~E~

277 25 17
                                    

 Jakoś tak polubiłam Sarsę, w sumie śpiewa o moim cholernym życiu, heh XD

- Constantin, jesteś pewny? - Thomas z głośnym westchnieniem opadł na poduszkę. Decyzja lekarza i trenera była jednogłośna - Morgenstern nie wystartuje w Niżnym Tagile. Nieprzespana noc dała mu we znaki, zmęczenie można było wręcz wymalować na jego twarzy. Prędzej zasnąłby w poczekalni, niż wybił się z progu. cóż, pierwszy opuszczony konkurs w tym sezonie na pewno nie zaszkodzi.

- Proszę odpoczywać, panie Morgi. A najlepiej, porządnie się wyspać. Jutro rano przyjdę na kontrolę - oświadczył doktor Constantin, wstając z krawędzi łóżka.

Konkurs za cztery godziny, może chociaż obejrzę go z trybun - pomyślał blondyn, po czym kiwnął głową lekarzowi i zatopił się w miękkiej pościeli.

Tak, sen był zdecydowanie tym, czego w aktualnej chwili najbardziej potrzebował.

***

Schlierenzauer po raz trzydziesty w ciągu minuty przetarł oczy ze znużenia. Nie marzył teraz        o niczym innym, jak o kilkugodzinnym śnie. Może nawet i kilkunastogodzinnym.

- Greg, pora się zbierać. Za chwilę skaczemy, wstawaj - powiedział głośno Kofler, lekko potrząsając go za ramię. Młody otworzył zaspane oczy, rozejrzał się dookoła i pospiesznie wstał  z krzesła.

- Dzięki, przez ten brak snu, mało co kontaktuję - odpowiedział ze śmiechem, zabierając swój sprzęt. - Co tak patrzysz, coś się stało?

- Thomas omal nie zasnął na stojąco. Lekarz powiedział, że niech nawet nie próbuje startować. Dlaczego nie powiedziałeś? Też byś został w hotelu i wypoczął!

- Czuję się o wiele lepiej niż on - skłamał, kierując się w stronę windy. Nie chciał słyszeć o Thomasie, tym bardziej go widzieć. Nie rozumiał swojego organizmu, który, ilekroć wyczuł obecność blondyna, skakał na wszystkie strony, jakby Schlieri rozmawiał co najmniej                      z brytyjską królową. Nie rozumiał t e g o uczucia.

Tymczasem Thomas szybkim krokiem kierował się w stronę skoczni. Był wypoczęty i czuł się, jakby przespał 2 dni, a nie kilka godzin. Kiedy dotarł na miejsce, na telebimie wyświetlała się sylwetka Gregora. Niechętnie na niego spojrzał, od razu unosząc brwi. Z nastolatkiem było coś nie tak - powstrzymywał ziewnięcie i zamrugał kilka razy oczami. Wybił się z progu i leciał. Do czasu...

- Gregor! - wrzasnął Austriak, przeskakując przez barierki. Nawet ochrona nie była w stanie go zatrzymać. Nie zwracając uwagi na okrzyki kolegów z kadry, wybiegł wprost na ośnieżoną bezpieczną strefę.

- Cholera Gregor, obudź się! - krzyknął łamliwym głosem, potrząsając go za ramiona. Tyrolczyk wciąż leżał nieprzytomny, dość słabo oddychając.

- Proszę się odsunąć! - zawołał ratownik, machając ręką w stronę band.

- Gregor ja Cię przepraszam, tak strasznie Cię przepraszam! Nie miałem na myśli tego, że trafiłeś do kadry A przez znajomości, błagam ocknij się! - powiedział rozpaczliwym tonem, kompletnie ignorując postronne osoby.

- Niech pan się odsunie w tej chwili! - rozkazał ochroniarz, łapiąc Morgensterna za ramię. Ten jednak bezskutecznie próbował się wyrwać, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy koledze.

Tylko czy kiedykolwiek zachował się podobnie, przy upadku któregoś z przyjaciół?

***

Szptal - najgorsze miejsce na Ziemi. Dźwięk podłączonych aparatur i nieskazitelna biel ścian przyprawiała o mdłości. W sali 43, najlepszej, jaka tylko znajduje się w lecznicy, leżał wciąż nieprzytomny Gregor Schlierenzauer. Dwa piętra niżej, przy recepcji, toczyła się kłótnia recepcjonistki z Morgensternem, który usilnie próbował się dostać do młodego skoczka.

- Proszę pani - zaczął powtórnie blondyn. - Tłumaczę pani, że trafił tu Gregor Schlierenzauer, mój kolega z drużyny, który do cholery nie ma nawet dwudziestu lat!

- A ja panu tłumaczę, że nie jest pan nikim z rodziny, więc nie powiem panu, gdzie on się znajduje! - zagrzmiała kobieta, rzucając wściekle teczką. Na Austriaku nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia, bo ponowił próbę spotkania się z młodym skoczkiem.

- Thomas, co ty tu u licha wyprawiasz? Po pierwsze, miałeś spać, a po drugie, po cholerę byłeś na skoczni? - głos trenera rozniósł się echem po szpitalnym pomieszczeniu.

- No chyba do Gregora przyszedłem, nie widzi pan?

Pointner pokręcił głową, wzdychając ciężko.

- Gdzie leży Gregor Schlierenzauer? - zapytał Alexander, słabo uśmiechając się w stronę portierki.

- A pan jest kimś z rodziny? - odpowiedziała pytaniem.

- Wujkiem i trenerem przy okazji - odparł znudzony.

- Ach, sala numer 43, na drugim piętrze - uśmiechnęła się kobieta, całkowicie ignorując zdziwionego Morgensterna.

***

-Poważnie Gregor to Twoja rodzina? - zapytał, kiedy windą jechali na 2. piętro.

- Żartujesz sobie? Trzeba ruszyć trochę głową, inaczej by nas nigdy nie wpuścili.

Thomas uśmiechnął się nieznacznie, ale nie na długo. Przed oczami miał widok bezwiednie opadającego na zeskok Gregora.

- Ducha zobaczyłeś? - zaśmiał się trener, wychodząc z klaustrofobicznego pomieszczenia.

- To moja wina - wyznał skoczek. - Pokłóciliśmy się wczoraj i ani on, ani ja, prawie nie zmrużyliśmy w nocy. Wkurzył mnie tą nonszalancją, za dużo mu powiedziałem...

 Pociągnął nosem i podszedł pod wskazaną salę. Trener położył mu rękę na ramieniu, mówiąc:

- Gregor ma specyficzny charakter. Nie ma przyjaciół, nie tak dawno jeszcze, musiał wytrzymywać z niszczącym go psychicznie ojcem. On widzi w Tobie idola. Kogoś, kto pomoże mu otworzyć się na świat. Jeszcze nie wszystko stracone, Thomasie. Jeżeli naprawdę czegoś chcesz, to jesteś w stanie to zrobić. Idź do niego, ja zajmę czymś lekarzy.

Morgenstern pokiwał ze zrozumieniem głową i po cichu wszedł do sali. Schlierenzauer leżał na idealnie białej pościeli, niczym porcelanowa lalka. Starszy skoczek ujął w swoje ręce jego dłoń, najostrożniej jak umiał. Kciukiem pogładził zewnętrzną część nadgarstka. Wziął głęboki wdech, zanim wygłosił cichy monolog.

- Nie wiem, czy śpisz, czy może wciąż jesteś nieprzytomny. Ale chciałbym Ciebie cholernie przeprosić. To wszystko moja wina. Gdybym Ciebie wczoraj nie zdenerwował, spałbyś spokojnie, może dałbym Tobie wygrać w dzisiejszym konkursie. Nie mam pojęcia, dlaczego tak zareagowałem. Między nami jest cholerne 4 lata różnicy, a czuję się jak trzydziestoletni zrzęda. Może to dlatego, że nigdy nie spotkałem się z taką osobą jak ty, Gregor. Moja żona z pewnością by Cię polubiła.

/////////

 Rozpieszczam Was

przepraszam, że zaniedbałam opowiadanie o Asi i Szymonie, nadrobię, obiecuję

trochę się u mnie zmieniło, w dodatku chyba się zauroczyłam, ale co was to obchodzi xd

szkoda tylko, że CHYBA bez wzajemności

Buziaczki żółwiki <3

KobietaDomenaPrevca


Chciałbym tak jak ty, pokonać wszystkich złych - historia MorgenzaueraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz