rangą, udasz się tam razem ze mną.

Zanim zajdzie słońce {Levi × OC} SnkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz