Rozdział XIV

1.4K 79 19
                                    

Tego dnia spędziłam dużo czasu pracując przy pacjentach. Mimo moich obietnic, do Slendermana przyszłam dopiero wieczorem. Jednak humanoid był na tyle wyrozumiały, że nie miał do mnie pretensji. Wynagradzając mu to przyniosłam mu kolację, którą razem zjedliśmy. Postanowiłam też zostać u niego na noc. Szybko pobiegłam przebrać się w piżamę składającą się z czarnej bluzki z krótkim rękawkiem i spodenek w fioletowo - różowo - czarną kratkę. Kiedy przyszłam z powrotem ten leżał już pod kocem na materacu. Po wejściu do klatki włączyłam zabezpieczenia i położyłam się obok niego. Nie przeszkadzało mi to, że leżę na jakimś starym materacu, pod kocem z niebezpiecznym potworem zdolnym zabić każdego... bez koszuli?Dopiero wtedy zauważyłam, że jego ramiona są nagie. 

[Ja] - No proszę. Nie wiedziałam, że śpisz bez koszulki, Panie Slendermanie - zaczęłam chichotać z zawstydzenia, a odruchowo sprawdził czy ma zakrytą klatkę piersiową.

[Slender] - Najmocniej cię przepraszam. Przyzwyczajenie.

[Ja] - Masz na sobie spodnie?

[Slender] - C-co?! Oczywiście,  że mam! Aż tak bym się nie zniżył by spać przy kobiecie w bokserkach! Spałem tak tylko w dom-mu - przerwał, po czym odwrócił głowę w moją stronę i skrzyżował ręce - Podpuściłaś mnie.

[Ja] - Ja? Nie! Ty sam się wydałeś! Skąd w ogóle masz takie przypuszczenia? - zaśmiałam się na cały głos.

[Slender] - Wcale nie sprawdziłem twojej głowy.

[Ja] - O nie! Zapomniałam! 

[Slender] - Zauważyłem -  prychnął rozbawiony. W tej samej chwili w korytarzu i pokoju zaczęły gasnąć światła.

[Ja] - Chyba pora już spać.

[Slender] - Masz rację, szczególnie ty powinnaś odpocząć. Wiem, że miałaś ciężki dzień.

[Ja] - Tak, masz rację. Dobranoc.

[Slender] - Dobranoc - na te ostatnie słowa wszystkie światła zgasły i zapadła cisza. Obróciłam się na bok w stronę Slendermana i zetknęłam się z jego ręką. Ten jedynie chwycił moją rękę i obrócił się do mnie. Nie pamiętałam czy coś jeszcze zrobił, bo byłam już bardzo zmęczona i szybko zasnęłam.


Następnego dnia kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam coś białego. Gdy dokładnie przetarłam twarz ręką, a później przejechałam nią po białym czymś zdałam sobie sprawę, że to nie coś, a ktoś. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam przed twarzą wielką, umięśnioną klatkę piersiową. Po chwili poczułam jak ręka humanoida głaszcze moje plecy i ramiona. Cicho zamruczałam. Przyznam, że to było całkiem miłe i przyjemne. Ręka naglę z ramion przeszła na moją głowę i poczochrała moje krótkie blond włosy, a później poczułam jak podnosi mi podbródek. Slenderman oparł się na jednej ręce by być wyżej i wtedy zobaczyłam jego "twarz". Chciałam z niego zejść i zacząć przepraszać, ale on przyciągnął mnie wyżej. Teraz moja klatka piersiowa stykała się z jego torsem. Odruchowo jedną ręką chwyciłam się jego umięśnionego ramienia, a drugą przyłożyłam dłoń do jego piersi. Siedzieliśmy tak przez kilka sekund dopóki nie zdałam sobie z tego sprawę. 

[Ja] - Slendermanie, bardzo cie prze... - chciałam go przeprosić, ale ten widząc mnie próbującą ponownie wstającą z niego niespodziewanie obrócił mnie tak, że tym razem to ja leżałam na materacu, a on położył swoje ręce po obu stronach mojej głowy i wisiał nade mną. Moje nogi znajdywały się pomiędzy jego. Moje dwie ręce nadal trzymały go tam gdzie wcześniej. Spojrzałam na niego i wyczułam, że patrzymy sobie prosto w "oczy". W tej chwili Slenderman dziwnie drgnął. 

[Slender] - J-ja... co ja robię?! - powiedział to jakby do siebie po czym szybko ze mnie zszedł i usiadł po turecku na drugim boku. Ja również usiadłam trochę wstrząśnięta tym co się właśnie stało.

[Ja] - Slendermanie? - położyłam rękę na jego ramieniu.

[Slender] - Przepraszam. Ja naprawdę nie panowałem nad sobą! Nie wiem co mną kierowało! Nie chciałem by tak to wyszło!

[Ja] - Slendermanie, nic nie szkodzi!

[Slender] - Nic nie szkodzi?! Przecież mogłaś się wystraszyć! Mogłaś pomyśleć, że chcę ci coś zrobić! Sam nawet nie wiem co chciałem zrobić!

[Ja] - ...

[Slender] - Wiem, że to może niemiło zabrzmieć, ale chcę byś stąd wyszła.

[Ja] - C-co?

[Slender] - Proszę, wyjdź stąd. Muszę zostać sam. Po takiej sytuacji nie powinnaś tu być.

[Ja] - Ale...

[Slender] - Nie przychodź dzisiaj do mnie. Tak będzie najlepiej - po tych słowach wstałam i najzwyczajniej w świecie wyszłam z klatki.

Kiedy weszłam do swojego "gabinetu" zamknęłam drzwi na zamek i zsunęłam się po nich na ziemię. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. I te jego słowa. Niczego nie rozumiałam. Poczułam na swoich policzkach łzy. Czułam się dziwnie, źle. Nie wiedziałam dlaczego płaczę.

Po  kilku godzinach spędzonych w pokoju przebrałam się i postanowiłam wyjść z pokoju. Było już popołudnie, więc postanowiłam, że od razu pójdę na jadalnię. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nic nie jadłam od rana i byłam głodna. Gdy już dotarłam na jadalnię jak zwykle usiadłam z Johnem i udawała, że nic się nie stało jednak nadal czułam się źle. Chciałam porozmawiać z Slendermanem, ale ten zakazał mi do siebie przychodzić. Ale nie mogłam wytrzymać. Postanowiłam zrobić sobie dzień wolny, by ochłonąć i poczytać jakąś ciekawą lekturę. Mimo, że nie powinnam postanowiłam, że z wieczora pójdę do Slendermana.

.............................................................

~Goldis

Creepypasty doktor Jennifer Bellares (Slenderman love story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz