~ 𝑶𝒑𝒐𝒘𝒊𝒆𝒔́𝒄́ 𝒛𝒂𝒌𝒐𝒏́𝒄𝒛𝒐𝒏𝒂 ~
To druga część histori pod tytułem : „Ninjago ~ Byle by ratować siostrę".
Minął tydzień od kiedy Jay zniszczył Amulet wskrzeszenia i poraz kolejny Mrocznego Władcę, a Garamodon też poraz kolejny trafił do...
Stałem osłupiały i gapiłem się na Niedźwiedzia Polarnego obok Ninja. Co prawda mogłem teraz zaatakować Ninja i odebrać im kryształ ale po pierwsze było bardzo zimno a po drugie nie chciałem, żeby Miś się wkurzył. Oczywiście nie bał bym się Misia Polarnego gdyby to był normalny Miś a nie taki jak ten. Otórz niedźwiedź, który teraz stał przed nami to był miś rasy Icebear. Miś ten był bardzo agresywny i umiał ziać lodem. Wiedziałem o tym bo ta rasa była bardzo popularna i niebezpieczna. Teraz zacząłem zazdrościć Białemu Ninja, który miał moc lodu. Nie wiedziałem co zrobić a niedźwiedź patrzył na mnie i na Ninja z wściekłością w oczach. - Eee... Co robimy? - spytał przerywając ciszę Czarny Ninja. - Powinniśmy pokazać Niedźwiedziowi, że jesteśmy nastawieni pokojowo. W końcu nie chcemy kłopotów - zaproponował Zielony. - Czy wy jesteście aż tak idiotyczni?! - spytałem poirytowany Ninja. - Nie. A czemu tak uważasz co? - odezwał się Czerwony. - Bo wasz plan jest bezsensowny? - odparłem. - W jakim sensie? - spytał Zielony Ninja. - To jest Niedźwiedź rasy Icebear - wyjaśniłem zrezygnowany, że muszę pracować z takimi ludźmi. - I co z tego? - spytała Granatowa, która uważała się za moją siostrę i spojrzała na misia, który znów ryknął. - Nie nie wierzę! Nie znacie tej rasy?! - spytałem z niedowierzaniem na co Ninja pokręcili głową na NIE. - Eeeh... Ta rasa niedźwiedzi charakteryzuje się wielką agresją jeśli ktoś wtargnie na ich terytorium - westchnąłem i wytłumaczył tym Ninja prostą zasadę samoobrony. - Ale narazie przecież nas nie atakuje - stwierdził Czarny Ninja. - Bo stoimy jak kołki w płocie i Miś narazie nie widzi w nas wroga - powiedział Biały swoim robotycznym i wkurzającym głosem. - N-no właśnie - odparłem i zacząłem się ogrzewać, gdyż było bardzo zimno. - To nic nam na razie nie grozi - powiedział Czerwony. - Nie sądzę. Kiedyś będziemy musieli się ruszyć a po pierwsze ten miś sobie stąd nie pujdzie dopuki nie opuścimy jego terytorium a po drugie ten Miś jak zobaczy jakikolwiek ruch z naszej strony to zaatakuje i nas zamrozi lodem z paszczy - znów odezwał się robot robiąc z siebie wielkiego geniusza. - Zaraz, co?! - spytał z niedowierzaniem Czerowny. - Tak, ten Miś zieje lodem z paszczy okej! Czy ty jesteś aż tak głupi, że nawet dobrze nie słyszysz! - wrzasnąłem już wściekły na tych idiotycznych Ninja. I to był niestety wielki błąd. Przez to że się wydarłem rozwścieczyłem Niedźwiedzia. Misiek ryknął i zionął lodem w naszą stronę. Co prawda lód nas nie dosięgnął, bo misiek był zbyt daleko, ale powietrze wokuł nas zrobiło się jeszcze zimniejsze. - Wiesz jakby to powiedzieć... Może lepiej nie krzyczeć!? - stwierdził Zielony gdy powietrze się trochę ociepliło, a Miś się odrobinkę oddalił. Ja tylko prychnąłem i zacząłem się jeszcze bardziej rozgrzewać. - Dobra to co w końcu mamy zrobić z tym misiem? W końcu jeszcze trzeba odnaleść kryształ - odezwała się po raz pierwszy od kilkudziesięciu minut jasnoniebieskooka. - Będziemy musieli współpracować. Wszyscy razem - stwierdził Zielony. - Nie będe z wami współpracował! Nawet za skarby świata! - powiedziałem prawie krzycząc. Na szczęście misiek się "mył" językiem i nie zwrucił uwagi na mój krzyk. - Chyba nie ma innego wyjścia - westchnął Czerwony a ja niestety musiałem się z nim zgodzić. - No dobra. Ale potem wracam do walki z wami! - odparłem. - Okej. Więc plan jest następujący : Czwurka z nas odwruci uwagę Miśka a pozostała trójka odnajdzie kryształ i po sprawie - powiedział Zielony. - Zgłaszam się do znalezienia kryształu - zgłosiłem się i już obmyślałem podstępny plan jak wykiwać tych Ninja. - Moim zdaniem powinieneś by... - zaczął Zielony. Jednak nie dane mu było dokończuć gdyż niedźwiedź ryknął lodem w naszą stronę i w dosłownie ostatniej chwili zdorzyliśmy uniknąć zamrożenia - Jak już mówiłem - koontyynuował Zielony. - Nie powinieneś być w grupie szukania kryształu, bo będziesz prubować go ukraść. Dlatego ty Cole, Crystal i Nya będziecie zajmować czymś Miśka a ja Zane i Kai poszukamy kryształu - dokończył Ninja. - No dobra.... - westchnąłem. - To zaczynamy! - krzyknął ten Zielony i razem z Czerwonym i Białym pobiegli w lewo. Zaś ja, Jasnoniebieskooka, moja "siostra" i Czarny podeszliśmy ostrożnie do Misia. - Hej misiek! Co tam? - zagadnął zwierzę Czarny na co Icebear ryknął lodem w stronę Czarnego. W ostatniej chwili Ninja uskoczył. Wtedy zaczęliśmy biegać wokuł misia i strzelać go mocami. Jednak to na niego nie działało. Miś wściekł się na nas i zaczął strzelać lodem. W pewnym momęcie niedźwiedź obrał za cel Janoniebieskooką i buchnął na nią lodem. Zauważyłem, że dziewczyna nie zdorzyłaby uskoczyć więc mimo, że to był mój wróg postanowiłem ją uratować. Skoczyłem w jej stronę i zasłoniłem w ostatniej chwili swoim ciałem. Lód ugodził mnie w brzuch i upadłem na ziemię. Cała pozostała trójka zauwarzyli to i pobiegła do mnie. - Jay nic ci nie jest?! - spytał Czarny. - Chyba nie. Dostałem tylko w brzuch - powiedziałem zdziwiony że moi wrogowie się o mnie troszczą. - Czemu mnie uratowałeś?! - spytała jasnoniebieskooka. - Groziło ci niebezpieczeństwo - odparłem, chociaż sam nie wiedziałem czemu ją uratowałem. Gdy zobaczyłem jej uśmiech odrazu też się uśmiechnąłem i zimno że mnie uleciało. Popatrzyłem jej głęboko w oczy a ona to odwzajemniła i gdyby nie głos Czarnego to pewnie dalej byśmy się w siebie wpatrywali. - No dobra zajmijmy się dalej misiem - rzekł Czarny Ninja, a ja podniosłem się z ziemi i razem z Ninja koontynuowałem walkę z Niedźwiedziem, a z nieba zaczął sypać się biały puch.
Lloyd
Minęło około 15 minut od kiedy rozdzieliliśmy się z resztą ekipy i złym Jayem. Szliśmy w śniegu i zapadaliśmy się w nim coraz głębiej, gdyż zaczął padać śnieg. - My nigdy nie znajdziemy tego głupiego kryształu! - usłyszałem głos. Kaia. - Musimy! - odparłem. - Słuchajcie widzę coś! - powiedział nagle Zane. - Co?! - spytałem prubując coś dostrzec w śnieżycy. - To coś błyszczącego! - usłyszałem Nindroida. Wtedy to zauważyłem. W środku śnieżycy dostrzegłem coś srebrnego, co przybliżało się z każdym naszym krokiem. Po chwili śnieg prawie przestał padać i doszliśmy we trójkę do postumętu na, którym znajdował się Srebrny Kryształ Przyszłości.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Błyskawicznie wziołem kryształ i włożyłem go do swojej torby. - Okej mamy kryształ! - powiedziałem tryjumfalnie. Potem bez słów ja, Kai i Zane zawruciliśmy i pobiegliśmy w stronę gdzie zostawiliśmy Ninja i Jaya.
Jay
Walczyliśmy już z tym miśkiem prawie 30 minut i nadal nie było Ninja z kryształem, żebym mógł im go zwinąć. Nagle zauważyłem trzy postacie biegnące w naszym kierunku. Po chwili przybiegli do nas Zielony, Biały i Czerwony Ninja. - Mamy kryształ! - wykrzyknął Zielony. - To lećmy! - powiedziała Granatowa. - Nie tak szybko! - powiedziałem z chytrym uśmieszkiem i strzeliłem piorunem w Zielonego. Niestety chybiłem, gdyż śnieg znowu zaczął trochę padać. Jednak Ninja nie walili we mnie mocami, tylko unikali moich strzałów. W pewnym momęcie nie zauważyłem pioruna mojej "siostry" i dostałem w ramię. Upadłem na ziemię i zauważyłem, że Ninja zrobili swoję smoki i gdzieś odlecieli. Dlaczego nigdy nic nie idzie po mojej myśli!? Pomyślałem zły na siebie, zrobiłem swojego smoka i prubowałem dogonić Ninja. --------------------------------------------------------- Cześć ludzie! Wiem że dawno mnie nie było na Wattpadzie, ale nie miałam ani grama weny i dopiero teraz naszła mnie chęć na pisanie tego rozdziału. Przepraszam też, że rozdział pojawił się tak puźno ale na prawdę wcześniej się nie dało. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Rozdział 10 powinien pojawić się w ten weekend ale nie wiem czy mi się to uda. Więc, życzę miłego wieczoru i do następnego :)