Rozdział 8~×Kwatera główna×~

1.5K 77 138
                                    

*****
-Tu Hanji. Zaraz wyjeżdżamy. Gotowa?

Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-A dlaczego miałabym nie być? Nie mam ze sobą niczego.

-Heh. To fakt.- podrapała się po karku- W takim razie chodź.

Wzięła mnie pod ręke i zaprowadziła na miejsce zbiórki.
*****

***

Droga była długa i nudna, ale widoki przepiękne. Nie chciałam im pokazywać co czuje, jednak to było niesamowite. Cały czas rozglądałam się "bez zainteresowania", ignorując przy tym potok słów i pytań z ust nadpobudliwej brunetki.

Czasami spoglądałam na kaprala, ale on miał ciągle ten sam wyraz twarzy.

***

Do bazy zwidowców dojechaliśmy popołudniu.

Był to stary i wielki zamek.

Tak dużej budowli jeszcze nie widziałam.

W oddali zauważyłam ludzi, więc odruchowo schowałam się za drewnianymi deskami powozu.

(M: przyjmijmy, że jechali powozem jak na wyprawe, a ona schowała się wewnątrz niego. Znaczy kucnęła.)

***Levi P.O.V.***

Zorientowałem się, że nowa nie wyszła z powozu, więc obróciłem się w jej kierunku, gdzie zobaczyłem chowającą się dziewczyne, z delikatnie wystawioną głową.

-Co ty wyprawiasz?- spytałem oschle.

-Tam są ludzie.- odpowiedziała cicho.

-Pewnie że są. Przecież jesteś w głównym zamku zwiadowców. A teraz chodź. Trzeba cię jeszcze oprowadzić.- powiedziałem i odwróciłem się, aby pójść dalej.

Ale ona najwyraźniej nie zamierzała się stamtąd ruszyć.

-No chodź.- powiedziałem stając do niej bokiem.

Jej palce mocniej zacisnęły się na deskach, a ona bardziej schowała.

Westchnąłem głęboko, przykładając dwa palce do nasady nosa.

-Święta Mario, czym sobie na to zasłużyłem?- mruknąłem i podniosłem głowe.- Nie bój się. Nie skrzywdzą cię.

Dziewczyna nie wyglądała jednak na przekonaną. Nie ufała mi.

-Miałem się tobą opiekować, więc nie pozwolę, aby jakiś kadet cię zadręczał.- jej spojrzenie TROCHĘ złagodniało.

-Chodź.- Wyciągnąłem ręke w jej stronę, aby pomóc jej zejść.

Jeszcze chwilę się wachała, ale potem ją przyjęła. Jej dłoń była taka zimna i mała, a zarazem taka delikatna.

Gdy ostrożnie zeskakiwała na ziemię, wyglądała jak małe, przestraszone dziecko, które staje oko w oko z nieznanym.

Taka silna, a jednak taka słaba.

Kiedy tylko stanęła stabilnie na ziemi, puściłem jej ręke i szybkim krokiem odszedłem w stronę zamku.

Muszę jej pokazać gdzie znajdują się wszystkie pomieszczenia, bo inaczej fajtłapa się zgubi, chociaż nie wątpie, że i tak to zrobi. Eh... To długo zajmie.

Prowadziłem ją przez korytarz, opisując w skrócie każdy pokój.

Czasami sprawdzałem, czy idzie za mną. Może i jestem w głównej siedziebie zwiadowców, ale to nie wyklucza faktu, że może coś kombinować.

Zanim zajdzie słońce {Levi × OC} SnkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz