~Z~

272 24 17
                                    

- Nie, nie, nie. Przesuń w prawo. Albo w lewo jednak - głos Kristiny donośnie niósł się po pokoju. Kobieta po chamsku wykorzystywała wolny weekend skoczków (kolejny odwołany konkurs) i wpadła na pomysł urządzenia pokoiku dla dziecka.

- Mówisz, że na kiedy termin? - zapytał Schlierenzauer, przesuwając białą komodę na ubrania.

- 18 luty*. Nawet nie wiesz, jak się cieszę! W końcu nie będę w domu sama - mruknęła, widząc jak jej mąż przynosi do pomieszczenia łóżeczko do składania.

- Wiążąc się ze mną, zdawałbyś sobie sprawę, iż nie będę w domu za często - odparł przez zęby.

- A od kiedy jesteście małżeństwem? - odezwał się nastolatek, chcąc zażegnać konflikt.

- 6 września mieliśmy rocznicę. Morgi mając 22 lata wyglądał jak nastolatek przed dojrzewaniem, garnitur to aż na nim wisiał - zaśmiała się blondynka, wychodząc z pomieszczenia. Wróciła po chwili, z jak się okazało, ślubnym zdjęciem.

- Jakie słodziaki! Ty też miałaś tu 22 lata? Bez obrazy, ale wyglądasz na ciutkę starszą.

- Masz rację, jestem starsza od Thomiego o 4 lata. Ale miłość nie wybiera, prawda?

Mężczyźni spojrzeli po sobie przelotnie, co na szczęście umknęło uwadze Kristiny.

- Święta racja. Miłość nigdy nie wybiera.

***

Zakopane. Miło kojarzące się miasto. Polska zawsze przyciągała mnóstwo ludzi - w końcu to kraj samego Adama Małysza, którego nie dało nie lubić. Był zbyt sympatyczny.

- Dobra, uciszcie się! Rozdam klucze do pokoi i będziecie mogli gadać do woli! - huknął Pointner, wpatrując się w listę - A więc: Fettner idzie do Koflera, Thomas Diethart pójdzie do Wolfganga, Koch chciał mieć jedynkę... - urwał, spoglądając na Martina, który pokiwał twierdząco głową. - Morgi będzie ze Schlierenzauerem, a ship życia, czyli Kraftboeck - razem. W takiej kolejności jakiej wyczytałem, przychodzicie po klucz!

Andreas podszedł do trenera niepewnym krokiem, posyłając pytające spojrzenie Morgensternowi. Ten jednak bezwiednie wzruszył ramionami, chwytając za walizkę. Brunet zauważył, że ostatnimi czasy, skoczkowie spędzali ze sobą niemalże każdą wolną chwilę. Nie podobało mu się, iż plan ze zdjęciami z imprezy nie wypalił, dlatego w jego głowie powstawała nowa wizja, która rozsiać poważną burzę, stawiając ich przyjaźń pod wielkim znakiem zapytania.

- Jaki mamy numer? - zapytał Gregor, widząc, że blondyn wrócił od trenera.

- Eee,  227. Wyczuwam podróż na pięterko - odparł Austriak, wskazując na kartkę przyklejoną na drzwiach windy "Nieczynna z powodu remontu. Przepraszamy"**

- O mój Boże... - westchnął młodszy w odpowiedzi, podnosząc swoją torbę. - Przepraszam, 227 to na którym piętrze? - zapytał uroczej recepcjonistki.

- Na trzecim - odpowiedziała, robiąc maślane oczy w stronę skoczka, co ewidentnie nie spodobało się Thomasowi. Czyżby zazdrość?

- Dziękujemy bardzo - odpowiedział starszy, pociągając za sobą nastolatka. - Chodź Greg, pani jest z pewnością bardzo zajęta.

- Co to było? - zapytał Schlierenzauer, kiedy Thomas zakluczył pokój. - Prawie ją poderwałem! Prawie miałem tę dziewczynę!

- Kobieta to nie rzecz, to po pierwsze. A po drugie, przypominam Ci, że jutro jest konkurs, w którym zresztą wystartujesz po raz pierwszy, od czasu wypadku? Radziłbym się Tobie solidnie przygotować.

Chciałbym tak jak ty, pokonać wszystkich złych - historia MorgenzaueraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz