🔵25🔴

1.1K 76 26
                                    

Emily

Wraz z Felixem siedzimy na ławce w parku. Od dwóch dni nie mamy się gdzie podziać, ponieważ Marinette i ten oto siedzący koło mnie wielki pan wszechświata się pokółcili. Mówiłam mu, że dziewczyna ma rację i trzeba to zakończyć, ale on wie swoje. Przez to teraz się do niego nie odzywam. Muszę odnaleźć Marinette i jej pomóc, ale najbardziej chcę zobaczyć mojego syna. Na samo wspomnienie go mam łzy szczęścia w oczach. Gwałtownie wstaje z ławki i kieruje się w stronę centrum miasta. Gdy już jestem przy wyjściu z parku czuję rękę na moim ramieniu, która odwraca mnie w drugą stronę.

- Gdzie idziesz? - pyta zdziwiony Felix.

- Odszukać Marinette i mojego syna i pomóc im jakoś to zakończyć - wzruszam ramionami.

- Emily ni..

- Nie. Teraz mnie posłuchasz - rozkazuję - Nasze miasto wygląda jak jeden wielki śmietnik, niebo nie jest niebieskie, lecz ma szaro - brązowy kolor. Do cholery chcę, żeby było jak dawniej - spycham jego rękę z ramienia.

Felix nie odzywa się przez dłuższą chwilę, więc wychodzę z parku.

⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫

Po godzinie bezsensownego chodzenia widzę na dachu coś czerwonego w czarne kropki. To jest to czeko szukałam.

- Biedronko! - wołam. Dziewczyna dostrzega mnie i tego przygłupa obok odrazu schodzi z dachu. Podchodzi i mnie przytula.

- Emily nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłam - westchnęła wtulając się we mnie jeszcze mocniej.

- A ty nie masz pojęcia jak ja się martwiłam. Odkąd Luka i Lila zwiali byłam przekonana, że cię złapali - odetchnęłam z ulgą.

- Em.. Przepraszam, że przerywam - usłyszałam głos Felixa - Marinette - zwrócił się do dziewczyny.

- Czego chcesz? - warknęła w jego stronę.

- Chcę Ci pomóc - powiedział tak szybko, że przez chwilę nic nie odpowiedziała.

- Dobrze - westchnęła - Pewnie nie macie się gdzie podziać - stwierdziła, a my pokiwaliśmy głowami - A więc idziecie ze mną - machnęła ręką.

- Ale gdzie? - zapytał mężczyzna.

- Chyba chcecie zobaczyć syna? - uśmiechnęła się do nas ciepło i ruszyła przed siebie, a my podążyliśmy za nią.

Po dwudziestu minutach wędrówki staliśmy pod jakimś drzwiami. Dziewczyna otworzyła je i weszła do środka tym samym zapraszając nas. Po wejściu znaleźliśmy się w średniej wielkości salonie o zielono - żółtych ścianach i różno kolorowych ozdobach. Dookoła pokoju stały stare jasnobrązowe meble z przeróżnymi wzorami. Moją uwagę przykuła komoda na, której znajdował się gramowon. Od razu przypomniało mi się co tam się znajduje i, że wraz z Felixem chcieliśmy to do niedawna zdobyć. Pokój nie był ciasny, ale za to ciepły i przytulny.

- Chcecie, żebym wszystkich zawołała? - zapytała Marinette.

Przez chwilę się wahałam. Bałam się ich reakcji, bałam się, że nas odrzucą po tym co zrobiliśmy. Ale najbardziej bałam się reakcji Adriena. Muszę mu wszystko wytłumaczyć.

Lekko pokiwałam głową na znak zgody. Dziewczyna uśmiechnęła się w geście wsparcia i otuchy.

Marinette

Wiem, że ciężko będzie im to wszystko zrozumieć, ale mam nadzieję, że nie odtrącą Emily i Felixa.

- Ej, ludzie chodźcie tu! - zawołałam domowników. Po chwili usłyszałam głosy w korytarzu co oznaczało, że się zbliżają. Gdy wszyscy się zebrali zaniemówili.

Do Końca Świata // Miraculous Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz