*****
Nie myślałam, że świat może być taki piękny. Nie przypuszczałam, że ludzie mogą być tacy mili. ... No. Przynajmniej niektórzy.
Myślałam o dzisiejszym dniu przez dłuższą chwilę.
W końcu zrobiło mi się tochę zimno, więc zamknęłam okno i wskoczyłam pod kołdrę.
Jeśli będą coś ode mnie chcieli to mnie obudzą.- pomyślałam i zamknęłam oczy z nadzieją, że niedługo zmorzy mnie sen.
*****
Zbudziło mnie brązowowłose tornado, które z samego rana wpadło do mojego pokoju.
-Wstajemy, wstajemy śpiochu!- krzyknęła Hanji.- Szkoda tego pięknego dnia!
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam się na dziewczynę spod przymkniętych powiek.
-Terapia szokowa nie jest dobrym sposobem budzenia.- mruknęłam i przetarłam oczy.
-Oj co ty gadasz. Jaki szok? To tylko ja. A teraz wstawaj, bo spóźnisz się na trening.- Powiedziała i ściągnęła ze mnie kołdrę.
-A nie ma dzisiaj soboty?
-Dla ciebie nie ma weekendu. Musisz nadgonić resztę kadetów.
'Smutne' kiwnęłam głową i podniosłam się z łóżka.
Kolejny tydzień w szeregu zwiadowców.
Powoli zaczynałam się już przyzwyczajać do ich systemu działania, ale dalej nie potrafiłam utrzymać się na tym ich sprzęcie dłużej niż pare sekund.
I szczerze? Denerwowało mnie to.
Denerwowało mnie to do momentu w którym zaczęłam się zastanawiać dlaczego aż tak mi zależy.
Oni przecież tylko uratowali mnie od śmierci. I to dla siebie. Za co mam być im wdzięczna i dlaczego mam się starać?
Szybko ubrałam się w swój mundur i zeszłam na śniadanie.
Standardowo wzięłam ze sobą kawałek chleba, jakieś dodatki i ten cudowny napój bogów (czyt. herbate).
W stołówce było mniej ludzi niż zazwyczaj zważywszy na dzień tygodnia, więc z łatwością udało mi się znaleźć wolny stolik.
Minęła zaledwie chwila, zanim podszedł do mnie kapral.
-Dzisiaj znowu zamierzasz padać na ryj?
Przełknęłam jedzenie i odpowiedziałam.
-Nie robię tego specjalnie.- spuściłam wzrok na talerz, nagle czując dziwny zawód.
-No to się ogarnij bo w tym tempie to ty nigdy nie dasz rady.
-Zastanawiam się czy powinniśmy byli cię ratować.- powiedział chłodno odchodząc od stołu.
-Za piętnaście minut przy maszynie.- powiedział i zniknął z pola widzenia.
'Jak... Jak on tak może? Przecież się staram, a wcale nie muszę. Ja się o ten los nie prosiłam.'
Przez tą całą rozmowę straciłam apetyt.
Odstawiłam resztki razem z talerzem do kuchni i od razu poszłam na miejsce treningu.
Po co włóczyć się bez celu po zamku, skoro mogę po prostu poczekać na dworze.
Za długo byłam zamknięta, żeby teraz nie korzystać dobrowolnie ze świeżego powietrza.
Nawet te treningi są w miarę przyjemne dzięki błękitnemu odcieniowi nieba.
CZYTASZ
Zanim zajdzie słońce {Levi × OC} Snk
Short StoryWszystkim powszechnie wiadomo, że mury Maria, Rose i Sina chronią nas przed tytanami, ale czy jest coś poza nimi?... ☆☆☆☆☆ Nazywasz się Ame Heiwa, niedawno skończyłaś 20 lat oraz masz bardzo nietypowy wygląd. Twoja przeszłość jest skomplikowana, a t...